czwartek, 26 września 2013

Rozdział XV

PROSZĘ PRZECZYTAJCIE NOTATKĘ POD ROZDZIAŁEM



*Oczami Harry’ego


Po chwili w pokoju rozległ się dźwięk dzwonka. Louis pobiegł do pokoju i go odebrał. Po chwili z jego oczu zaczęły spływać łzy. Podbiegłem do niego i mocno go przytuliłem.
- Co się stało?
- Moja mama miała wypadek. Jest w stanie krytycznym nie wiadomo czy przeżyję. – Powiedział, a po jego policzku spłynęła łza. Jeszcze mocniej go do siebie przytuliłem, by dodać mu więcej otuchy i pokazać mu, że nadal z nim jestem. Po chwili podniósł głowę i spojrzał na mnie tymi zapłakanymi tęczówkami. -  Harry pojedziesz ze mną do szpitala? Proszę? – Zapytał.
- Jasne kochanie, że z tobą pojadę. Pamiętasz co ci obiecałem? – Spytałem. Pokiwał głową twierdzącą i kontynuowałem – Obiecałem, że nigdy cię nie zostawię Lou i właśnie tego słowa dotrzymam. -  Powiedziałem i pocałowałem go w czoło. No, a teraz szybko się ubierzmy i jedziemy do szpitala Boo.- Oznajmiłem.


*Oczami Louisa


Nie mogłem uwierzyć, w to co usłyszałem przez telefon. Dobrze, że Harry od razu mnie przytulił, bo nie wiem, co bym ze sobą zrobił. Przy nim czuję się bezpieczny i kochany. Czemu zawsze, gdy wszystko się układa musi zawsze się coś wydarzyć. Ostatnio moje porwanie, a teraz ciężki wypadek mojej mamy. Nie wiem, co zrobię, gdy ona umrze. Nawet nie przyjmuję tego do wiadomości. Co będzie z dziewczynkami? Naprawdę się boję. Teraz jedziemy do szpitala, za jakieś 10 minut powinniśmy być na miejscu. Jedziemy w ciszy, która nie jest złą ciszą lecz dobrą, bo mogę pomyśleć, ale czy myślenie o tym robi mi lepiej? Zdecydowanie nie. Jeszcze bardziej się dołuję i martwię. Moje przemyślenia przerwał Harry.
- Kochanie wszystko będzie dobrze nie przejmuj się. Nie lubię patrzeć jak płaczesz bądź się zamartwiasz. To rani również mnie, bo nie wiem jak mam ci pomóc.
- Harry jak ja mam się nie zamartwiać?! Moja mama leży w szpitalu i nie wiadomo czy przeżyje. Co byś zrobił na moim miejscu?
- Pewnie zachowywał bym się tak samo. Ale Louis pomyśl. Naprawdę nie pomagasz sobie, ani tym bardziej mamie dołowaniem się. Ona jest silna zobaczysz wszystko będzie dobrze kochanie.- Powiedział głaszcząc moją dłoń. – A teraz wysiadaj, bo jesteśmy na miejscu. – Szybko wyszedłem z samochodu i pobiegłem w stronę wejścia od szpitala. Gdy przekroczyłem próg w szybkim tempie znalazłem się przy recepcji.
- Przepraszam gdzie leży Johannnah Tomlinson? – Spytałem. Brunetka, która siedziała przy recepcji spojrzała na mnie i się uśmiechnęła.
- A kim pan jest dla pacjentki? – Zapytała.
- Jestem jej synem. Czy może mi pani powiedzieć gdzie ona leży? - Zapytałem. Po chwili pojawił się przy mnie Harry i objął mnie w pasie.
- Pani Tomlinson leży w Sali 205. Jednak pan nie może wejść, bo ma operację. Proszę poczekać, a jak przyjdzie lekarz to do pana podejdzie. – Oznajmiła. Jak to operację? Nie mogę w to uwierzyć! Harry zaprowadził mnie na siedzenia, które znajdowały się przy drzwiach wejściowych, abyśmy poczekali na lekarza. Zająłem miejsce i od razu ręce przyłożyłem do twarzy i zacząłem łkać. Nagle poczułem ramiona, które mocno mnie obejmowały i mocno się w tą osobę wtuliłem. Harry nic nie mówił tylko pozwolił mi się wypłakać. Trwałem tak przez parę minut póki nie pojawił się lekarz. Gdy tylko go zobaczyłem poderwałem się na nogi i ruszyłem w jego kierunku trzymając Harry’ego za rękę żeby mieć świadomość, że nadal tutaj jest i mnie nie zostawił.
- Pan Tomlinson?- Zapytał lekarz.
- Tak. Co jest z moją mamą panie doktorze?
-  To może zapraszam pana do mojego gabinetu. Tu nie jest miejsce na takie rozmowy.
- Dobrze, a czy by mógł iść ze mną mój narzeczony Harry?. Przy nim czuje się lepiej. – Lekarz spojrzał na Harry’ego po czym się uśmiechnął i kiwnął twierdząco głową. Po chwili znajdowaliśmy się w gabinecie lekarza. Gabinet był bardzo jasny. Przy ścianie stała mała sofa, po drugiej stronie stało biurko, na których było dużo ramek ze zdjęciami. Doktor usiadł za biurkiem, po czym gestem ręki wskazał abyśmy z Harrym usiedli na krzesłach koło biurka.
