czwartek, 19 grudnia 2013

Epilog

*Perspektywa Louisa
Po pożegnaniu się z rodziną i przyjaciółmi wsiedliśmy do samochodu Harry’ego.
- I jak Louis gotowy?-  Zapytał Harry kładąc dłoń na moim kolanie.
- Tak możemy już jechać. – Odpowiedziałem i pocałowałem go w policzek. Harry słodko się uśmiechną i przekręcił klucz w stacyjce i zaczęliśmy powoli odjeżdżać. 
Wszyscy ustawili się w takim szeregu, by nas pożegnać. Rodzina i przyjaciele do nas zaczęli machać. Widziałem w oczach mojej rodzicielki łzy. Jednak wiedziałem, że to są łzy szczęścia.  Gdy wyjechaliśmy  z posiadłości Harry od razu przyśpieszył i ruszyliśmy w stronę lotniska.
- Harry proszę, proszę powiedz mi gdzie jedziemy. – Zacząłem go błagać. Harry jedynie zaczął się śmiać. Odwrócił się tak, by na mnie spojrzeć i pogłaskał mnie ręką po policzku.
- Louis przestań być w gorącej wodzie kąpany . Nie powiem gdzie cię zabieram, bo to jest niespodzianka. A nie byłaby niespodzianką, gdybym ci powiedział gdzie jedziemy. – Oznajmił.
- Ale Harry, ja nie chce wiedzieć dokładnie, gdzie jedziemy. Tylko powiedz, czy daleko od nas.
- Boże, Louis. Jesteś gorszy od baby!-  Krzyknął Harry śmiejąc się.
- Ale, za to mnie kochasz kochanie .- Oznajmiłem z uśmiechem.
- Tak, za to cię kocham słońce. – Powiedział i złączył nasze usta w pocałunku. Jednak po chwili musieliśmy się od siebie odsunąć, bo przecież Harry prowadziła, a nie chcielibyśmy mieć wypadku.
Po niespełna 20 minutach dojechaliśmy na lotnisko, na którym czekał już na nas samolot. Najpierw wysiadł Harry  i szybko podbiegł do moich drzwi i mi je otworzył.
- Harry jaki z ciebie dżentelmen. – Powiedziałem chichocząc.
- Przyzwyczajaj się Louis. Będę cię traktować jak moją księżniczkę.
- Zaraz, zaraz Styles. Nie jestem i nie będę żądną księżniczką. Prędzej ty przez te twoje wspaniałe loczki. – Powiedziałem i wystawiłem język. Bardzo lubiłem o denerwować. To było takie moje hobby, ale zawsze jednak to on wygrywał.
- Słuchaj nowy panie Styles. Będę  cię traktował jak mi się podoba. No chyba, że nie chcesz kąpieli przy świecach popijając wino.
- Co nie, nie mogę być księżniczką! Tylko żartowałem kochanie. – Powiedziałem i się uśmiechnąłem. Chłopak splótł ze sobą nasze dłonie i ruszyliśmy w stronę samolotu.
- Witam! Państwo Styles zgadza się? – Zapytała stewardessa
- Tak zgadza się.- Odparł Harry. Kobieta wpuściła nas do środka i zajęliśmy miejsca. Jak najszybciej usiadłem przy oknie,. By Harry nie zajął mojego miejsca. Na szczęście bez żadnej pretensji usiadł obok mnie kładąc głowę na moje ramię.
- I jak Louis, podekscytowany? – Zapytał.
- Nawet nie wiesz jak bardzo kochanie. Jestem taki szczęśliwy, że mam ciebie. – Powiedziałem i się do niego przytuliłem. Chłopak objął mnie mocno i pocałował we włosy. Po chwili ruszyliśmy i samolot zaczął się wznosić w górę.
Oczywiście nie byłbym sobą, gdybym nie zasnął. Obudziło mnie lekkie szturchanie w ramie, co oznaczało, że już jesteśmy na miejscu. Powoli wstałem, ale poczułem, że zakręciło mi się w głowie, więc usiadłem z powrotem.
- Louis wszystko w porządku? – Zapytał z niepokojem. Podniosłem głowę i zobaczyłem jego zatroskane tęczówki. Pokiwałem jedynie głową i bardzo, a to bardzo powoli wstałem. Harry złapał mnie za rękę, a drugą objął  mnie w pasie i wysiedliśmy. Zobaczyłem, że jesteśmy na lotnisku, ale gdzie to nie wiedziałem. – Pewnie zastanawiasz się gdzie jesteśmy co? – Spytał. Po czym zaczął mówić dalej. – Kochanie jesteśmy w Rio de Janeiro,- Gdy to usłyszałem nie mogłem uwierzyć własnym uszom. Nie wierzę, że zabrał mnie w miejsce, w które od zawsze chciałem polecieć. To jest niemożliwe.
Bez zastanowienia rzuciłem się na niego łapiąc go za szyję. Chłopak zachichotał i mocno mnie objął w pasie. Złożyłem na jego ustach czuły pocałunek, po czym się od niego odsunąłem.
- Skąd wiedziałeś, że chce tutaj przyjechać? – Spytałem nadal nie mogąc się uspokoić.
- Kochanie , wiem o tobie więcej niż ci się wydaje. Jesteś moim mężem, a moim zadaniem jest spełniać twoje marzenia. A teraz chodźmy, weźmiemy taksówkę i ruszamy dalej. – Oznajmił. Pokiwałem ochoczo głową, a po chwili znajdowaliśmy się w miejscu, w którym ludzie tańczyli świetnie się przy tym bawiąc. Wysiedliśmy z taksówki i ruszyliśmy w tłum ze złączonymi dłońmi. Gdy byliśmy już na samym środku, Harry przystanął i podniósł mój podbródek i patrząc w moje oczy złączył nasze usta w namiętnym pocałunku.
Po oderwaniu się od siebie nadal parzyliśmy w swoje oczy. Harry słodko się uśmiechnął i jeszcze raz musnął moje usta.
- No to Lou zmywamy się stąd i zabieram cię gdzie indziej. – Oznajmił. Gdy to powiedział widziałem w jego oczach plask. Widziałem, że jest bardzo szczęśliwy. A gdy on jest szczęśliwy, w tedy i ja jestem.
- Okey, ale gdzie? – Zapytałem. Jednak po jego minie stwierdziłem tylko jedno. – To niespodzianka prawda? – Spytałem. Chłopak jedynie uśmiechnął słodko i złączając ze sobą nasze dłonie ruszyliśmy przed siebie. Oczywiście Harry prowadził, bo jako jedyny wiedział gdzie iść. Po niespełna 20 minutach znaleźliśmy się na przystani.
- Harry, co ty kombinujesz ? – Zapytałem.
- Widzisz tą małą łódź ? – Spytał, wskazując na małą łódź.
- Tak widzę, a co?
- Ta o to łódka zabierze nas tam, gdzie przez miesiąc będziemy spędzać nasz miesiąc miodowy kochanie. – Powiedział całując mnie w policzek na co zachichotałem. Gestem ręki wskazał, bym wszedł do łódki. Gdy zajęliśmy swoje miejsca, loczek włączył silnik i zaczęliśmy płynąć. Droga strasznie mi się nudziła, więc pomyślałem, że podenerwuję trochę Harry’ego. Położyłem rękę na jego kolano i zacząłem się z nim droczyć.
- Louis przestać, to robić!- Krzyknął oburzony chłopak.
- Ale, co ja robię ?- Zapytałem niewinnie. – To nawet już nie mogę trzymać ręki na twoim kolanie?- Spytałem ze zdziwieniem.
- Oczywiście, że możesz skarbie. Przestań tylko jeździć z nią w stronę mojego krocza, bo się zaraz na ciebie rzucę.- Powiedział ostrzegawczym tonem.
- To dlaczego, tego nie zrobisz?
- Boże Louis. Słuchaj chcę szybko dojechać do tego miejsca, ty zapewne też. Więc cię proszę uspokój się na dobre 20 minut. – Powiedział spokojnie.
- No dobra, ale mi się nudzi.-  Oznajmiłem robiąc przy tym naburmuszoną minę.
- To się kurde rozbierz i ciuchów pilnuj! – Krzyknął Harry.
- Skoro tak mówisz . – Powiedziałem i zdjąłem bluzkę. Gdy miałem już wziąć się za ściąganie spodni spotkałem wzrok Harry’ego.
- Co ty wyprawiasz?- Zapytał ze śmiechem.
- No jak to co? Kazałeś mi się rozebrać.- Odpowiedziałem  poważnie. – Harry na moje słowa zaczął się jeszcze bardziej śmiać. – Z czego tak się rżysz Styles? – Zapytałem z wściekłością.
- Haha, Boże Louis. Ja tylko tak powiedziałem, a ty jak zwykle wziąłeś to na serio. Jesteś taki kłupiutki. Dobra, a teraz poważnie. Ubierz się, bo już jesteśmy prawie na miejscu. Widzisz tamten domek? –Zapytał. Spojrzałem przed siebie i to co zobaczyłem sprawiło, że zabrakło mi tchu.
- Łał. To jest to, gdzie będziemy spędzać .
- Nasz miesiąc miodowy kochanie. – Dokończył Harry. Szybko się na niego rzuciłem i złożyłem na jego ustach czuły pocałunek.  Po jakiś 5 minutach znajdowaliśmy się już na brzegu. Miejsce było bardzo ciche. Najbardziej podobało mi się, że nie ma tu żadnych ludzi i nikt nam nie będzie przeszkadzał. Gdy dotarliśmy pod drzwi, Harry wziął mnie na ręce i przeniósł przez próg domu.
- Harry, ty wariacie . – Powiedziałem chichocząc.
- Mówiłem, że będę traktował cię jak żonkę Lou. – Oznajmił śmiejąc się . –Ał, za co to? –Zapytał masując swoje ramię.
- Za nazywanie mnie żonko. – Powiedziałem i zacząłem się rozglądać po mieszkaniu.
Salon był bardzo jasny, tak samo jak przedpokój. Na samym środku w salonie stała sofa, a na wprost niej na ścianie wisiał duży płaski telewizor. Przy oknie stało pianino, a przy nim jakiś kwiat. Na ścianach wisiały zdjęcia rodzinne. Kuchnia była bardzo bogato urządzona. Cały dom był urządzony na rodzinnie. Moim oczom rzuciły się kręcone schody, które prowadziły na górę. Idąc po schodach znalazłem się w sypialni, w której po środku stało wielkie 2 osobowe łóżko z baldachimem. Po lewej stronie stał regał z książkami i jakimiś duperelkami.
Nagle poczułem dłonie, obejmujące mnie w pasie od tyłu. Odwróciłem się i zobaczyłem Harry’ego z tymi jego wspaniałymi dołeczkami i świecącymi oczkami. Posłałem w jego stronę śmiech, który chłopak odwzajemnił.
- I jak, podoba ci się Louis? – Zapytał.
- Jeszcze się pytasz? Tu jest wspaniale Harry. Nigdy nie byłem, w tak przepięknym miejscu. –Oznajmiłem łącząc nasze usta w pocałunku. Oderwaliśmy się od siebie, gdy zabrakło nam powietrza.
- Co powiesz, na to byśmy poszli sobie popływać słońce? – Spytał Harry.
- Z miłą chęcią, ale nie mam kąpielówek na sobie. – Powiedziałem.
- Ale, kto mówi o pływaniu w kąpielówkach kochanie. Jesteśmy sami, nikt niczego nie zobaczy. – Powiedział masując mój pośladek. Kiwnąłem jedynie głową i wyszliśmy z domu na plażę. Na miejscu nawzajem się rozebraliśmy i weszliśmy do wody.
- Jesteś taki piękny Lou. – Powiedział Harry po chwili ciszy. Ustałem na wprost niego i stając na palcach pogłaskałem jego policzek. Chłopak tak ułożył głowę, że wtulił się w moją rękę. Bez zastanowienia złączyłem nasze wargi, w kolejnym  tego dnia pocałunku. Pocałunek był spokojny przez, którego pokazywaliśmy swoją miłość do siebie.  Lecz z chwili, na chwile pocałunek stawał się coraz bardziej namiętny. Harry złapał mnie pod pośladkami i podniósł mnie tak bym owinął nogi wokół jego bioder, co zrobiłem.
Nawet nie wiem kiedy, znaleźliśmy się w sypialni dotykając się nawzajem . Powietrze w pokoju zrobiło się gorące. Tę noc spędziliśmy na kochaniu się i poznawaniu siebie. 
My nie uprawialiśmy sex, lecz uprawialiśmy miłość, którą darzymy między sobą. Wreszcie czułem się szczęśliwy i wiedziałem że jestem kochany.