-  No więc tak. Pana mama miała bardzo trudną operację. Pana matka została zaatakowana nożem w klatkę piersiową i w brzuch. Doszło do uszkodzenia narządów wewnętrznych. Dlatego musieliśmy zrobić operację. Niestety nie jestem w stanie powiedzieć, że pana mama przeżyje. Jest tylko 30% szans na przeżycie, ale trzeba być dobrych myśli. Pana mama to naprawdę silna kobieta. Jednak najbliższe 24 godziny o wszystkim zdecydują – Nie mogę uwierzyć, w to co usłyszałem. Moja mama może umrzeć, co jest prawie pewne.  Nigdy sobie nie wybaczę, gdy umrze, bo nie byłem wtedy przy niej.
- Czy mogę ją zobaczyć? – Zapytałem z oczami pełnymi łzami.
- Tak oczywiście. Już pana prowadzę.- Powiedział i zaprowadził nas na salę. Przez szybę widziałem moją mamę. Była podłączona do różnych maszyn. Strasznie była blada jak śmierć. Otworzyłem drzwi w szedłem do środka. Oczywiście Harry wszedł ze mną by być ze mną w takim momencie. Usiadłem na krzesełku koło łóżka i złapałem mamę za rękę. Poczułem jak łzy spływają po moich policzkach.
- Mamo, wiem, że mnie słyszysz. Chcę Ci powiedzieć, że bardzo cię przepraszam. Powinienem być z tobą i pilnować byś bezpiecznie po pracy wróciła do domu. Jednak mnie nie było, jest mi  bardzo przykro. – Powiedziałem i złapałem ją mocno za rękę. -  Wiesz co? Harry mi się oświadczył! Bardzo się z tego cieszę- Oznajmiłem i spojrzałem czulę na Harry’ego. – Przyjąłem oświadczyny i mam nadzieję, że się obudzisz i bardzo będziesz się cieszyła. Musisz żyć mamo musisz! Nie możesz zostawić mnie dziewczynek samych, tak nie można. Nie damy sobie rady bez ciebie. Bardzo cię kochamy i bardzo cię proszę OBUDZIĆ SIĘ SŁYSZYSZ!! – Krzyknąłem. – OBUDZIĆ SIĘ, PROSZĘ
- Louis uspokój się – Powiedział Harry – Daj jej trochę cz… - Nie dokończył bo maszyna zaczęła wydawać dźwięk. Spojrzałem na nią i pokazywałam jedna długą kreskę.
- NIE MAMO PROSZĘ NIE!!!! TYLKO NIE TY!!!! MAMO!!!- Zacząłem łkać – MAMO!!! HARRY ZRÓB COŚ PROSZĘ ONA UMIERA!!!!! NIE CHCĘ JEJ STRACIĆ!!! MAMO!!!!PROSZĘ!! –Powiedziałem i upadłem na ziemię łkając.
- Dobra jest Louis jedno rozwiązanie. Ale mówię ci nie zawsze może zadziałać. – Powiedział Harry. Spojrzałem na niego i uniosłem brwi.
- Co masz na myśli?
- Jeżeli chcesz żeby żyła mogę to uczynić.
- Ale jak?
- Jest jedno rozwiązanie muszę zamienić ją w wampira. Jednak Lou nie będziesz mógł na początku z nią przebywać tak samo jak reszta twojej rodziny. Ona będzie miała pragnienie krwi, ludzkiej krwi. Będzie chciała się na ciebie rzucić. Jak powiem ci, że mam wyjść o wyjdziesz. Chcesz żebym ją przemienił Louis?  – Na te słowa wstrzymałem wdech w piersiach. Że niby moja mama miała być wampirem i pić ludzką krew.  Na dodatek musiałbym trzymać się od niej jak najdalej. Co ja powiem dziewczynką? One o tym nie mogły by się dowiedzieć. W sumie nie mam innego wyjścia. Nie chcę stracić mojej mamy, więc mam tylko jedno wyjście. Spojrzałem na Harry’ego i mu powiedziałem:
- Zrób to.
- Kochanie jesteś tego pewny?
- Tak Harry ja nie mogę pozwolić na to, by dziewczynki straciły mamę. Ja też nie chcę jej stracić. Proszę Harry zrób to, chcę mieć już to za sobą.
- Dobrze. Teraz słuchaj mnie uważnie. Wyjdź przed drzwi i obserwuj czy żaden z lekarzy lub pielęgniarek nie idą. Jakby co puknij w szybę, żeby dać mi znać. Teraz wyjdź i za żadne skarby świata nie patrz się na to co robię. To nie będzie przyjemny widok uwierz mi Lou.- Powiedział. Podszedłem do niego musnąłem go lekko w usta i wyszedłem. Gdy stałem już przed tymi drzwiami zastanawiałem się jak on ją zamieni? Co zrobi? Jak to wygląda? Odwróciłem się czego bardzo pożałowałem. Widok nie był najlepszym Harry mnie ostrzegał i słusznie. Teraz widzę jak ssie krew tymi swoimi kłami z szyj mojej mamy. Nigdy nikomu nie radzę patrzeć na takie rzeczy. Po chwili Harry przestał i się podniósł. Odwróciłem się z powrotem, żeby nie wiedział, że patrzyłem chociaż  mu obiecałem.  Nie minęła nawet minuta, a ktoś puknął szybę. Szybko się zwróciłem w stronę szyby i zobaczyłem Harry’ego, który każe mi wejść. Wszedłem z powrotem do sali i zobaczyłem, że moja mama ma otwarte oczy. Chwila ona miała czerwony kolor tęczówek i patrzyła się na mnie jak na jakąś przekąskę. Po chwili zostałem przygnieciony do ściany. Na szczęście Harry zdążył ją odepchnął, bo było naprawdę blisko, a moja matka wgryzła by się w moją szyję. Pomału zaczynam myśleć, że to wszystko to był zły pomysł, a to dopiero początek.