Harry jest naprawdę wspaniałym człowiekiem i tak naprawdę dzięki niemu, poznałem co to jest miłość. Wiem, że nasze życie będzie miało dobre, jak i złe chwile, ale wiem, że dzielę je z najwspanialszym chłopakiem na świecie. 

                                                  KONIEC
---------------------------------------------------------------------
Bardzo chciałabym Was przeprosić, za straszne opóźnienie z tym rozdziałem. Miałam wiele problemów rodzinnych i nie byłam w stanie dodać go prędzej. Mam nadzieję, ze rozdział się Wam podoba. Jak widzicie to jest już koniec opowiadania. Bardzo trudno jest mi go kończyć, ponieważ bardzo się z nim zżyłam. Bardzo Wam dziękuję za wszystkie komentarze. Niedługo jeszcze się spotkamy :)


poniedziałek, 9 grudnia 2013

Niespodzianka

Od połączenia nas w zespół minął równy tydzień. Dzisiaj cały nas zespół ma się spotkać w domku taty Harry’ego, byśmy mogli się lepiej poznać. Oczywiście rozmawialiśmy wszyscy parę razy przez telefon, bądź przez skype. Jednak taki wyjazd dobrze wpłynie na nas zespół. Taką mam nadzieję.
Ogólnie to chłopaki wydają się być bardzo fajni. Znam ich niecały tydzień, ale Harry’ego poznałem już na przesłuchaniu. Z mojego przyglądania się im zachowaniom, mogę stwierdzić, że Zayn wydaje się być bardzo cichy oraz nieśmiały, Niall jest bardzo słodkim Irlandczykiem, który lubi czasami nieźle sobie pojeść, Liam jest bardzo troskliwy i ostrożny jeśli chodzi o podejmowane decyzje. No i przyszedł czas na Harolda. Chłopak, który zdecydowanie zawrócił mi w głowie, odkąd poznałem go w toalecie. Ma on burzę loków na głowie, szmaragdowy kolor tęczówek, oraz dołeczki w policzkach, gdy się uśmiecha. On jest cholernym ideałem. Tak zgadza jak już pewnie się domyśliliście jestem gajem i dzisiaj mam zamiar powiedzieć Loczkowi, że mi się podoba. Mam tylko nadzieję, że mnie nie wyśmieje.
Gdy dojechałem pod wyznaczone miejsce od razu co zobaczyłem, to był mały uroczy domek. Na werandzie tego domku siedzieli wszyscy chłopacy z wyjątkiem Zayna. Od razu w oczy rzucił mi się Harry, który się uśmiechał i mogę się założyć, że pokazały mu się te urocze dołeczki.
Wysiadłem z samochodu i od razu poczułem jak coś, a raczej ktoś na mnie wpada przytulając się do mnie. Od razu oddałem uścisk poznając, że to Harry, po jego lokach.
- Cześć Lou! W końcu jesteś. – Powiedział uradowany Loczek, przy okazji oddalając się ode mnie. Jego zielone tęczówki wpatrywały się w moje, aż myślałem , że zaraz po prostu zemdleje.
- Siemka Hazz – Przywitałem się z uśmiechem.  Po chwili podeszliśmy do Nialla i Liama, z którymi przywitałem się krótkim przytulasem. – A gdzie Zayn? – Zapytałem chłopaków, kładąc rękę na ramieniu Harry’ego. On się tylko słodko uśmiechnął i przysunął bliżej obejmując mnie w pasie.
- Zayn będzie za jakieś 20-30 minut, bo utknął z rodzicami w korkach. Na szczęcie my dojechaliśmy bez problemu, a ty Louis?- Zapytał Liam. Uśmiechnąłem się do niego i powiedziałem.
- Jakieś małe korki były, ale nie aż takie duże. To co chłopaki co robimy? – Zapytałem.
- Może zrobimy spaghettie, co wy na to?- Spytał wciąż uśmiechnięty Harry.
- Ja jestem zdecydowanie za! – Wykrzyknął uradowany blondasek i weszliśmy do domku.
W środku było bardzo przytulnie. Przy samym wejściu na przed pokoju wisiały zdęcia rodzinne. Na paru z nich znajdował się Harry. Najbardziej rozbawiło mnie zdjęcie chłopaka w staniku swojej mamy. Nawet nie wiem, kiedy zacząłem się głośno śmiać.
- Z czego tak się śmiejesz Tomlinson? – Zapytał Harry. Odwróciłem się w jego stronę i zobaczyłem, że wszyscy się patrzą na mnie jak na głupka.
- Przepraszam Harry, ale to zdjęcie jest takie zabawne, że nie wytrzymałem. – Oznajmiłem chichocząc.
- A co jest w nim takiego zabawnego? – Spytał Harry. Próbował wyglądać jakby był obrażony, ale to mu nie wychodziło.
- No Harry, nie gniewaj się no. – Powiedziałem całując go w policzek, na co chłopak się zarumienił. – O Boże czyżby szanowny Harry Styles się rumienił? –Zapytałem. Po chwili było słychać śmiechy pozostałej dwójki.
- Ugh zgiń Tomlinson – Oznajmił i poszedł do kuchni.
- Nie chciał byś bym zginął – Podsumowałem i wszedłem za nim. Kuchnia była mała, ale taka rodzinna. Spojrzałem na Harry’ego, który sięgał rzeczy potrzebne do sosu.
- Dobra Louis, skoro śmiałeś się z mojego zdjęcia pora byś popłakał, więc pokroisz cebule . – Powiedział Harry uśmiechając się triumfalnie.
- Okey. Ale zobaczysz nawet łza nie wypłynie z mojego oka.
- A założymy się? – Spytał Harry.
- Okey, ale o co? – Zapytałem unosząc brwi do góry.
- Hmm. O już wiem Lou. Jeżeli spadnie ci chociaż jedna łezka będziesz musiał zjeść łyżkę masła, a jeżeli ci nie spadnie to ja, hmm będę musiał zjeść cebule.
- Całą? – Zapytałem z szokiem. – Przecież t ohydne. Ale stoi, w takim razie sięgaj już dla siebie cebule Styles. – Oznajmiłem.
- Dobra to ja już sięgnę masło Liam proszę przetnij nam ręce – Powiedział Harry łapiąc mnie za rękę, by Liam mógł przeciąć zakład.
- Na mocy zakładów twierdzę, że wasz zakład został przyjęty – Oznajmił Liam i wszyscy wybuchnęli śmiechem.
- No ładnie zaczynacie imprezę beze mnie? Czuję się urażony – Wszyscy odwrócili się w stronę skąd pochodził głos. Przy wejściu do kuchni stał Zayn z uśmiechem na ustach.
- Zayn! – Nagle wszyscy krzyknęli i rzucili się na Zayna śmiejąc się. Szczerzę to myślałem, że każdy będzie nieśmiały, ale się myliłem. Wszyscy zachowujemy jak byśmy byli dobrymi przyjaciółmi, a oto nam właśnie chodziło.
- Dobra grubasy złazić ze mnie.- Powiedział odpychając nas od siebie. – A teraz mówić co was tak śmieszyło? Bo chcę być w temacie – Oznajmił.
- Ja i Lou założyliśmy się, że jeżeli on będzie płakał przy obieraniu cebuli, to będzie musiał zjeść łyżkę masła. A jeżeli, nie będzie płakał ja będę zmuszony zjeść całą cebulę – Wyjaśnił Harry.
- Haha to rzeź się Lou wpakował.- Śmiał się Zayn. – Przecież wiadomo, że będziesz płakał jak baba.
- Zobaczymy, kto będzie jeszcze płakał. Ja na pewno nie, jestem mistrzem w powstrzymywaniu łez. – Na moje ostatnie zdanie wszyscy wybuchnęli śmiechem.
- Ej ej spokój! Dobra Louis bierz się za krojenie cebuli – Powiedział Harry powstrzymując się od śmiechu. Po chwili stałem już przy blacie, a przede mną leżała duża cebula. Wziąłem do ręki nóż, który leżał koło niej i wziąłem się najpierw za obieranie. Na początku szło mi bardzo dobrze, nawet dostałem pochwałę od Nialla. Właśnie szło. Gdy tylko zacząłem ją kroić z trudem powstrzymywałem się jakoś os płaczu. Ona była taka ostra, że nie wiem.
- I jak Louis, nadal myślisz, że nie będziesz płakał? – Zapytał Zayn, na co wszyscy zaczęli się śmiać z wyjątkiem mnie, bo mi wtedy nie było do śmiechu, ale do płaczy przez głupią cebulę. Cholerny Harry i ta jego cebula z zakładem.