KONIEC SEZONU I


                                        

 ------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Hejka! Dodałam finały rozdział 1 sezonu. Jeżeli w opowiadaniu pojawiły się błędy to bardzo przepraszam. Moja beta nie będzie już mi poprawiać błędów. Jeżeli ktoś chciałby być moją betą nie pisze na tt: @equalswallows. Drugi sezon zacznę wstawiać jeżeli będę miała napisane parę rozdziałów. Postaram się jak najszybciej. Dziękuję Wam za wszystkie komentarze, które zmotywowały mnie do dalszego pisania. Jeżeli macie jakiekolwiek pytania do opowiadania możecie pytać śmiało na moim asku http://ask.fm/Directionerka0. To do następnego rozdziału całuję ;*





środa, 25 września 2013

Nowy rozdział już napisany. Wstawię go jutro po 18 jeżeli tylko moja beta go sprawdzi i będzie góra 5 komentarzy pod poprzednim rozdziale.  Całuję Was bardzo mocno i dobranoc skarby  Larrowych zboczonych :*


poniedziałek, 23 września 2013

Rozdział XIV

*Oczami Louisa
- Louisie Williamie Tomlinsonie, czy dasz mi ten zaszczyt i zostaniesz moim mężem?- Spytał spoglądając na mnie. Co ja powinienem teraz zrobić? Wiem, że go bardzo kocham, ale znamy się za krótko by podjąć taką decyzje.
- Harry ja …. Ja… Boże tak!! - Krzyknąłem i rzuciłem się na niego mocno go całując. Odsunęliśmy się od siebie po paru minutach. Harry wyjął pierścionek z pudełeczka i wsunął ma na palec. Nie mogę uwierzyć, że Harry od dzisiaj będzie moim narzeczonym, to zbyt piękne by działo się naprawdę.
-Bardzo się  cieszę, że się zgodziłeś Lou. Naprawdę dużo dla mnie znaczysz i w ten sposób chciałem co to udowodnić kochanie.
- Wiem, Harry nie musisz mi nawet tego mówić. Też znaczysz dla mnie wiele. Bez ciebie czuję pustkę w sercu i nie chce mi się żyć, ale przy tobie wszystko jest inne. Takie bardziej kolorowe wiesz? W końcu czuję się kochany przez osobę, którą kocham całym moim sercem. – Powiedziałem i się w niego wtuliłem. Harry zaczął składać pocałunki na mojej szyj, którymi schodził niżej. W tej chwili siedziałem na nim okrakiem i ruszyłem się tak be zderzyć ze sobą nasze miednice. Z ust Harry’ego wydostał się jęk, który oświadczyło tym, że mu się podoba, więc kontynuowałem tak jeszcze z parę.  Po chwili złapałem za koniec koszulki Lokowatego i ją zdjąłem. Prawie zachłysnąłem się powietrzem, gdy zobaczyłem jaki jego brzuch jest umięśniony. Palcami przejechałem po jego klatce piersiowej i ruszyłem biodrami do przodu, by uzyskać kolejne tarcie.
- Przestań się ze mną bawić Tomlinson. – Powiedział Harry. Zauważyłem, że bardzo go to denerwuję i postanowiłem się trochę z nim podroczyć. Dotknąłem ręką wybrzuszenia w jego w spodniach, a w zamian dostałem jęk, który wydobył się z ust mojego narzeczonego. Zszedłem z niego i zębami rozpiąłem zamek jego spodni, które po chwili leżały na końcu. Chciałem już sięgnąć do bokserek, ale Harry złapał mnie za nadgarstki i obrócił tak, że teraz ja leżałem pod nim. Zaczął ssać moją szyję, po czym po chwili pojawiła się malinka. Przez chwilę patrzył zadowolony na nią,  i ściągnął moją koszulę. Pocałunkami schodził niżej, aż doszedł do moich spodni i językiem przejechał po dużym już wybrzuszeniu w moich spodniach. Po chwili podniósł się zaczął składać pocałunki na moich wargach,  pocałunek po chwili przerodził się w namiętny pocałunek. Nasze języki walczyły zawzięcie o dominację. Nawet nie zorientowałem się, że zostałem już pozbawiony spodni. Harry odsunął się ode mnie i złapał rękoma gumkę moich bokserek.
- Mogę? – Spytał. Pokiwałem twierdząco głową i po chwili leżałem nagi przed miłością mojego życia. Po chwili  Harry w rękę chwycił mojego kolegę i zaczął poruszać ręką w górę i w dół.  Nagle poczułem ciepło na moim penisie i zobaczyłem jak głowa Harry’ego porusza się w górę i w dół. Po chwili podniósł wzrok i patrzył na mnie tymi swoimi zielonymi oczami, w których było widać pożądanie. Poczułem ciepło w moim żołądku co znaczyło, że zbliżałem się do końca.
- O kurwa Harry! Ja… zaraz.. – Nie zdążyłem dokończyć, bo doszedłem w usta Harry’ego. Chłopak patrząc na mnie swoimi tęczówkami połknął wszystko i oblizał usta. Postanowiłem mu się odwdzięczyć i po chwili ja górowałem. Złożyłem na jego ustach pocałunek i zacząłem schodzić niżej. Zatrzymałem się przy szyj, na której zrobiłem mu dorodną malinkę i zadowolony ze swojego dzieła zacząłem schodzić niżej , aż doszedłem do jego bokserek, które po chwili były już ściągnięte. Zobaczyłem, że Harry’ego  koleżka stoi już na baczność, więc złożyłem krótki pocałunek na jego główce, a po chwili wziąłem go w usta. Na początku pomału ruszałem głową w górę i dół. Harry złapał mnie za włosy nadając mi tępo. Przyśpieszyłem swoje ruchy i po chwili moje usta wypełniła słona ciecz, którą bez problemu połknąłem. Podniosłem się i złożyłem na ustach Harry’ego czuły pocałunek i wtuliłem się jego klatkę piersiową.
- Kocham Cię. – Powiedziałem i jeszcze raz musnąłem jego usta.
- Ja ciebie też Louis, ja ciebie też- Odpowiedział. Po czym nasze usta złączyły się w namiętnym pocałunku. Po chwili Harry spojrzał na mnie, było widać, że nad czymś myśli – Louis?
- Hmm?- Spytałem
- Chcę się z tobą kochać.- Oznajmił. Wytrzeszczyłem oczy. Chciałem tego, naprawdę tego chciałem, ale bałem się.  Harry zorientował się, że coś nie gra i mnie przytulił.
- Przepraszam Louis, jeżeli to by było za prędko. Nie chciałem cię wystraszyć tym pytaniem.
- W porządku Harry naprawdę. Tylko po prostu nie jestem jeszcze na to gotowy. Bardzo chcę się z tobą kochać, ale nie teraz poczekajmy trochę okey?- Spytałem. Myślałem, że będzie na mnie zły, ale to co powiedział mnie zaskoczyło.
-  Louis spójrz na mnie.- Spojrzałem w jego oczy i widziałem miłość, którą patrzył na mnie nie cały czas.- Kochanie nic się nie stało i nie musisz mnie prosić. Rozumiem i przepraszam, że wyskoczyłem z takim pytaniem. Powinienem wiedzieć, że to za wcześnie, ale oczywiście musiałem powiedzieć coś głupiego i spieprzyłem tak miły wieczór.
- Skarbie nie spieprzyłeś. Ten wieczór jest naprawdę wspaniały. Nikt dla mnie nigdy nie zrobił czegoś takiego. – Powiedziałem i musnąłem jego usta.- Proszę cię tylko o jedno kochanie. Nigdy prze nigdy mnie nie zostawiaj.
- Obiecuję moja stokrotko, że nigdy cię nie zostawię. Będę przy topie cały czas, nie opuszczę cię na krok.
- To dobrze. A teraz Curly chodźmy spać, bo jest już strasznie późno.
- Dobrze. Dobranoc Lou
- Dobranoc Hazz.- Powiedziałem i po chwili zasnąłem.

*Oczami Harry’ego

Obudziły mnie jasne promienie, które wtargnęły do salonu. Otworzyłem oczy i zobaczyłem, że Louis jeszcze śpi. Złożyłem na jego czole pocałunek. I wstałem, po chwili zorientowałem się, że jestem nagi, więc wzrokiem zacząłem szukać bokserek. Niestety nigdzie ich nie było,
- Tego szukasz?- Podskoczyłem wystraszony. Odwróciłem się i zobaczyłem Louisa trzymającego moje bokserki.
- Tak tego. – Powiedziałem i podszedłem do niego, bo moją rzecz. Jednak gdy chciałem je wziąć Louis cofnął rękę i patrzył na mnie chytrym uśmieszkiem.
- A może byś tak przywitał mnie na dzień dobry co?- Spytał. Pochyliłem się i już miałem pocałować go w usta, ale zmieniłem kierunek i pocałowałem go w policzek. Jego mina była najlepsza, od razu wybuchnąłem śmiechem. Po chwili dostałem poduszkom w głowę.
- Auć , a to za co? – Spytałem.
- Jak to za co?! Za to, że się ze mnie śmiejesz głupku!
- Ja się z ciebie nie śmieję Lou. Śmieję się z twojej miny, która powinna dostać puchar za najzabawniejszą minę na świecie  haha.
- W takim razie foch!- Powiedział i wstał. Nawet na mnie nie patrząc ruszył do kuchni. Jednak Louis nie byłby Louisem gdyby się nie przewrócił. Po chwili turlałem się na podłodze ze śmiechu. Louis jedynie wstał i wytknął mi język. Podszedłem do niego od tyłu i objąłem go w pasie.
- No Lou nie gniewaj się już no. Przepraszam.- Powiedziałem mu do ucha lekko je przygryzając.
- Hmm…- Udał jakby się zastanawiał. Po chwili odwrócił się zaczął mnie namiętnie całować.
- Czyli już się nie gniewasz?- Zapytałem.
- Głupku ja nie umiem się na ciebie gniewać. –  Musnął moje usta. Po chwili w pokoju rozległ się dźwięk dzwonka. Louis pobiegł do pokoju i go odebrał. Po chwili z jego oczu zaczęły spływać łzy. Podbiegłem do niego i mocno go przytuliłem.
- Co się stało?

- Moja mama…


------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Najmocniej Was przepraszam, że rozdział jest taki krótki. Jeszcze z jeden rozdział i koniec pierwszego sezonu. Co do rozdziału to chyba go schrzaniłam za co bardzo jeszcze raz Was mocno przepraszam.  Nie wiem kiedy pojawi się następny rozdział, bo mam za dużo obowiązków. Możliwe, że w przyszłym miesiącu wyjadę do Londynu żeby pracować, ale dokładnie tego nie wiem. dziękuję Wam za ponad 3000 wejść. Jesteście naprawdę wspaniali. Całuję i do następnego rozdziału :) 


niedziela, 22 września 2013

Nowy rozdział pojawi się najpóźniej we wtorek. Zaczęłam już go pisać i są sceny +18. Mam nadzieję, że na niego czekacie xx

sobota, 14 września 2013

Rozdział XIII


*Oczami Harry’ego

Obudziło mnie mocne podciąganie nosem i pochlipywanie. Po chwili zorientowałem się, że śpię u Louisa i to musi być ona. Otworzyłem oczy i poczułem, że serce mi zaraz pęknie. Na łóżku siedział Louis, który miał twarz zasłoniętą rękami i płakał. Podniosłem się przytuliłem go najmocniej jak potrafiłem, żeby pokazać mu, że nadal tu jestem. Chłopak od razu się we mnie wtulił i siedzieliśmy tak przez parę minut, aż w końcu postanowiłem się odezwać.
- Lou, kochanie co się stało?
- Miałem koszmar, a nie chciałem ciebie budzić Curly. Tak słodko spałeś. – Odpowiedział pociągnął nosem.
- Kochanie pamiętaj zawsze masz mnie budzić. A powiesz może co ci się śniło? Spytałem. Widziałem, że się spina i bierze duży wdech.
- Śniło mi się, że byłem w jakimś lesie i ktoś mnie gonił. Odwracałem się cały czas żeby zobaczyć kto to jest, ale nikogo nie było. Potem ktoś mnie zaciągnął i zaczął… zaczął mnie rozbierać, a potem… potem…on
- Już dobrze BooBear nie musisz dokańczać. Domyślam się co działo się dalej.- Powiedziałem i pocałowałem go w czoło.- Louis przepraszam
- Za co? – Spytał się zdziwiony.
- Za to, że cię zostawiłem. Gdybym tylko wiedział, że coś ci się stanie nie zostawił bym cię.
- Curly myślałem, że tak będzie lepiej. Chciałeś mnie chronić. – Powiedział patrząc w moje oczy.
- Ale cię nie uchroniłem Lou. Boję się co by było gdybym nie zdążył.
- Widzisz, ale jednak zdążyłeś Curly. Za to ci dziękuję i cię nie winię. Sam jestem sobie winien, że wyszedłem tak późno z domu. Gdybym nie wyszedł nic by się nie stało.
- Louis, to nie jest twoja wina tylko moja. To wszystko przeze mnie, gdybym nie ja nic by się nie stało. Przeze mnie, bo pozwoliłem byś się we mnie zakochał. Nie powinienem się godzić byśmy byli razem, to wszystko moja woja!.
- Zamknij się i przestań gadać, że to tylko twoja wina. Ja jestem szczęśliwy, że cię mam. Dzięki tobie czuję, że żyję mam siłę by żyć. Wiec przestań mi mówić, że nie powinniśmy być razem i mnie w końcu pocałuj. – Powiedział. Bez zastanowienia przysunąłem się bliżej i połączyłem nasze usta w powolnym pocałunku. Po paru minutach odsunęliśmy się od siebie. Położyliśmy się Louis oczywiście na mojej klatce piersiowej i rysował kółka na moim brzuchu.
- Curly?
-Hm?
- Obiecaj mi, że już nigdy mnie nie zostawisz.- Powiedział ze smutkiem.
- Obiecuje Lou, obiecuję. A teraz chodźmy spać, Boo
- Okey. Dobranoc Curly.
- Dobranoc kochanie. – Powiedziałem i pocałowałem go we włosy.
Obudziłem się pierwszy, bo Louis jeszcze spał. Sięgnąłem ręką po telefon, który leżał na szafce nocnej 11:00. No to pięknie- Pomyślałem. Wstałem z łóżka żeby nie budzić Louisa i poszedłem wziąć prysznic. Gdy wyszedłem z łazienki Louis jeszcze słodko spał, więc zszedłem do kuchni, gdzie siedział już Jay.
- Dzień dobry. – Przywitałem się i pocałowałem Jay w policzek.
- Dzień dobry Harry. – Odparła. – Louis jeszcze śpi?- Spytała.
- Tak. Obudził się w nocy, bo miał koszmar, ale później poszedł spać. Jay mam do ciebie jedną sprawę.
- Słucham?
- Wiesz, bo dzisiaj przypada nasza miesięcznica i tak się zastanawiałem czy może nie zajęła byś czymś Louisa, żebym ja mógł wszystko załatwić.
- Jasne Harry, że ci pomogę. Rozumiem, że Louis niczego nie podejrzewa?
- Tak. Chciałbym żeby myślał, że zapomniałem. Dlatego zaraz wychodzę by wszystko przygotować.
- Okey Harry. Dam mu tyle zajęć, że zajmie mu to do wieczora.
- Dobra Jay to ja już wychodzę pa. – Powiedziałem i wyszedłem z domu. No Harry to teraz czeka nas ciężka praca- Powiedziałem i ruszyłem przed siebie.