- Wiesz, co Zayn radzę ci dać Lou spokój, bo jeszcze oberwiesz z tej cebuli w głowę – Powiedział tarzający się po podłodze Niall.
- Zamknij się blondi, bo nie dostaniesz jedzenia – Oznajmił Harry i nagle Niall przestał się śmiać, a jego mina zrobiła się bardzo poważna.
- Dobra przepraszam Zayn. Nie chciałem tego powiedzieć, ale Harry proszę nie możesz zabronić mi jeść. – Powiedział Niall. Ja ciągle ich słuchając nawet się nie zorientowałem, kiedy pierwsza łza spłynęła po moim policzku. Chciałem ją zetrzeć rękawem póki Harry nie widział, ale mój plan trafił szlag, bo nagle zza mojego ramienia wyłoniła się głowa Harry’go na co przeszedł mnie przyjemny dreszcz.
- No i co LouLou wygląda na to, że przegrałeś. Ale nie bój się będę tak dobry, że zamiast dużej łyżki dostaniesz małą cieszysz się?
- Chyba żartujesz? Harry jeżeli chcesz mnie uszczęśliwić, to proszę nie każ mi jeść tego masła.
- Przykro mi Lou takie są zasady. – Powiedział i poszedł do lodówki by wziąć masło. Po chwili znalazł się przede mną z łyżką, na której było już masło. – No Louis bądź tak grzeczny i to zjedz.
- Ale ja tego nie chce ble – Zacząłem jęcząc jak małe dziecko.
- Ja mogę z chęcią zjeść – Krzyknął Niall.
- Nawet nie ma takiej opcji Niall. Louis przegrałeś zakład nie masz innego wyjścia. – Powiedział Liam. Spojrzałem jeszcze tylko na Zayna, który pokiwał twierdząco głową, a na ustach miał złośliwy uśmieszek.
- Louis proszę cię, bo zaraz ręka mi zdrętwieje – Oznajmił z uśmiechem Harry. Po chwili się zorientowałem, że chłopak cały czas trzyma łyżkę przy moich ustach.
- AAAAA ŁYŻKA CHOWAĆ SIĘ GDZIE POPADNIE !! – Zaczął krzyczeć Liam. – BOŻE ONA ZARAZ MNIE DOPADNIE! – Krzyknął jeszcze raz i schował się pod stół.
- No dalej Lou, to nie jest aż takie złe – Powiedział Loczek. Pokiwałem jedynie głową i otworzyłem usta by zjeść to cholerne masło. Gdy już je zjadłem Harry posłał w moją stronę tak słodki uśmieszek, po chwili pochylił się by pocałować mnie w policzek. Gdyby nie to, że opierałem się o blat, to pewnie leżał bym już na ziemi. Czemu on musi być tak cholernie słodki.
- Dobra skoro on zjadł już masło, to możemy zacząć robić to spaghetti? Naprawdę jestem głodny – Zaczął marudzić Niall.
- Dobra ja i Louis robimy sos, a wy idźcie nakryć do stołu w salonie, bo na dworze zaczął padać deszcz.- Po słowach Harry’ego wszyscy poszli, a my zostaliśmy sami. Wyglądając przez okno zorientowałem się, że przecież już nie pada.
- Harry, ale przecież nie pad – Nie było dane mi dokończyć, bo Harry mi przerwał.
- Louis chciałem po prostu pobyć z tobą trochę sam. To nie to, że ich nie lubię, ale bardzo lubię twoje towarzystwo Lou – Powiedział Harry rumieniąc się.
- Wiesz Harry, ja też chciałem pobyć z tobą trochę sam. Wiesz chciałem ci coś powiedzieć – Oznajmiłem i zacząłem się denerwować.
- Słucham Lou.
- Wiesz, bo ja jes…
- Już wszystko zrobione, ale nie pada, więc co wy na to by zrobić ognisko? – Przerwał mi Niall – Bo z tego co widzę, to nawet nic się nie ruszyło w przygotowaniu.
- Okey, świetny pomysł Niall. Dobra to ja idę wszystko przygotować, bo już się ściemnia, a ty Niall idź po gitarę, Louis i Zayn wy weźcie napoje, a ty Liam idziesz ze mną. – Wyznaczył zadanie wszystkich Harry i wyszedł razem z Liamem.  Po chwili zostałem sam z Zaynem i zaczęliśmy wyjmować napoje i przekąski.
- Louis mogę się ciebie o coś ciebie spytać? – Zaczął Zayn . Pokiwałem twierdząco głową, a on zaczął kontynuować. – Bo wiesz, widzę jak zachowujecie się z Harrym i chciałbym się dowiedzieć, czy jesteście razem? – Na te słowa opuściłem butelkę z sokiem, która roztrzaskała się o podłogę.
- Ni.. nieee cz..czemu pytasz? – Zacząłem się jąkać.
- No bo, patrzycie na siebie z miłością. Przepraszam, jeżeli ciętym uraziłem czy coś. Po prostu chciałem wiedzieć. – Powiedział spuszczając głowę.
- Nic się nie stało  na serio. Ale teraz pomóż mi to posprzątać, bo oni już tam na nas czekają.- Oznajmiłem uśmiechając się w jego stronę. Po niecałych 5 minutach siedzieliśmy wszyscy na dworze. Harry usiadł koło mnie tak, że nasz kolana się o siebie ocierały. Co chwila spoglądał na mnie, uśmiechając się przy tym wesoło. Niall brzdąkał cos na gitarze, a po chwili wszyscy zaczęliśmy razem śpiewać.
Około godziny 2 w nocy wszyscy poszli już spać, zostałem tylko ja, bo nie chciało jeszcze mi się spać. Zacząłem rozmyślać, o tym co powiedział Zayn. Co jeżeli ja Harry’emu też się podobam? Ja kocham go całym swoim sercem. Wystarczy, że nie ma go w pobliżu, a ja już zaczynam tęsknić. Moje rozmyślenie przerwały otwierające się drzwi od tarasu. Spojrzałem w tamtą stronę i zobaczyłem Harry’ego, który zaczął iść w moją stronę.
- Harry? Ja myślałem, że ty śpisz.
- Nie mogę coś zasnąć. Męczy mnie pytanie co chciałeś mi powiedzieć wtedy  kuchni. Louis co chciałeś mi powiedzieć? –Spytał. Po chwili usiadł mi na kolanach na co wstrzymałem przed chwile oddech. – Lou proszę powiedz mi – Powiedział przytulając się do mnie.
- No więc, dobrze powiem ci Harry. – Oznajmiłem i głowa Harry’ego się podniosła, a chłopak spojrzał w moje oczy. – Więc, chciałem ci powiedzieć, że ja.. ja .. ja jestem gejem Harry i jeżeli nie będziesz chciał mnie znać, ja to zrozumiem naprawdę. Więc możesz teraz .. – Nie dane było mi dokończyć, bo poczułem Harry’ego wargi, które muskały moje usta. Jego usta były miękkie. Po chwili poczułem jego język, który prosił o wpuszczenie go do środka. Otworzyłem swoje usta i nasze języki zaczęły walkę o dominacje. Odsunęliśmy się od siebie, gdy zabrakło nam powietrza. Harry nadal wpatrywał się w moje oczy i musnął delikatnie moje usta.
- Jako głupku możesz pomyśleć, że bym się od ciebie odsunął i zostawił. Louis wariacie ja cię kocham. Zakochałem się w tobie odkąd zobaczyłem cię w tej łazience. Przecież dawałem ci tyle znaków i myślałem, że ty je widzisz. Dlatego chciałem wtedy zostać z tobą sam. Miałem zamiar ci to powiedzieć, zanim ty zacząłeś mówić, ale wtedy pojawili się chłopaki i pomyślałem, że to zły pomysł. Kocham cię Louis – Powiedział, a po jego policzku spływała łza, tak samo jak po moim. Złączyłem ze sobą nasze czoła i powiedziałem te słowa, które chciałem powiedzieć, gdy tylko go zobaczyłem.
- Ja ciebie też kocham Harry. Najmocniej na świecie. Jestem w tobie zakochany po uszy. Ale czy to znaczy, że będziesz moim chłopakiem? – Zapytałem z nadzieją. Harry się  uśmiechnął ukazując swoje zęby i dołeczki.
- Tak kochanie, będę twoim chłopakiem. – Powiedział i złączył nasz usta w kolejnym pocałunku tego wieczora.
Całujący się chłopcy byli tak zajęci całowaniem, że nawet nie zorientowali się, że są obserwowani przez przyjaciół z zespołu, którzy przybijali sobie piątki. Jednak najbardziej cieszył się Niall, który od razu powiedział, że shippuje Larry’ego Stylinsona.

------------------------------------------------------------------------------------
O to taka tam dla Was niespodzianka! Mam nadzieję, że się z niej cieszycie . Liczę na komentarze 

piątek, 6 grudnia 2013

One Shot

Tytuł : Powrót 
Paring: Larry Stylinson
Fabuła: Są Mikołajki i mija dokładny rok odkąd Louis zaginął. Harry od tej pory nienawidzi tego święta, lecz w te Mikołajki wszystko się zmieni.
Od autorki: Pomysł na tego shota przyszedł mi tak nagle. Mam nadzieję, że się Wam spodoba. Miłego czytania xx
 ——————————————————————————————————-
Każdy Mikołajki kocha, lub po prostu odlicza do nich dni jak to Bożego Narodzenia. Dzieci czyszczą buty, by dostać w nie prezent, albo wieszają skarpetki na kominie. Jednak jest taka jedna osoba, która tego święta nie obchodzi, bo wręcz nienawidzi.
 Tą osobą jest dziewiętnastoletni chłopak z burzą lokówi na głowie, szmaragdowymi tęczówkami i dołeczkami w policzkach. To nie jest tak, że on od dziecka tego święta nienawidzi. On wręcz je kochał, ale odkąd w Mikołajki zaginął jego chłopak, to Harry, bo tak miał lokowaty na imię przestał kochać Mikołajki.
Louis był dla niego wszystkim. Nadzieją na lepsze życie i iskrą szczęścia.  Kochał go całym swoim sercem, ba nadal go kocha. Bo tak wspaniałej osoby jak Louis nie da się zapomnieć.
Był to niski szatyn, z niebieskimi tęczówkami. Włosy zawsze miał w nieładzie. Ubierał się zawsze w kolorowe spodnie i bluzki w paski. Był zawsze uśmiechnięty, a co najważniejsze miał wspaniałe poczucie humory . Nigdy nikomu się nie nudziło w jego towarzystwie.  Potrafił rozkręcić każdą imprezę nawet tą najnudniejszą.
Jednak zaginął. Nikt nie wie gdzie podziewa się do tej pory. Policja szuka go od roku, bo dokładnie tyle dzisiaj mija. Właśnie w Mikołajki.
Harry siedzi w salonie z albumem i wspomina Louisa. Pamięta jego uśmiech, którego nigdy nie zapomni i oddałby wszystko, by móc go jeszcze raz zobaczyć. Pamięta jak Louis zawsze wbiegał do domu tylko po to by przytulić loczka. Pamięta, że Louis nigdy nie słodził herbaty i pił ją z mlekiem. Pamięta ich pierwsze spotkanie, gdy wpadli na siebie przez przypadek w supermarkecie.
Harry właśnie wyjeżdżał wózkiem od regału z nabiałem, gdy w pewnym momencie, w coś , a raczej  na kogoś wpadł. Spojrzał na osobę i poczuł ciepło w klatce piersiowej, gdy tylko zobaczył te wspaniałe lazurowe tęczówki, które się w niego wpatrywały.
- Przepraszam powinienem patrzyć jak idę – Przemówił szatyn. Boże miał głos jak anioł. Harry przez chwilę się wpatrywał w chłopaka, póki tamten nie machnął mu ręką przed twarzą – Halo!! Żyjesz, czy co?! Haha wyglądasz jak zamulony -  Powiedział chłopak chichocząc. Kurde to był najwspanialszy chichot jaki Harry kiedykolwiek słyszał.
- Uh.. przepraszam zamyśliłem się – Odpowiedział Harry i poczuł jak jego policzki robią się gorące.- A tak w ogóle to jestem Harry Styles – Powiedział i wyciągnął rękę w kierunku szatyna. Chłopak uśmiechnął się i gdyby nie to, że Harry trzyma wózek już dawno, by leżał.
- Miło mi cię poznać Harry. Ja jestem Louis Louis Tomlinson- Oznajmił. – Więc Harry, co powiesz na gorącą czekoladę, w kawiarni niedaleko? – Spytał uśmiechając się słodko.
- Z miłą chęcią-  Odparł Harry. W tym dniu się poznali. Poszli do kawiarni i rozmawiali na różne tematy. Harry dowiedział się dużo na temat Louisa i na odwrót.
Wspomnienia sprawiły, że zacząłem płakać jak małe dziecko.  Te wspomnienia strasznie raniły, bo wiem, że wspominam kogoś kogo już, ze mną nie ma.  Przypominały mi o Lou, który jest dla mnie nadal wszystkim, a teraz już nie ma. Zaginął. Teraz pewnie leży gdzieś i nie gdzie jest. Bardzo jest głodny i jest mu zimno. Nawet nie wiedziałem kiedy zasnąłem
Obudziłem się, gdy poczuł jak ktoś głaszczę jego policzek. Chwila moment.. ktoś głaszczę  mnie po policzki. Zerwał się jak poparzony, ale to co zobaczył, a raczej kogo sprawiło, że znów zaczął płakać. Przed nim stał Louis, który zaginął rok temu.
Stałem  z szokowany nie wiedząc ma co zrobić. Ale to był Lou jego kochany, najwspanialszy Louis. Chłopak mocno się do niego przytulił łkając.
- Tak bardzo za tobą tęskniłem Louis. Tak bardzo. Gdzieś ty się podziewał, czemu mnie zostawiłeś?! Jak tak mogłeś?!- Zacząłem krzyczeć.
- Cii…. Już jest w porządku. Jestem z tobą i nigdzie się kochanie nie wybieram. Przepraszam, że cię zostawiłem, ale nie miałem innego wyjścia skarbie. – Powiedział całując go w czoło. Usiedli na kanapie, a loczek od razu się wtulił w starszego.
- Jak, to nie miałeś innego wyjścia. Powiesz mi gdzie byłeś? Chyba należy mi się jakieś wytłumaczenie, skoro zniknąłeś na rok. To był rok Louis!
- Wiem Curly i bardzo cię przepraszam. Nie chciałem i tego robić, ale musiałem. Nie chciałem cię ranić, ale wiem, że gdybym powiedział ci prawdę jeszcze bardziej bym cię zranił Harry – Powiedział Louis. W jego głosie czułem smutek i widziałem łzy w jego oczach. Które starłem kciukiem. Chciałem coś powiedzieć, ale Louis zaczął mówić. – Naprawdę jeszcze raz cię przepraszam, ale ja… ja nie wiem jak mam ci to powiedzieć Harry. – Oznajmił spuszczając głowę. Podniosłem jego podbródek i patrząc mu w oczy powiedziałem.
- Lou kochanie, powiedz mi . Cokolwiek to jest wiesz że sobie poradzimy. Po prostu mnie nie kłam- Powiedziałem go w czoło.
- Dobrze Harry, powiem ci, a później będziesz mógł mnie zostawić. Cicho teraz ja mówię. Nie było mnie przez rok Harry, bo ja byłem w szpitalu. Jestem chory Harry, mam raka. – Powiedział patrząc na mnie uważnie. Poczułem łzy zbierające się w moich oczach. Mój kochany Louis ma raka. Czemu? Przecież to znaczy, że… że może umrzeć, a ja bym tego nie zniósł. Lecz trzeb się cieszyć chwilą którą mamy, więc mocno go do siebie przytuliłem i musnąłem jego usta.
- Kochanie jak mogłeś pomyśleć, że ciebie zostawię. Przecież wiesz, że jesteś dla mnie wszystkim. Nigdy przenigdy bym cię nie zostawił. Jesteś całym moim światem. Nowotwór da się wyleczyć kochanie. Będę przy topie cały czas i ani mi się śni ciebie zostawić.
- Wiesz co Harry? – Spytał patrząc mi w tym swoimi czerwonymi oczkami w oczy.
- Hmm?
- Bardzo, a to bardzo cię kocham. Byłem taki głupi nie mówiąc ci tego, bo zmarnowałem  tylko czas, który mogliśmy spędzić.
- Też cię kocham Louis. Czas nadrobimy obiecuję ci to oraz, że wyzdrowiejesz i będziemy mieli jeszcze więcej czasu do spędzenia.
I tak oto zasnęli wtuleni w siebie i szczęśliwi. Nie zamartwiali się co będzie dalej, tylko cieszyli się chwilą.
 Koniec

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Oto mój prezent dla Was na Mikołajki. Mam nadzieję, że się podobał 

poniedziałek, 2 grudnia 2013

Rozdział IV

4 miesiące później
*Perspektywa Louisa.