*Oczami Louisa.
Obudziła mnie mama, która rozsunęła rolety w moim pokoju. Słońce mocno dawało mi po oczach, więc zasłoniłem się kołdrą. Jednak mama miała inny plan i mi ją zsunęła.
- Dobra Louis wstawaj jest taka ładna pogoda, chyba nie chcesz jej przespać co? – Spytała z uśmiechem.
- A właśnie, że chcę. – Powiedziałem. Nagle sobie coś przypomniałem. – Ymm mamo?
- Tak?
- Widziałaś może Harry’ego?
- Tak, ale wyszedł przed chwilą. Podobno musiał wyjechać. Dobra Louis wstawaj mam dla ciebie zadanie. Za 10 minut widzę cię na dole. – Powiedziała i wyszła. Zrobiło mi się bardzo smutno. Czyżby zapomniał o naszej rocznicy i mnie znowu zostawił? Nie przecież mi obiecał. Jednak coś w sercu mi mówiło, że jednak tak zrobił. Powolnym krokiem zszedłem z łózka i ruszyłem w stronę łazienki by się odświeżyć. Po Odświeżeniu wyszedłem i poszedłem do salonu gdzie czekała na mnie mama.
- Dobra co mam dla ciebie zrobić?- Spytałem.
- Louis proszę, czy byś mógł pomóc mi w ogródku, a następnie byś mógł mi pomóc sprzątać?
- Co? Przecież nigdy nie pozwalałaś mi się dotykać do twoich kwiatów. A teraz nagle chcesz żebym ci pomógł? – Spytałem z uniesionymi brwiami. Mama się do mnie uśmiechnęła i powiedziała.
- Tak właśnie tego chcę.  A teraz chodź i nie marudź, bo nie mam całego dnia- Odparła
- No dobra. – Powiedziałem. Praca w ogródku nie obyła się bez narzekania mojej mamy ‘’ Louis to nie tak, daj ja ci pokażę” albo ‘’ Boże nie jest takie trudne” W końcu po jakichś 3 godzinach ogródek był wykończony i mogłem w końcu położyć się na kanapie i odpocząć. Zdążyłem się położyć, a do pokoju wparowała moja mama prowadząc dziewczynki.
- Louis czy mógłbyś je uczesać, bo ja muszę jechać na chwilę do sklepu, a one zaraz idą na urodziny do koleżanki i nie dam rady.
- A nie może tego zrobić Lottie?
- Nie, nie może. Wracam za jakieś 30 minut. Bawcie się dobrze.- Oznajmiła i wyszła .No to pięknie.- Pomyślałem i wziąłem się za czesanie dziewczynek. Gdy już skończyłem je czesać pobiegły na górę. Sięgnąłem do kieszeni telefon żeby zadzwonić do Harry’ego. Włączyłem zieloną słuchawkę i czekałem aż odbierze. Pierwszy sygnał, drugi, trzeci aż w końcu złapała mnie poczta. Poczułem łzy zbierające się w moich oczach, więc poszedłem do łazienki przemyć buzie by mama nie zobaczyła, że płakałem. Po chwili usłyszałem trzask drzwi frontowych. Wyjrzałem z łazienki i zobaczyłem Harry’ego z moją mamą. Zawzięcie dyskutowali i powiem szczerze, że stałem się trochę zazdrosny. Po chwili Harry musiał poczuć, że ktoś się mu przygląda i spojrzał w moją stronę. Posłał mi jeden z tych swoich wspaniały uśmiechów, przy którym pokazywały się te jego cudowne dołeczki.
- O Louis. Nawet się ze mną nie przywitasz? – Spytał. Przewróciłem oczami i podszedł do chłopaka. Gdy już koło niego stałem złożyłem krótki pocałunek na jego wargach.
- Gdzie byłeś? – Spytałem.
- Miałem coś do załatwienia na mieście. A coś się stało?- No tak pewnie zapomniał.
- Nie nic tak się tylko pytam. – Już miałem odchodzić, gdy Harry pociągnął mnie za rękę. Spojrzałem na niego pytająco po chwili się odezwał.
- Louis Liam i Niall chcą dzisiaj urządzić taki męski wieczór idziemy?
- A musimy iść akurat dzisiaj? Nie chcę mi się naprawdę nie jestem w nastroju.
- No choć BooBear będzie fajnie. Proszę
- No okey.
- Dobra, więc leć się przebrać i jedziemy.
- Dobra. – Powiedziałem i ruszyłem do pokoju. Po jakimś czasie zszedłem na dół. Zdziwiło mnie to, że Harry też był przebrany. Miał białą koszule i brązowe spodnie.
- Czemu tak się wystroiłeś? – Spytałem.
- A co myślałeś, że pójdę w goście ubrany jak flejtuch? No już kochanie chodź bo się spóźnimy – powiedział i pociągnął mnie w stronę drzwi. Wsiedliśmy do samochodu nie odzywając się do siebie. Czasami tylko zerkałem w stronę Harry’ego widać było, ze czymś się denerwuję, tylko czym? Niestety drogę minęliśmy w ciszy. W ogóle się do siebie nie odzywając. Dojechaliśmy pod dom Liama w ciągu 15 minut. Wyszedłem z samochodu czekając na Harry’ego. Po chwili pojawił się koło mnie i złączając nasze dłonie ruszyliśmy w stronę domu Liama. Harry zatrzymał się przed drzwiami i ustał na wprost mnie wyciągając w moją stronę chusteczkę.
- Po co mi to?- Zapytałem ze zdziwieniem.
- Odwróć się chce ci to założyć.
- Ale po co?
- Boże Louis. Po prostu odwróć się i daj mi zawiązać sobie oczy tą chustą. - Powiedział. Cóż mogłem innego zrobić niż się odwrócić. Po 3 minutach chustka zasłaniała mi oczy, a Harry zaprowadził mnie do środka. W budynku czułem bardzo ładny zapach. Ne mogłem wyczuć co to jest, ale coś wspaniałego. Nagle moje oczy zostały odsłonięte, a o co zobaczyłem sprawiło, że nie mogłem złapać oddechu. Na podłodze porozsypywane były płatki róż, a po obu ich stronach były świeczki. Cała ta droga prowadziła do salonu. Rzuciłem się na Harry’ego i pocałowałem go namiętnie. Chłopak był zaskoczony, ale oddał pocałunek. Gdy się od siebie odkleiliśmy Harry posłał mi jeden ze wspaniałych uśmiechów i powiedział:
- Wszystkiego najlepszego z okazji naszej miesięcznicy Lou.
- Myślałem, że zapomniałeś- Powiedziałem, ze smutkiem.
- Jak mógłbym zapomnieć o tak wspaniałym dniu kochanie? Jesteś dla mnie najważniejszy i dzisiaj pragnę ci to pokazać, ale najpierw zapraszam pana panie Tomlinson na kolacje „ala Harry” - Powiedział z uśmiechem splatając nasze dłonie prowadząc mnie do salonu. W salonie na palił się piecyk koło którego były położone dwie poduszki, a po środku nich stał mały stoliczek na którym, znajdywały się 2 świeczki. Po 2 stronach były talerze i kieliszki do wina, który stał już na stoliku. Harry zaprowadził mnie na moje miejsce, po czym zajął miejsce naprzeciwko mnie włączając przy tym radio.
- Zanim zaczniemy jeść chciałbym ci coś powiedzieć. – Oznajmił. Wyczułem w jego głosie, że się bardzo denerwuje. Więc złączyłem moją dłoń z jego dając mu tym otuchy – Pewnie teraz pomyślisz, że jestem idiotą, ale co tam raz się żyje czyż nie? Dobra, chciałem ci powiedzieć, że jesteś naprawdę wspaniałą osobą. Dzięki tobie czuję się kochany mimo tego, że jestem potworem. Dlatego nie wiem jak zareagujesz na moją propozycję Lou. Mam tylko nadzieję, że mnie nie zostawisz. – Powiedział. Widziałem łzę spływającą z jego policzka, już chciałem sięgnąć ręką by ją wytrzeć, gdy nagle Harry wstał i uklęknął przede mną na jedno kolano wyciągając z kieszeni czerwone pudełeczko. Zatkałem usta ręką i poczułem łzy zbierające się w moich oczach.
- Louisie Williamie Tomlinsonie, czy dasz mi ten zaszczyt i zostaniesz moim mężem?- Spytał spoglądając na mnie. Co ja powinienem teraz zrobić? Wiem, że go bardzo kocham, ale znamy się za krótko by podjąć taką decyzje.

- Harry ja….

------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Siemanko! Tak jak obiecałam dodaje nowy rozdział. Dziękuje bardzo za wszystkie komentarze i za ponad 2700 odwiedzin. Mam do Was pytanie : to opowiadanie dobiega już niestety końca i tak się zastanawiam co byście powiedzieli na następny sezon? Byście czytali czy wolicie by był to już koniec?
P.s 5 komentarzy = nowy rozdział buziaki ;*


piątek, 13 września 2013

Witam Was miśki. Chciałam Wam tylko powiedzieć, że rozdział jest już prawie napisany i pojawi się tak około 16-18. Niestety nie będzie w tym rozdziale sceny +18, ale z pewnością będzie w następnym rozdziale i nie będzie tego mało . No to tyle całuski ;*

czwartek, 12 września 2013

Niespodzianka!