Stoję właśnie przed lustrem strasznie się denerwując. Dzisiaj jest najważniejszy dzień w całym moim życiu. Dzisiaj poślubię Harry’ego i będziemy razem już na zawsze. Przysięgę złożymy w wielkim ogrodzie Harry’ego przy urzędniku stanu cywilnego .  Niestety z Harrym nie wiemy jak wszystko będzie wyglądać, bo nasi rodzice nie pozwolili nam nawet ruszyć palcem. Szczerzę to boję się co takiego wymyślili. Z zamyśleń  wyrwał mnie głos mojej rodzicielki.
- I jak Louis wszystko w porządku? – Zapytała.
- Tak w jak najlepszym porządku. Tylko nie mogę uwierzyć, że to już dzisiaj. Tak szybko te cztery miesiące zleciały. – Odpowiedziałem jeszcze raz przeglądając się w lustrze. Mam na sobie czarny garnitur i muszkę. Spojrzałem na zegarek i zobaczyłem, że jest 9:30, czyli mam jeszcze 10 minut do wyjścia.  Zacząłem się coraz bardziej denerwować. Co jeśli będę szedł do ołtarzu i się przewrócę? Narobię sobie tylko wstydu.
- Louis musimy już jechać, no chyba, że chcesz się spóźnić na własny ślub – Powiedział z uśmiechem Liam,  którego przy boku stał Zayn. Tak jak się okazało Zayn się zmienił i stał się naszym przyjacielem. Harry dał mu szansę i on ją dobrze wykorzystał, z czego jestem bardzo szczęśliwy.
- Nie! Oczywiście, że nie chce się spóźnić. Chodźmy – Oznajmiłem i wyszliśmy z domu. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy. Droga do Harolda nie zajęła nam więcej niż 10 minut, prze korki. W oczy od razu rzuciło się dużo białych balonów przywieszonych na werandzie. Gdy wyszedłem z samochodu drzwi od domu się otworzyły i powitała mnie Annie z uściskiem.
- I jak Louis, gotowy? – Spytała.
- Oczywiście nigdy nie byłem bardziej gotowy niż teraz.
- To w takim razie chodźmy. Wszyscy już czekają, a Harry strasznie się denerwuje, bo myśli, że się rozmyśliłeś. – Zaśmiała się.
- Nigdy tego bym mu nie zrobił. Mam nadzieję, że nie zapomnę mojej przysięgi- Powiedziałem ze smutkiem.
- Spokojnie Louis, w domu powtarzałeś ją sobie chyba ze sto razy. Dasz radę! A teraz chodź – Powiedziała i weszliśmy do domu. Z Harrym postanowiliśmy, że przysięgi wymyślimy sami i tak właśnie zrobiliśmy. Żaden z nas nie wie co powie drugi. Gdy zbliżaliśmy się do drzwi, które prowadziły na taras poczułem jak robi mi się niedobrze. Po chwili poczułem klepanie po ramieniu i zobaczyłem Marka, który uśmiechał się do mnie pogodnie. Mark zaprowadza mnie pod ołtarz, dlatego, że postanowiłem nie zapraszać mojego ojca. Chciałem, by na weselu były tylko moje i Harry’ego najbliższe osoby. Po chwili usłyszałem początek muzyki, która oznajmiała, że już czas. Złapałem Marka przed ramie i wyszliśmy. Miejsce wyglądało naprawdę wspaniale. Nasze rodziny bardzo się postarały. Rozglądałem się postrzegając wszystkich, którzy przyszli. Moją kuzynkę, wujka wraz z ciocią. Nialla, Liama z Zaynem , moją mamę  z dziewczynkami i moją teściową z Gemmą. Poszedłem wzrokiem dalej napotykając te wspaniałe szmaragdowe tęczówki, które od razu jak mnie zobaczyły zaczęły błyszczeć. Gdy go zobaczyłem, to od razu chciałem do niego pobiec. Nie widzieliśmy się przez tydzień, bo nasze rodziny stwierdziły, że nie powinniśmy się widywać tydzień przed ślubem. Gdy podszedłem Harry pocałował mnie w policzek, po czym lekko się uśmiechnął, a ja przy okazji odwzajemniłem uśmiech.  Urzędnik gestem ręki wskazał by goście usiedli i zaczął mówić:
- Zabraliśmy się tutaj, by być świadkami zaślubin pana Harry’ego Edwarda Stylesa i pana Louisa Williama Tomlinsona. Panie Styles  proszę, by złożył pan swoją przysięgę. Poproszę obrączki. – Powiedział i wtedy pojawił się Zayn, który je podał. Harry wziął jedną z obrączek i przyłożył do mojego pala mówiąc przy okazji patrząc mi prosto, w oczy.
- Ja Harry Edward Styles ślubuję ci miłość oraz wierność. Będę cię kochał na zawsze. Będę o ciebie dbał w zdrowi czy w chorobie. Jesteś dla mnie całym światem, na który czekałem bardzo, a to bardzo długo Louis. W końcu pojawiłeś się ty, z tymi wspaniałym oczyma i wszystko stało się jaśniejsze. Nie wiem co bym robił teraz bez ciebie. Jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało. Kocham Cię nad życie – Tymi słowami zakończył przysięgę i wsunął ją na mój palec. Wziąłem drugą obrączkę i postąpiłem tak jak Harry patrząc w te jego wspaniałe tęczówki.
- Ja Louis William Tomlinson ślubuję ci, że nigdy przenigdy cię nie opuszczę. Nie ważne co by się działo, ja zawsze będę przy tobie. Znaczysz dla mnie naprawdę wiele. Nie wiem czy to przez te loki, czy nawet przez te cholerne dołeczki w policzkach oraz oczy. Jesteś najwspanialszą osobą, o której śniłem każdej nocy. W końcu się pojawiłeś i mogę być szczęśliwy. Mieliśmy parę kłótni, ale dzięki nim nasza miłość stała się silniejsza. Naprawdę z całego, a to z całego serca cię kocham. Ono bije tylko i wyłącznie dla ciebie. Kocham cię !-  Powiedziałem i wsunąłem obrączkę na palec Harry’ego. Widziałem łzę spływającą po jego policzkach, którą starłem kciukiem uśmiechając się do niego słodko.
- Na mocy świadków, mogę oświadczyć, że zawarliście związek małżeński. Teraz możecie się pocałować – Powiedział i szybko z Harrym połączyliśmy się w słodkim pocałunku. Słyszałem brawa oraz krzyki wszystkich zgromadzonych. Po chwili oderwaliśmy się z Harrym do siebie i łapiąc się  za dłonie odwróciliśmy się w stronę rodziny. Ruszyliśmy na drugi konie ogródka gdzie miała odbywać się dalsza część imprezy. Mijając gości widziałem łzy w ich oczach. A co najważniejszy czułem się najszczęśliwszym mężczyzną na świecie. Bo mam przy boku wspaniałego męża, którego kocham nad życie. Gdy dotarliśmy na miejsce dostaliśmy 2 kieliszki szampana przywiązane do siebie. Podnieśliśmy je do ust i wypiliśmy rzucając je do tyłu na szczęście.
- Gorzko! Gorzko! Gorzko! – Słyszeliśmy krzyki i z uśmiechami na ustach złączyliśmy je w namiętnym pocałunku. Na który wszyscy zaczęli piszczeć. Odsunęliśmy z Harry od siebie, gdy zaczęliśmy potrzebować powietrza. Goście zaczęli składać nam życzenia dając nam przy okazji kwiaty i prezenty. Następnie zasiedliśmy wszyscy do stołu i zaczęły się przemowy. Jako pierwsza na parkiet weszła moja mama, która nadal miała łzy w oczach.
- Chciałam tylko powiedzieć, że Louis jestem bardzo z ciebie dumna. Odnalazłeś miłość swojego życia, dużo przeszedłeś, a co najważniejsze jesteś szczęśliwy. Harry chcę tobie podziękować za to, że pokochałeś mojego synka, a co najważniejsze zaopiekowałeś się nim. Za co jestem ci wdzięczna i wiem, że wasza miłość przetrwa wszystko. Wszystko dobrego na nowej drodze życia- Krzyknęła po czym wszyscy podnieśli kieliszki i wypili łyka. Następna w kolejce była mama i tata Harry’ego.
- Synu chciałem ci powiedzieć, że lepszego męża nie mogłeś sobie wybrać. Widać z jakim uczuciem na ciebie patrzy. A to mi wystarczy. – Powiedział i odsunął się od mikrofonu, by Annie mogła coś powiedzieć.
- Cóż ja kochani mogę dodać. Życzę wam szczęścia, bo miłości już nie muszę. Chciałam jeszcze tylko podziękować Jay, za to, że wychowała Louisa na wspaniałego chłopaka. A tobie Louis pragnę podziękować za to, ze pokochałeś mojego syna. Z całego serca kochane dzieciaki życzę wam wszystko co najlepsze na nowej drodze życia, bo to się wam najbardziej należy. – Oznajmił po czym znowu napiliśmy się łyk szampana jakby to przypieczętować i na scenie pojawił się Niall., który wchodząc lekko się potchnął i prawie się przewrócił.
- No to Louis przygotuj się na ubaw – Szepnął mi do ucha muskając go ustami na co zachichotałem. Wtulając się w niego.
- Dobra słychać mnie…1..2..3! O dobra słychać. No więc chcę powiedzieć, że jestem ich największy shipperem i niech tylko ktoś powie, że nie to tego pożałuje. Dobra pamiętam kiedy Louis przyjechał i zaczął mi marudzić, że nigdy nie znajdzie prawdziwej miłości. Narzekał gorzej od baby – Powiedział na co wszyscy zaczęli się śmiać, a ja spaliłem się jak burak i schowałem głowę w zagłębie szyj Harry’ego. – Na czym to ja skończyłem? A… wtedy gdy szanowny pan Louis się wypłakał spotkał o to tego loczka. Którego pokochał od pierwszego wejrzenia. Pamiętam pewnego dnia jak Louis wystraszony szedł do szkoły, bo myślał, że ktoś go śledzi. Okazało się, że to był pan Styles, który za hobby uznał śledzenie strachliwego Louisa. Później jakoś tak się stało, że zaczęli się spotykać, a co najważniejsze ja miałem co jeść. Harry to jest cholernie dobry kucharz, czego Lou ci zazdroszczę. – Oznajmił i do nas pomachał-   Okey kończę już, bo wszyscy zasypiacie, więc szczęścia gołąbeczki! – Wykrzyknął i poszedł do stolika. Po przemowach nadszedł czas na nas pierwszy taniec, który oczywiście nie był pierwszym. Wybraliśmy normalny taniec przytulaniec. Gdy muzyka się zaczęła objąłem mojego męża za zaszyje, a on położył dłonie na moich biodrach i zaczęliśmy się kołysać patrząc na siebie z uczuciem.
- Nie mogę uwierzyć, że jesteś już moim mężem Lou – Szepnął Harry muskając moje usta.
- Ja też. Spełniłeś jedno z moich największych marzeń. – Oznajmiłem.
- Tak? A jakie to marzenie panie Styles- zapytał Harry.
- Poślubienie ciebie Harry. To było jedno z moich największych marzeń odkąd cię poznałem. I ono właśnie spełniło się w tej chwili. – Powiedziałem i wbiłem się w jego usta. Nawet się nie zorientowaliśmy, że piosenka się skończyła. Dowiedzieliśmy się dopiero, gdy był odbijany. Przetańczyłem masę czasu. Nigdy tak dobrze się nie bawiłem. Ostatni taniec tego wieczoru obiecałem mojej mamie.
- Synku, wiesz gdzie jedziecie na miesiąc miodowy? – Zapytała z ciekawości.
- Niestety nie. Harry powiedział, że to niespodzianka. Starałem się to wyciągnąć z niego parę razy jednak to się nie udało. – Powiedziałem z uśmiechem. Jay miała coś powiedzieć, ale uprzedził ją Harry, który objął  mnie od tyłu.
- Przepraszam Jay, ale muszę zabrać oto tego pana. Zaraz wyjeżdżamy i musimy się ze wszystkimi pożegnać.
- Harry, wiem, że cię męczę z tym pytaniem słońce. Ale czy możesz mi powiedzieć, że jedziemy. -  Spytałem robiąc oczy kota ze Shreka.
- Oj LouLou. Mogę ci powiedzieć tylko tyle, że tam będzie ciepło. A teraz chodź, bo spóźnimy się na samolot. – Oznajmił  Harry ciągnąć mnie za rękę.
- Samolot?
- Tak samolot skarbie. – Powiedział i poszliśmy pożegnać się z gośćmi.




---------------------------------------------------------------------------------------------------

Na samym początku chcę Was bardzo przeprosić za to, że musieliście długo czekać na rozdział. Mam nadzieję, że się Wam podoba, bo pisałam go w nocy. Nie mogłam zasnąć z myślą, że dawno nie dodałam rozdziału. Zasmuciły mnie trochę 2 komentarze, które znalazły się pod poprzednim rozdziale. Ale cóż zrobić lepiej dwa niż zero. Czyż nie? Chcę jeszcze tylko powiedzieć, że postaram dodawać się rozdziały co wtorek. Chyba to będzie bardziej mi odpowiadać, bo wiem, że zdążę napisać. Pozdrawiam Was i całuje xx


środa, 20 listopada 2013

Przeprosiny

Naprawdę bardzo, a to bardzo Was przepraszam, że nie dodałam nowego rozdziału. Nie mam jakoś pomysłu na rozdział, ale postaram się go napisać jak najszybciej. Chciałam również oznajmić, że zaczęłam dodawać rozdziały do mojego nowego opowiadania " Tajemniczy Chłopak" na tumblr. Znajdziecie go pod tym adresem: http://larryshipperme.tumblr.com/post/65725032181/zapowiedz Mam nadzieję, że Wam się spodoba. Naprawdę jeszcze raz Was najmocniej przepraszam xx

niedziela, 3 listopada 2013

ZAPOWIEDŹ

Tytuł : Tajemniczy chłopak
Autorka: @equalswallows
Bohaterowie : Harry Styles, Louis Tomlinson, Niall Horan, Liam Payne, Zayn Malik, Danielle Peazer I inni.
Paring : Larry

Opis: Wyobraź sobie, że dorastasz w sierocińcu. Twoi rodzice zginęli na miejscu w wypadku samochodowym, ale ty przeżyłeś. Jedyną twoją rodziną są opiekunowie sierocińca. Tak to nie masz nikogo. Aż do dnia, w którym poznajesz tajemniczego chłopaka , który zmienia twoje życie o 180%. Jednak czy zmieni je na lepsze czy gorsze? To wie tylko i wyłącznie on tajemniczy chłopak.


-------------------------------------------------------------

No więc jest zapowiedź nowego opowiadania. Co o nim myślicie? Jednak zastanawiam się czy aby czasami nie stworzyć nowego bloga i pisać go na nowym, czy tutaj. Na pewno rozdziały będę dodawać na tumblr.

piątek, 1 listopada 2013

Rozdział III

*Perspektywa Harry’ego.

Gdy zszedłem do salonu nie mogłem uwierzyć własnym oczom. Przez chwilę myślałem, że wzrok płata mi figle. U nas w domu, naszej jadalni i przy naszym stole siedział nie kto inny jak Zayn Malik. Co najlepsze, to ten gościu okazał się być tym ”wspaniałym” chłopakiem Liama. Jestem na sto procent pewny, że Liam nie wie o wydarzeniu, które miało miejsce parę miesięcy temu. No to kolacja będzie po prostu wspaniała. Wzrok przeniosłem na Louisa, który wyglądał trochę na wystraszonego. Jeszcze tego nam brakowało w tym wspaniałym dniu. Szybko do niego podszedłem przy okazji witając się z gośćmi. Zająłem woje miejsce złapałem Louisa za rękę dając mu do zrozumienie, że już jestem i nie musi się niczego bać.
- Wszystko w porządku? – Szepnąłem mu do ucha.
- Tak w porządku. Nie przejmuj się jest naprawdę okey. – Odpowiedział i posłał mi szczery uśmiech, który odwzajemniłem. Przypomniało mi się, że zaprosiliśmy gości po to, by im coś ogłosić. Wstaliśmy z Lou  z naszych miejsc i wyszliśmy na środek nadal trzymając się za ręce. 
- Zaprosiliśmy Was kochani, bo wraz z Louisem mamy wam coś ważnego do powiedzenia. Zanim to powiemy pragnę dodać kilka słów. Jak wszyscy wiecie Louis jest najwspanialszą jaką w całym moim życiu spotkałem. Mimo paru przeszkód, które mieliśmy na drodze.  – Mówiąc to zdanie spojrzałem na Zayna. Chłopak wiedział, o co mi chodzi i spuścił głowę. Widziałem łzę spływającą po jego policzku, ale uznałem to za jego grę i zacząłem mówić dalej. -  Nadal jesteśmy razem. Co czyni naszą miłość jeszcze bardziej silniejszą. Wiem, że on jest tym jedynym i bardzo, a to bardzo go kocham. Jest moim kochanym oczkiem w głowie. Więc w dzień przed wypadkiem Jay. Przepraszam, że to wspominam, ale to jest część, której nie mogę pominąć. Postanowiliśmy nasz związek przenieść na inny etap. Tak dobrze myślicie. Postanowiłem mu się oświadczyć.
- A ja oczywiście przyjąłem zaręczyny, mimo tego, że jesteśmy za młodzi. – Powiedział i pokazał pierścionek, który znajdował się na jego palcu. – Jednak mamy nadzieję, że popieracie naszą decyzję. Nawet jeśli macie coś przeciwko nic to nie zmieni. – Oznajmił. Wszyscy patrzyli na nas w szoku, ale po chwili wszyscy zaczęli bić brawa, a siostry Louisa piszczały i skakały wokoło nas. Po chwili wszyscy zaczęli do nas podchodzić z gratulacjami. Jako pierwsza podeszła Jay.
- Kochani jestem tak bardzo z Was dumna. Mój kochany syneczek jest już zaręczony! Kto by pomyślał. Jestem trochę zła, że dopiero teraz mówicie, ale sama rozumiem dlaczego. Jestem pewna Louis, że Harry się tobą zaopiekuję. – Powiedziała i nas mocno przytuliła całując w policzki. Po chwili podbiegły jeszcze raz dziewczynki i się na nas rzuciły. Po nich podeszli moi kochani rodzice wraz z Gemmą.
- No brat, powiem szczerzę, że masz wspaniały gust. Nie dość, że Louis jest przystojny, to na dodatek jaki ma wspaniały tyłek. Nawet ja mu go zazdroszczę – Powiedziała. Spojrzałem na Louisa i zobaczyłem, że zdążył się już zarumienić. Pocałowałem go w policzek, i spojrzałem z powrotem na moją rodzinkę.
- No więc, co ja mam wam powiedzieć? Na pewno, że bardzo się cieszę synku, że jesteś szczęśliwy, jesteście szczęśliwi, bo to jest najważniejsze. A ciebie kochanie witamy w naszej rodzinie! Wspaniale będzie mieć ciebie za zięcia. Już nawet nim jesteś. – Powiedziała Anne całując go w policzek na co jeszcze bardziej się zarumienił. Mnie mocno przytuliła przy okazji mówiąc na ucho – Pamiętaj Harry nie zrań go. On jest naprawdę wspaniałym chłopakiem i bardzo cię kocha. Tym bardziej ci ufa. Nie spieprz tego synku proszę. – Oznajmiła i odeszła. Po chwili poczułem jak ktoś z całą siłą na mnie wpada, że prawie się przewróciłem. Podniosłem wzrok i zobaczyłem blond czuprynę Niallera, który szczerzył się jak głupek.
- Ja nie mogę, ale się cieszę! Na serio jesteście najsłodszą parą na świecie. Łał, ale mnie zaskoczyliście skubańcy. Nie myślcie, że wam tak słodzę, bo chcę coś do jedzenia, bo wcale tak nie jest. Na serio nie jestem głodny. Cieszę się, na serio nie myśląc ile macie wspaniałego jedzenia na stole mmmm…
- Niall jak chcesz możesz wziąć coś z lodówki, albo usiądź do stołu i coś z jedz. Każdy zrozumie ,bo wiedzą, że lubisz sobie trochę pojeść. – Powiedział Louis i Nialla po chwili już nie było na co wszyscy w pomieszczeniu zaczęli się śmiać. Jako przedostatni podszedł nasz kochany Liam.
- Bardzo Wam gratuluje chłopcy. Chciałbym tylko jeszcze Wam powiedzieć, że nie wiem co zrobił Wam Zayn, ale mam nadzieję, że się dogadacie. On naprawdę dużo dla mnie znaczy i bym się cieszył gdybyście zrobili chociaż zgodę. Wracając do waszych zaręczyn, to wiedźcie, że bardzo się  cieszę i życzę Wam szczęścia, co nie będzie potrzebne bo już je macie. – Powiedział obejmując nas. Ostatni podszedł do nas Zayn. Wyglądał jakby przed chwilą płakał. Szczerzę to zrobiło mi się go trochę żal. Ale sam jest sobie tego winien.
- Na początku chciałem ciebie Louis szczerze przeprosić. Nie powinienem cię porywać, ale kochałem Harry’ego do tego stopnia, że chciałem zrobić wszystko by go odzyskać. A ty stałeś się moją przeszkodą, którą chciałem odzyskać. Po tym fatalnym dniu spotkałem Liama i się w nim od razu zakochałem. Naprawdę cię  przepraszam.  Wiem, że zrobiłem źle i mi na pewno nie wybaczycie, ale ja się naprawdę zmieniłem. Zorientowałem się jaki poważny błąd popełniłem. Gdybym mógł cofnąć czas nie zrobiłbym tego. Wracając do waszych zaręczyn, to mi może nie uwierzycie, ale bardzo się cieszę  waszym szczęściem.  Naprawdę pasujecie do siebie i życzę Wam wszystkiego co najlepsze. Byście żyli spokojnie i nikt nie próbował tego zniszczyć. Nie pozwólcie na to. – Miałem coś mu odpowiedzieć, ale głos zabrał Lou.
- Wiesz Zayn, dziękuję ci, że mi wyjaśniłeś. Skoro jesteś chłopakiem Liama, to nie mam nic innego do zrobienia jak ci wybaczyć. Tylko ostrzegam i cię proszę. Nie zrań go Zayn on jest naprawdę wspaniały i nie zasługuje na zranienie. – Powiedział.
- Naprawdę ci dziękuję Louis za wybaczenie. Obiecuje, że nie zranię Liama. On naprawdę dużo dla mnie znaczy. Będę o niego dbał i go chronił najbardziej jak potrafię. Daje słowo, a ty Harry wybaczysz mi? – Spytał.
- Jeżeli Louis cię zaakceptował i ci wybaczył to rozumie.  Jednak ja tak prędko ci nie wybaczę Zayn. Zraniłeś osobę, która jest dla mnie całym światem z zazdrości. Nie mówię, że ci nie wybaczę, bo na pewno kiedyś ci wybaczę. Tylko musisz się postarać. Zacznij od tego, że tak jak powiedział Louis. Bądź dobry dla Liama. – Powiedziałem i odszedłem.  Usiadłem na kanapie w salonie rozmyślając nad tym co mówił Zayn. Po chwili koło mnie usiadł Louis.
- Wszystko okey? – Spytał.
- Tak, tylko za bardzo mu nie ufam kochanie. Nie po tym przez co musiałeś przez niego przechodzić. Boję się, że znowu coś knuję i coś ci zrobi.  A co najważniejsze zniszczy to nad czym pracowaliśmy.
- Wiesz Harry, może on rzeczywiście się zmienił. Myślę, że powinieneś skarbie dać mu szansę. Każdy w życiu popełnia błędy.
- Nie Louis nie mogę dać mu teraz szansy. On ciebie zranił i ja mu na pewno tego tak szybko nie wybaczę, może w ogóle to nie nastąpi.