I oto dodają tą niespodziankę, którą Wam wczoraj obiecałam. Przeprasza, że jest bardzo krótki. Mam tylko nadzieję, że Wam się podoba i liczę na szczere komentarze. Dzisiaj również zaczęłam też coś pisać w nowym rozdziale, ale to mi idzie trochę powoli. Jeśli chodzi o tego shota, to mnie nie zabijajcie jeśli mi nie wyszedł,bo to był mój pierwszy jaki pisałam. No cóż mogę Wam jeszcze napisać oprócz miłego czytania!
------------------------------------------------------------------------------------------------------------


ONE SHOT
Czasami zastanawiamy się jak to jest stracić najważniejszą osobę w swoim życiu. Ja nigdy o tym nie myślałem, ale takie coś doświadczyłem.  Nadal nie mogę się po tym pozbierać , ciągle przed oczami mam jego zakrwawionego, to jest naprawdę coś strasznego.  Jestem Harry Styles o to jest moja historie, w której straciłem najwspanialszego mężczyznę na całym świecie.

Był 15 września 2016 roku, razem z moim narzeczonym mieliśmy 3 rocznicę naszego związku. Ten dzień miał być wyjątkowy, ale zamienił się w koszmar. Właśnie czekam na Louisa, aż zejdzie na dół żebyśmy mogli iść do restauracji na kolacje. Po jakiś 10 minutach zszedł na dół. Wyglądał rewelacyjnie włosy miał uczesane w nieładzie, morskie spodnie opinające jego pośladki, białą koszulę oraz białe Tomsy. Podszedłem do niego, złapałem  go za ręce i złożyłem czuły pocałunek na jego wargach.
- I co gotowy na naszą kolację? - Spytałem.
- Oczywiście Curly. Możemy już iść.- Odpowiedział. Splątaliśmy ze sobą nasze dłonie, które bardzo do siebie pasowaliśmy i wyszliśmy z domu zamykając go na klucz. Ludzie wiedzieli, że jesteśmy razem. Wcale się z tym nie kryliśmy, bo co to by była za miłość, gdy nikt nie może się o niej dowiedzieć? Nasza rodzina nie miała nic przeciwko tylko ciągle na każdym kroku nas wspierali. Nigdy bym nie pomyślał, że na mojej drodze spotkam tak wspaniałego mężczyznę jakim jest Louis. Jestem naprawdę wielkim szczęściarzem, że go mam. Moje rozmyślenia przerwał Louis.
- O czym tak myślisz kochanie hmm?- Zapytał patrząc w moje oczy.
- O nas skarbie, o nas i o tym, jakim jestem szczęściarzem, że cię mam.
- Wiesz, mogę powiedzieć to samo o tobie Curly. Jesteś dla mnie wszystkim i zrobiłbym dla ciebie wszystko nawet oddał własne życie- Powiedział. Musnąłem lekko jego wargi i przez park ruszyliśmy w stronę restauracji. Szliśmy parkiem jakieś 10 minut, gdy z zza krzaków wyskoczył jakiś gościu z maską na głowie i z pistoletem wycelowanym prosto na mnie. Po chwili poczułem jak coś mnie odpycha i głośny strzał. Podniosłem głowę i zobaczyłem Louisa upadającego przede mną na ziemię. Szybko się podniosłem i złapałem go zanim zdążył całkiem upaść. Louis krwawił, strasznie krwawił. Ręce miałem całe we krwi. Nagle się odezwał.
- Harry pamiętaj, że cię kochałem i nigdy nie przestane. Nawet tam na górze. Byłeś naprawdę najwspanialszą rzeczą jaka mnie w życiu spotkała. Gdybym miał jeszcze raz podjąć tą decyzję zrobił bym to jeszcze raz.- Wziął głęboki wdech. Widziałem, że jego oczy już opadają a głos staję się strasznie płytki.- Ko.. Kocham Cię Harry nigdy o tym nie zapominaj. - To były jego ostatnie słowa jakie do mnie wypowiedział. Przycisnąłem go po raz ostatni do mojej klatki piersiowej. Po moich policzkach spływał już potok łez. Zacząłem krzyczeć.
- NIE LOUIS PROSZĘ NIE ZOSTAWIAJ MNIE!!! NIE ZOSTAWIAJ MNIE.. PRO… PROSZĘ KOCHANIE!!- Jednak to nie podziałało. Straciłem mojego Lou już na zawsze, zostały mi po nim tylko wspomnienie, nic więcej.

Teraz siedzę na cmentarzu koło jego grobu i nie mogę uwierzyć, że to już minął rok odkąd go ze mną nie ma.  Tydzień temu by się odbył nasz ślub, niestety nie był nam pisany. W ręku trzymam pudełko tabletek nasennych i alkohol.
- Teraz to już na zawsze będziemy razem .- Mówię i wysypuję wartość pudełka na rękę po czym wrzucam tabletki do buzi i popijam alkoholem. Zostawiam jedynie list dla osoby, która mnie znajdzie z informacją, że pragnę być pochowany koło miłości mojego życia. Po paru minutach czuję jak oczy mi się zamykają i z uśmiechem na ustach zasypiam na wieczność.






środa, 11 września 2013

Notatka

Cześć Kochani. Wiem,  że napisałam o tym, że wstawię rozdział. Niestety nie mogę bo wymyślić. Codziennie siedzę nawet w nocy i myślę, ale nic mi nie przychodzi do głowy. Jeszcze dzisiaj dowiedziała się, że prawdopodobnie wyjadę do Londynu, bo ciocia załatwia mi pracę. Naprawdę mocno Was przepraszam. Postaram się wymyślić rozdział do końca tego tygodnia, więc proszę nie złośćcie się i nie chciejcie mnie zabić haha. Jakoś jutro wstawię Wam coś na przeprosiny, ale to niespodzianka ;*

sobota, 7 września 2013

Mam jedno do Was pytanie :) Co byście powiedzieli na taką małą scenkę +18 w następnym rozdziale?

Rozdział XII


*Oczami Harry’ego.
- Harry kto porwał Louisa?- Spytała Jay.
- Louisa porwał Zayn.- Oznajmiłem.
- Zayn? Harry powiedz, że żartujesz!- Krzyknął Niall.
- Uwierz mi chciałbym. Louisa jest podobno przetrzymywany w jego szopie w lesie.  Póki co kazałem mu się schować, ale oni zaraz wrócą i Louisowi może stać się krzywdę. Więc Niall chodźmy zanim będzie za późno- Powiedziałem.
- Ale kim jest Zayn?- Spytała Annie. Było widać w jej oczach przerażenie i smutek.
- Później pani wyjaśnię, ale teraz musimy jechać i uratować Louisa.- Oznajmiłem i razem z blondasem wybiegliśmy z domu.

*Oczami Louisa.
Gdy rozłączyłem się z Harrym postanowiłem znaleźć jakąś dobrą kryjówkę. Nie wiem ile czasu jej szukałem, ale usłyszałem jakieś głosy i postanowiłem się schować do pobliskiej szafy. Czemu prędzej na to nie wpadałem? Spytałem siebie w myślach. Zdążyłem zamknąć drzwiczki i drzwi się otworzyły.
- Kurwa uciekł! – Krzyknął drugi z porywacz.
- Cholera! Mówiłem Nick, żebyś został i go pilnował, a ty musiałeś postawić na swoim i iść ze mną na polowanie!- Krzyknął ten pierwszy.
- Zayn chyba ja też muszę  coś jeść, bo jeśli nie zjem to umrę z głodu- Krzyknął. Cholera Zayn? O nie, nie to nie może być on. Harry mi o nim opowiadał, po chwili poczułem jak łzy spływają mi po policzkach. Oby tylko Harry zdążył.
- Nie mógł stąd uciec, bo nie zna drogi, a poza tym byśmy widzieli jak wychodzi, bo przecież stąd jest tylko jedna droga do wyjścia. To znaczy, że musi być gdzieś tutaj- Oznajmił Zayn. Było tylko słychać kroki, które z sekundy na sekundę były coraz bliżej mojej szafy.
- Ej Zayn- Powiedział po cichu Nick. Nic dalej nie usłyszałem, bo drzwi od szafy się otworzyły i wyleciałem na podłogę.
- Co myślałeś, że jak się schowasz, to cię nie znajdziemy?- Spytał Zayn. Nagle zostałem pociągnięty za włosy i przybliżył moją twarz do jego.- No odpowiedz zasrany pedale!- Krzyknął.
- Nie, szukałem tylko jakiejś myszy do towarzystwa.- Odpowiedziałem sarkastycznie co się oczywiście nie spodobało Zaynowi, bo kopnął mnie w brzuch, a po tym w kroczę.
- Jeśli myślisz, że możesz sobie z nasz żartować, to się grubo mylisz. Wiesz, zbytnio za bardzo się nie najedliśmy ,więc może dasz nam spróbować twojej krewi?
- Chyba oszalałeś? Przecież gdy Harry się o tym dowie to nas zabije!- Krzyknął Nick.
- Nick imbecylu, przecież Harry’ego tutaj nie ma. To jak Louis, to wcale nie będzie aż tak bardzo bolało.- Powiedział i zaczął się schylać do mojej szyj. Pomyślałem, że to już koniec.

- Kocham Cię Harry!- Krzyknąłem. Nagle drzwi otworzyły się z głośnym hukiem. Do pomieszczenia wpadł Harry i od razu rzucił się na Zayna. Potem w drzwiach stanął jakiś wielki wilk, który rzucił się na Nicka.
 -Jak śmiałeś się go porwać sukinsynie! Masz szczęście, że nic mu nie jest, bo bym cię chyba rozszarpał skurwysynie!
- Spokojnie kochanie moje twojemu chłoptasiowi nic nie jest. Zobacz stoi sobie tam.- Powiedział i wskazał palcem na mnie. Nie mogłem powstrzymać szlochu, gdy moje oczy spotkały się zielonymi tęczówkami. Po chwili oczy Harry’ego zmieniły kolor na czerwony i wystawił swoje kły. Jednak zamiast mógł coś zrobić Zayn go kopnął i Harry runął na ziemie. Podbiegłem do niego i go przytuliłem. Zayn wykorzystał okazję i uciekł. Po chwili pojawił się Niall. Chwila co on tutaj robi?
- Niall skąd się tu wziąłeś?- Spytałem.
- Opowiem ci później. Harry obudź się, Harry- Powiedział i uderzył go w policzek po czym Harry otworzył oczy.
- Louis?- Spytał.
- Tak kochanie jestem. Uratowałeś mnie, tak bardzo się bałem. - Powiedziałem i pocałowałem go czule.
-Cii Louis już jest dobrze nikt cię już nie skrzywdzi. Dobra chodźmy Louis do ciebie, bo twoja mama odchodzi od zmysłów i musimy jej wszystko wytłumaczyć. Wsiedliśmy do samochodu Nialla i już po 15 minutach byliśmy w moim mieszkaniu. Mama od razu wzięła mnie do bardzo mocnego uścisku.
- Louis kochanie, nic ci nie jest?-Spytała.
-Nie mamo wszystko jest okey. Harry pojawił się w odpowiedniej chwili.
- No dobrze chłopcy. Louis może pójdziesz położyć się spać? Jesteś penie bardzo zmęczony- Oznajmiła.
- Nie mamo mamy coś ci do powiedzenia, a z pewnością Niall i Harry.
- Tak Jay musimy porozmawiać.- Powiedział Harry.
- No to w takim razie idźcie do salonu, a ja wam zaraz przyniosę herbatę i pogadamy.
- Dobrze- Powiedziałem i poszedłem z chłopakami do salonu.