- Dobrze Harry rozumiem. A teraz głowa do góry i chodź, bo goście są i trzeba się nim zając. Przecież mamy co świętować. Nie pozwól by ktoś popsuł nam tak wspaniały dzień. – Powiedział muskając moje usta. Po chwili wstał i podając mi rękę. Złączyłem nasze dłonie i ruszyliśmy dokończyć kolację. Louis ma rację nikt nie może zniszczyć nam tak wspaniałego dnia. 

-----------------------------------------------------------------------------------

Taka tam dla Was mała niespodzianka. Nudzi mi się, więc postanowiłam dodać nowy rozdział, który był już napisany 2 dni temu. Mam nadzieję, że Wam się podoba. Jutro dodam zapowiedź nowego opowiadania, które będę dodawać, gdy skończę to opowiadanie. W związku z tym, że dzisiaj był teledysk do SOML postanowiłam dodać oto te zdjęcia :



wtorek, 29 października 2013

Rozdział II cz V


*Perspektywa Louisa.

Nacisnąłem klamkę i wszedłem do domu. To co tam zobaczyłem sprawiło, że prawie pękło mi serce. Harry leżał na kanapie płacząc i przytulając jeden z moich ulubionych swetrów. Szybko do niego podszedłem i go przytuliłem najmocniej jak umiałem. Czułem się bardzo źle. Bo przecież to ja doprowadziłem go do płaczu, a on jest taką słodką niewinną istotką.  Chłopak wzdrygnął się, gdy poczuł czyjś dotyk i podniósł wzrok. Napotkałem te piękne zielone oczy, w które od razu  utonąłem.
- Louis?-  Spytał patrząc prosto w moje oczy.
- Tak kochanie to ja- Odpowiedziałem głaszcząc  go po plecach.
- Prze…  przepraszam Cię Lou
- Nie Harry. Ty nie powinieneś mnie przepraszać. To wszystko moja wina i to ja jestem winien ci przeprosiny słońce. Zachowałem się jak ostatni dupek – Powiedziałem całując go w czoło.
- Nie praw…- Nie dałem mu dokończyć, bo od razu mu przerwałem.
- Nie kłóć się, bo to prawda. Powinienem Cię wysłuchać do końca, a nie wyjść mówi ci przy okazji, to czego nie powinienem. Dlatego Cię proszę mój Harry o wybaczenie. Czy mi wybaczysz?
- Już ci wybaczyłem. Chociaż nie wiem dokładnie co. A pro po twojej przemiany – Zaczął, ale ja mu przerwałem kładąc palec na jego usta.
- Przemyślałem sobie i jak na razie, nie chcę żadnej przemiany Curly. Jeżeli to sprawia, że się kłócimy, to jestem skłonny z tego zrezygnować  dla nas. Za bardzo Cię kocham, by tak z dnia na dzień przez jakąś kłótnię Cię stracić.
- Dobra Louis teraz moja kolej – Powiedział poważnie na co pokiwałem głową – Ja dużo myślałem, po tym co mi powiedziałeś. Doszedłem do wniosku, że Cię przemienię. Tak za bardzo się nie ciesz, bo dopiero zrobię przemianę po naszym weselu.  Wiem, że bardzo tobie na tym zależy. Więc co ty na taki układ?
- Na prawdę? – Zapytałem.  Chłopak pokiwał twierdząco głową i mocno mnie do siebie przytulił. Jednak coś mi się przypomniało - Harry., a wiesz, że nawet nie poinformowaliśmy naszej rodziny o zaręczynach?
- Ej chyba to zrobiliśmy nie?- Zapytał. Od razu pokiwałem przecząco głową – no to chyba musimy to zrobić i ich powiadomić.  Mam pomysł zaprośmy ich na kolację Lou. Co o tym sądzisz?
- To świetny pomysł- Powiedziałem posyłając Harry’emu uśmiech – To ty zadzwoń do swoich rodziców i do Liama, a ja zadzwonię do mamy i Nialla.- Powiedziałem, po czym wyszedłem z pokoju. Sięgnąłem po telefon i wybrałem numer rodzicielki.  Po trzech sygnałach odebrała.
- Halo?- Zapytała.
- Dzień dobry mamo. Chcieliśmy  ciebie wraz z dziewczynkami zaprosić do nas na kolację do nas do domy. Co ty na to?
- A co to za okazja? – Spytała z nutką podejrzenia w głosie.
- Dowiesz się, gdy przyjedziecie. Proszę mamo, to dla mnie naprawdę ważne.
- Dobrze Boo przyjedziemy. To o której mamy być?- Zapytała. Od razu spojrzałem w stronę salonu i bezgłośnie spytałem się Harry’ego, który odpowiedział, że
- O 18 mamo. Będę na was czekał. Do zobaczenia.
- No dobrze synku, więc do 18. Do zobaczenia. – Odpowiedziała i się rozłączyła. By nie marnować czasu od razu wystukałem numer Niallera. Ten to odebrał po chwili.
- Hejo Tommo, co tam? – Spytał radośnie. O tak co cały blondynek.
- Siemka. Wiesz wszystko dobrze. Niall co robisz dzisiaj o 18?
- Ja nic ciekawego, a co?
- To w takim razie już masz. Zapraszamy Cię z Harrym na kolację, bo mamy cos do ogłoszenia.
- Ale jak to, że trójkącik?
- Nie głupolu haha . Będzie moja mama z bliźniaczkami i rodzina Harry’ego. To jak przyjdziesz?
-  Jasne, że przyjdę. Wiesz zawsze gdy słyszę o jedzeniu jestem, gotowy, by się zjawić lada moment.
-  Zaraz Niall, ale masz być na 18. Nie prędzej, bo musimy coś ugotować  głodomorze. – Powiedziałem chichocząc.
- Dobra, ale i tak będę przed 18 na razie! – Krzyknął i się rozłączył. Schowałem telefon do kieszeni i poszedłem usiąść na kanapę obok Harry’ego. Po chwili Harry usiadł na moich kolanach i posłał mi swój wspaniały uśmiech.
- I jak załatwione? – Spytałem.
- Oczywiście. To co teraz możemy spędzić trochę czasu razem co ty na to? -  Spytał poruszając zabawnie brwiami.
- O nie kochanie. Teraz to musimy się wziąć za gotowanie, bo jest po 15, a mają przyjść na 18. Chociaż Niall pewnie przyjdzie o 17, bo jak usłyszał o jedzeniu to mogę przysiąc, że zaczął skakać haha- Powiedziałem. – A teraz wstawaj Styles , mamy dużo do roboty. – Rozkazałem po czym poszliśmy do kuchni.
- Ej Louis?
- Tak? – Spytałem.
- Zapomniałem ci powiedzieć, że Liam przyjdzie ze swoim chłopakiem. – Powiedział na co się śmiechnąłem.
- O to dobrze. Ciekawe jaki on jest. No nic trzeba czekać, aż przyjdzie.

*Godzina 18:00

Zadzwonił dzwonek do drzwi, wiec od razu otworzyłem. Zobaczyłem moją rodzicielkę z bliźniaczkami wraz z rodziną Harry’ego. Od razu zaprosiłem ich do środka.
- Jej, ale macie tu pięknie chłopcy – Powiedziała Annie – Naprawdę jest tu wspaniale. Harry jestem z ciebie mega dumna – Oznajmiła i przytuliła Harry’ego. Chłopak odwzajemnił uśmiech i nadeszła  kolej na mnie by się przywitać. – Ty pewnie jesteś Louis. Harry dużo nam o tobie opowiadał, ale jakoś nigdy się nie spotkaliśmy.

- To prawda, ale cieszę się, że w końcu mamy okazję się poznać. A teraz zapraszam do jadalni, gdzie wszystko jest podane. – Powiedziałem i zaprosiłem wszystkich do jadalni . po chwili zadzwonił dzwonek. Gdy otworzyłem drzwi zobaczyłem Liama. Chwila i Zayna? Nie to jest  sen proszę powiedźcie , że to mi się śni. To nie może być prawda. Czemu zawsze, gdy jest dobrze wszystko musi się walić czemu?

----------------------------------------------------------------------------------------------

Witam Was z nowym rozdziałem. To jest ostatnia część 2 rozdziału.  Co do opowiadania będę go dodawać tutaj i na mojego tumblra : http://larryshipperme.tumblr.com/. Mam nadzieję, że rozdział Wam się podoba. Następny mam już prawie napisany, więc pojawi się szybko. 



piątek, 25 października 2013

UWAGA!!

PRZENOSZĘ BLOGA NA TUMBLR http://larryshipperme.tumblr.com/ I MAM DO WAS PYTANIE. CZY ROZDZIAŁY DODAWAĆ TEŻ TU, CZY TYLKO NA TUMBLR. CHODZI O TO ŻEBY WAM TEŻ BYŁO WYGODNIE. ODPOWIEDŹ PISZCIE W KOMENTARZACH!

czwartek, 24 października 2013

Rozdział II cz IV

*Perspektywa Louisa
Wręczył mi pudełeczko , a ja trzęsącymi się rękoma je otworzyłem. To co znajdowało się w środku sprawiło, że przez chwilę przestałem oddychać.  Na samym środku znalazłem srebrny naszyjnik w kształcie diamentowego serca. Po środku serca widniał napis " Kocham Cię Lou twój Harry"
- Harry, ja nie wiem co powiedzieć. Kupiłeś nam dom, a teraz wręczasz mi tak wspaniały id rogi prezent.  Nigdy nie będę miał okazji ci się za to wszystko odwdzięczyć. Powiedz mi kochanie co mam zrobić, by ci to jakoś wynagrodzić?- Zapytałem płacząc jak małe dziecko.
- Już ci mówiłem Lou, po prostu bądź ze mną. To mi wystarczy.- Powiedział rozpłakałem się jeszcze bardziej i rzuciłem się na niego tak, że przewrócił się na plecy i teraz leżałem nad nim. Wykorzystując sytuację złączyłem nasze usta w namiętnym pocałunku . Sprawie tak, że on tą noc zapamięta na zawsze. Tak samo jak ja.

*Perspektywa Harry'ego

Obudziły mnie pocałunki, które ktoś składał na mojej szyj. Przez chwilę nie dawałem znać, że się obudziłem nie ruszając się.  Postanowiłem, że poczekam aż dotknie swoimi ustami moich i oddam wtedy pocałunek. Nie musiałem długo czekać, bo po chwili usta Louisa zaczęły muskać moje. Od razu oddałem pocałunek i trwaliśmy tak, póki nie potrzebowaliśmy oddychać.
- Takie pobudki mogą być codziennie. - Oznajmiłem.
- Nie przyzwyczajaj się tak Styles, bo się rozczarujesz. - Powiedział Louis i pocałował mnie w policzek, po czym położył się na moją klatkę piersiową. Przesuwając palcami po moim brzuchu.
- Harry?
- Tak?
- Co będziemy dzisiaj robić, bo chyba najwyższa pora by odwiedzić jutro szkołę. Tym bardziej, że niedługo ją kończymy i trzeba poprawić oceny.
- Wiesz, masz rację Lou, a co powiesz jakbym ci pokazał świat tak, jak go widzą wampiry?
- Czyli mam pić krew? - Spytał wystraszony Louis. Od razu po tym pytaniem wybuchnąłem nie pohamowanym śmiechem.
- Haha, nie skarbie. Chce ci pokazać wspaniałe widoki, moje ulubione miejsca, których żadne człowiek nie może dostrzec. 
- Brzmi wspaniale. Już się nie mogę doczekać. Harry czy mógłbym się ciebie o coś zapytać? Tylko obiecuj, że się nie zezłościsz.- Powiedział Louis z poważną miną.
- Jasne kochanie, pytaj śmiało. Obiecuję, że się nie zezłoszczę, bo wtedy by było nie bezpiecznie słońce.- Oznajmiłem i pocałowałem go we włosy.
- No bo wiesz, od paru dni zastanawiam się jak to, było by być wampirem. Wiesz jakie to są czucie. - Już miałem coś powiedzieć, ale Louis mnie uprzedził - Wysłuchaj mnie zanim coś powiesz Curly. Bo ja sobie pomyślałem, że chciałbym być taki jak ty. Od razu chcę się ciebie zapytać. Dobra to głupie pytanie.
- No dalej Lou dokończ. Widzisz na razie się nie złoszczę.
- Dobra. Chciałem się zapytać, czy byś mógł mnie przemienić w wampira?- Spytał i schował głowę w moją szyję.
- Louis spójrz na mnie - Powiedziałem. Chłopak nie chętnie podniósł głowę i na mnie spojrzał niebieskimi tęczówkami. - Jak miałbym się na ciebie zezłościć za takie pytanie? Ale niestety kochanie moja odpowiedź zdecydowanie brzmi nie.
- Ale czemu? Podaj chociaż jeden powód - Zapytał. Czułem w jego głosie smutek.
- Bo z własnych doświadczeń wiem, że początki są bardzo trudne. Przykład twoja mama, widziałeś jak się zachowywała? Musiałem ją odizolować od ludzi. Chcesz przechodzić przez to samo? Następnym powodem jest to, ze nie chcę zabierać twojej wspaniałej duszyczki Lou. Nie pozwolę byś stał się taką bestią jak ja. Bez uczyć i maszyną do zabijania. Jesteś naprawdę wspaniałą osobą i nie musisz się zmieniać. Kocham Cie takiego jakim jesteś, bo jesteś najwspanialszą rzeczą jaka mnie spotkała. I nie mogę zniszczyć twojego życia kochanie. - Powiedziałem i musnąłem jego usta.
- Ale ty masz uczucia. Curly gdybyś ich nie miał byś mnie nie pokochał. Chwila chyba, że ty mnie nie kochasz.  Kochasz mnie?
- Oczywiście głuptasie, że cię kocham. Dlatego nie mogę tego zrobić. Za bardzo nie chcę ciebie skrzywdzić.
- Skoro nie chcesz mnie skrzywdzić, to zamień mnie w wampira. Bardzo Cię proszę- Poprosił
- Louis nie zrobię tego! Za bardzo Cię kocham. Już to ci mówiłem i mnie do tego nie zmusisz.
- Właśnie, że nie Harry! Gdybyś tak na prawdę mnie kochał, to byś mnie przemienił. Ja się starzeje Harry. Codziennie jestem starszy. Kiedyś umrę i zobaczymy czy będzie ci wesoło żyć beze mnie, kiedy mnie już z tobą nie będzie - Powiedział i wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami. Po chwili słyszałem trzaśnięcie drzwi frontowych. Czemu on mnie nie rozumie? Nie chcę go stracić, przez to że ubzdurał sobie, że chce być wampirem. To jest naprawdę trudne i stoję teraz pomiędzy młotem, a kowadłem. Może rzeczywiście powinienem go przemienić. Ale wtedy to nie byłby ten sam Lou, którego pokochałem. Czeka mnie trudna decyzja.

*Perspektywa Louisa.

Gdy wyszedłem z domu od razu ruszyłem w stronę miasta. Musiałem sobie wszystko przemyśleć. Kocham go, naprawdę go kocham, ale on musi zrozumieć, że ja tego pragnę najwięcej na świecie.  Szedłem tak bardzo zamyślony, że na kogoś wpadłem. podniosłem wzrok i zobaczyłem kręcone kasztanowe włosy, brązowe oczy i ciało tancerki. Patrzyła na mnie uśmiechając się i mocno mnie przytuliła. Od razu oddałem uścisk. Tak bardzo za nią tęskniłem. Po chwili odsunęliśmy się od siebie wciąż się uśmiechając.
- Danielle!!! Co tutaj robisz? - Krzyknąłem jeszcze bardziej się uśmiechając.
- Przyjechałam na parę dni, bo miałam coś do załatwienia. A ty co tutaj robisz?
- Mieszkam. Przeprowadziłem się tutaj prawie rok temu. Dani czy nie miałabyś może ochoty na herbatę. - Spytałem ze smutkiem. Daniella zawsze pomagała mi w trudnych sprawach wysłuchując mnie, a potem dając mi dobre rady. Niestety musiałem ją zostawić, bo się przeprowadziłem. Niestety nie powiedziałem jej o tym, bo wszystko działo się zbyt szybko.
- Oczywiście Lou. Z tobą zawsze, a co coś się stało prawda? - Spytała z przejęciem.
- Tak. Niestety nie miałem z kim pogadać aż do teraz. Mam nadzieję, że mi pomożesz. Jednak obiecaj mi, że to co ci powiem pozostanie między nami.
- Jasne słońce. Spokojnie mi możesz zaufać tak jak zawsze. Nikomu nic nie powiem, to pozostanie między nami. A teraz prowadź do jakiejś kawiarni, bo ja za bardzo nie znam tego miasta, a ty pewnie już dobrze się w nim orientujesz. - Powiedziała i ruszyliśmy w stronę najbliższej kawiarni. Droga minęła nam na rozmawianiu i oczywiście musiałem jej wytłumaczyć czemu ją nie oznajmiłem o mojej przeprowadzce. Dani była bardzo wyrozumiała i jednak nie miała mi tego za złe. Gdy doszliśmy do kawiarni, zajęliśmy miejsca przy oknie i złożyliśmy zamówienie.
- To co się dzieje Lou?- Spytała
- Bo wiesz,a raczej nie wiesz. Jestem zaręczony - Powiedziałem i pokazałem jej pierścionek. 
- Co?!!! Mój mały Louis jest już zaręczony? No nie wierzę, kto jest tym szczęściarzem? 
- Harry Styles chodzę z nim do szkoły. I to nie on jest tym szczęściarzem tylko ja- Oznajmiłem po czym Danielle wysłała mi złowrogie spojrzenie.- No co? Po tym co dzisiaj mu powiedziałem, za pewne nie będzie chciał mnie już znać. Wszystko spierdzieliłem Dani. Jestem beznadziejny.
- Chwila Lou, o czym ty gadasz? Jak to, nie będzie chciał cię znać? Coś ty mu powiedział?
- Bo wiesz pokłóciliśmy się, bo Harry nie jest normalnym człowiekiem.
- Jak, to nie jest normalny? O czym ty do cholery mówisz Louis? - Spytała z przerażeniem.
- Bo Harry on jest- Zacząłem i rozejrzałem się czy nikogo koło nas nie ma. By wszystko usłyszał- On jest wampirem Dani.
- Coo?! Ale jak to?
- Też się zdziwiłem.  Ale tak bardzo go kocham, ale one teraz pewnie mnie nienawidzi.
- Czemu? Powiesz mi do cholery co mu powiedziałeś?
-  Bo wiesz, dzisiaj zrobiłem mu straszną awanturę o to, że chce być wampirem i chce by on mnie przemienił.  Powiedział, że za bardzo mnie kocha, by to zrobić. A ja głupio mu wykrzyczałem, że ciekawe co by zrobił gdybym umarł i już by mnie nie było świecie. - Powiedziałem i zakryłem twarz rękoma. Po chwili poczułem jak Danielle mnie przytula i mówi.
- Powiem ci Lou , że jesteś idiotą. On chciał dla ciebie jak najlepiej. Po prostu mu zaufaj. On wie jak to się jest wampirem i przez co musiałbyś przechodzić. Ale jestem pewna, że jeżeli tylko wrócisz do domu, to wszystko sobie wyjaśnicie i będzie jak dawniej. Tylko musicie sobie wszystko wyjaśnić i Lou proszę Cie. Wysłuchaj go. on wie więcej o tym niż ty. 
- Dziękuję Danielle. Chyba masz racje, a raczej na pewno masz rację jak zawsze.  Dobrze, że cie spotkałem, bo nie wiem co bym zrobił.
- Już dobrze słońce. Teraz ruszaj ten swój zacny tyłeczek i leć go przeprosić, bo on na to zasługuje. - Powiedziała. Szybko wstałem przy okazji całując ją w policzek i biegiem ruszyłem do domu. Po jakichś 30 minutach byłem na miejscu. Nacisnąłem klamkę i .....

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Tak jak wczoraj obiecałam dodałam dzisiejszy rozdział. Po dokładnym przemyśleniu stwierdziłam, że Eleanor w tym opowiadaniu jednak się nie pojawi. Nie wiem co z Zaynem, ale mam inny plan co do dalszych rozdziałów niż miałam prędzej. Co do rozdziału, to mam nadzieję, że Wam się podobał. Wiem, że mnie zabijecie za zakończenie, ale lubię Was trzymać w ciekawości. Następny rozdział pojawi się jakoś w środę lub w czwartek, bo jeszcze go nie napisałam. Liczę na komentarze i przy okazji dziękuję za wszystkie 5 komentarzy, które pojawiły się pod poprzednim rozdziałem. Jeszcze raz dziękuję i do następnego ;**