*Oczami Harry’ego.
Siedzieliśmy w salonie i czekaliśmy na Jay. Dzisiaj powiem jej całą prawdę o mnie i oczywiście to, że jestem z Louisem. Na szczęście z Lou jest wszystko w porządku, nie chce myśleć co by było, gdybym nie zdążył. Rozmyślenia wyrwał mnie Louis.
- Harry wszystko w porządku?
- Tak kochanie wszystko okey. Tylko boję się tego jak zareaguje twoja mama. Co jeśli zakaże nam się ze sobą spotykać tylko dlatego, że jestem wiesz czym?- Spytałem. Louis mnie przytulił
- Harry ona już cię kocha. Na pewno nam nie zakaże się spotykać, bo przecież uratowałeś mi życie, więc spokojnie.- Szepnął mi do ucha. Gdy się ode mnie odsunął Jay weszła do salonu i patrzyła na nas wyczekująco.
- No dobra to może ja zacznę.- Powiedział Louis.- Mamo jest coś o czym powinnaś wiedzieć. Tylko proszę znienawidź mnie, ani się mnie nie wyrzeknij. Chcę ci powiedzieć, że ja… jaa..
- Louis wykrztuś w końcu, że jesteś z Harrym a nie tak się męczysz- Oznajmiła. Myślałem, że oczy Louisa zaraz wyskoczą, sam nie byłem lepszy, bo myślałem, że szczęka mi zaraz odpadnie.
- Skąd wiedziałaś?- Spytałem w końcu po krótkiej ciszy.
- Byłabym naprawdę ślepa, gdybym nie zauważyła tej miłości, która jest pomiędzy wami. Kipi od was miłością na kilometr kochani. Louis jak mogłeś pomyśleć, że się ciebie wyrzeknę. Przecież jesteś moim kochanym synkiem i nic tego nie zmieni. Harry to naprawdę świetny chłopak i jestem pewna, że będziesz z nim szczęśliwy Boo Bear.- Powiedziała. Louis rzucił się jej na szyję krzycząc „Dziękuję, dziękuję”. Po paru minutach Jay podeszła do mnie i mnie przytuliła. Teraz nadeszła moja pora na ujawnienie mojej tajemnicy.
- Skoro Louis już powiedział co miał powiedzieć to teraz naszła pora na mnie.- Powiedziałem, a Louis złapał moją dłoń żeby dać mi otuchy.- To co pewnie usłyszysz będzie dla ciebie szokujące, ale obiecaj mi, że nie zmienisz zdania o mnie.
- Obiecuję, ale po twojej minie zaczynam się bać.- Oznajmiła. Już miałem się odezwać, ale Niall mnie uprzedził.
- Poczekaj! Ciociu  masz jakieś chrupki czy coś, bo to będzie bardzo ciekawe, a ja jestem głodny?- Spytał. Wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem. Jay wstała i podeszła do parku by sięgnąć chrupki dla głodomorka. Niall gdy tylko zobaczył jedzenie oczy mu się zaświeciły. Szybkim ruchem zabrał paczkę z rąk Jay i zaczął wcinać dając mi znak, że mogę mówić dalej.
- To na czym ja skończyłem, a skoro już obiecałaś to musisz wiedzieć, że ja nie jestem normalnym człowiekiem Jay. Żywię się krwią, czyli jestem wampirem. Zanim jeszcze coś powiesz chcę ci oznajmić, że porzuciłem ludzką krew i pijam zwierzęcą jeśli to ci w czymś pomoże. -Powiedziałem. Jay znieruchomiała i patrzyła się na mnie ze strachem w oczach. Louis to zauważył i mocniej ścisnął moją rękę. Po chwili mama mojego chłopaka wstała, już myślałem, że będzie chciała mnie wyrzucić z domu, ale się myliłem. Podeszła  do mnie i mocno mnie przytuliła.
- Jak mogłeś pomyśleć Harry, że to coś zmieni. No dobra może trochę się ciebie boję, ale wiem jaki jesteś wspaniały szczególnie dla mojego syna. Gdyby nie ty już by go nie było, za co bardzo ci dziękuje kochany. Już jesteś w naszej rodzinie i obiecuję, że nikomu nie powiem nawet tacie Louisa.
- Mamo jest jeszcze coś o czym powinienem ci powiedzieć. - Zaczął Louis. Widziałem w jego oczach łzy i szybko do niego podbiegłem i objąłem, żeby wiedział, że z nim jestem. Wydaje mi się, że Louis chce coś jeszcze powiedzieć.
- Louis czemu płaczesz? Co się stało?- Spytała.
- Mamo, ja dłużej nie mogę tego ukrywać. Już nie wytrzymuję, chodzi o tatę. On, on ….
- Louis powiedz wreszcie!- Krzyknęła. Widziałem, że Louis nie jest w stanie nic powiedzieć, więc przejąłem kontrolę.
- Pani mąż zgwałcił Louisa tylko dlatego, że spotykał się ze mną, a on to zauważył. W tym samym dniu Louis się dowiedział czym jestem, bo rzuciłem się na Troya. Na następny dzień musiałem wyjechać żeby chronić Louisa, jednak mi się to nie udało. Tak mi przykro Jay, nie obroniłem go chociaż powinienem.- Powiedziałem,.
- Harry kochanie, to nie jest twoja wina, tylko Troya. Ja sobie z nim pogadam jak wróci. Louis obiecuję ci, że dzisiaj się wyniesie z naszego życia i już nie powróci. Zgłosimy to na policję, bo to co ci zrobił jest nie dorzeczne synku.- Powiedział i podeszła do Louisa mocno go przytulając. Louis strasznie płakał. Tak bardzo było mi szkoda, bardzo dużo przeszedł przez te kilka dni. Naprawdę mu współczuję, ale teraz wiem jedno. Nigdy prze nigdy go już nie zostawię.
- Ekhem.- Odchrząknął Niall.- Ja tez chce coś wam powiedzieć. Harry już o tym, wie od dawna i to dla tego skończyliśmy się kolegować. Jestem wilkołakiem i poluję na wampiry.- Powiedział. Widziałem, ze Louis zaczął się wściekać i, że zaraz wybuchnie
- Co?! Chcesz mi powiedzieć, że polowałeś na Harry’ego! Mojego Harry’ego!- Zaczął krzyczeć.
- Louis kochanie spokojnie. Niall na mnie nie polował, bo moja rodzina podpisała pakt, który zabrania nam polować na waszym terenie i, że nie możemy atakować ludzi, bo wtedy nas zabiją.
-Dobrze. Przepraszam Niall, że tak na ciebie naskoczyłem. Po prostu bałem się, że będziesz chciał zabić mojego wampirka. – Powiedział ze smutkiem.
- Spokojnie Louis nic mu nie zrobię. - Powiedział. Wszyscy mocno się przytuliliśmy i od teraz wiem, że muszę zrobić wszystko by chronić Louisa i Jay, a nawet muszę mieć oko na tego słodkiego blondynka.


-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Proszę nie zabijajcie! Wiem, że miałam wczoraj dodać rozdział, ale miałam problemy z internetem i nie dałam rady. Mam nadzieję, że rozdział Wam się bardzo podoba i nie jesteście na mnie źli. Bardzo Wam dziękuję za 4 komentarze pod poprzednim rozdziałem. Tak jak mówiłam wasze komentarze motywują mnie  do dalszego pisania, więc im więcej komentarzy tym prędzej będzie rozdział. Chciałam też powiedzieć, że od jutra zacznę pisać nowy rozdział i postaram się go wstawić we wtorek najpóźniej w środę. To tyle co chciałam napisać, więc do zobaczenia przy następnym rozdziale. Całuje ;*



piątek, 6 września 2013

Hejka skarby! Mam dla Was bardzo dobrą wiadomość. Napisałam nowy rozdział i dzisiaj powinien pojawić się na blogu tylko moja siostra musi go sprawdzić. Jak wszystko pójdzie dobrze to przed 22:30 powinien się pojawić. Jest ktoś kto na niego czeka?



niedziela, 1 września 2013

Rozdział XI

*Perspektywa Nialla
Dzisiaj Louisa nie ma w szkole. Co bardzo mnie zdziwiło, bo wczoraj z nim rozmawiałem jak zaniosłem mu ten list od Harry’ego. Na dodatek nie odbiera ode mnie telefonu. Mam nadzieję tylko, że nic sobie nie zrobił. Tommo naprawdę dużo przeszedł w dzieciństwie. Nawet największemu wrogowi nie życzę takich przeżyć. Żaden człowiek na nie zasługuje, a tym bardziej Louis. Boję się, że  wpadło mu coś głupiego do głowy i popełnił samobójstwo, albo postanowił poszukać Harry’ego. Największym rozwiązaniem w tej sytuacji będzie jak po szkole pójdę do domu Louisa. Na szczęście lekcje minęły bardzo szybko i poszedłem do domu Tomlinsonów.


*Perspektywa Louisa
Obudziłem się i widziałem tylko i wyłącznie ciemność. Jedynie co pamiętam, to jak ktoś łapie mnie od tyłu, oczy zasłania opaską i wepchnął chyba do jakiegoś samochodu. Nagle usłyszałem jak drzwi się otworzyły i słyszałem jakieś kroki, które się do mnie zbliżały.
- O widzę, że nasz chłoptaś się obudził. Jak ci się spało na podłodze, wygodnie?- Usłyszałem. Niestety nie znam głosu osoby , która się odezwała. Gdybym tylko mógł go zobaczyć, może bym go rozpoznał. Ale póki co mam opaskę na oczach i nic nie zobaczę. Poczułem jak moje oczy zaczęły piec. I jedna łza spłynęła po moim policzku. Bardzo się boję nie wiem co mnie czeka. Moje rozmyślenia ponownie przerwał ten głos. - Oj czyżby nasz chłopczyk płakał? Spokojnie słoneczko nic ci nie zrobimy tylko trochę Cię zatrzymamy tutaj.
- Kim jesteś i gdzie ja jestem? Zdejmij mi tą cholerną opaskę!!!!
- Oj widzę, że nasza księżniczka się pomału rozkręca. Dobrze ci radzę, nie drzyj tej mordy bo w każdej chwili możesz w nią dostać!
- Gówno mnie to obchodzi! Zdejmij mi tą pieprzoną opaskę, sukinsynie!- Nagle poczułem mocne uderzenie, potem było kopnięcie w brzuch. Wydałem głośny jęk, gdy po raz drugi zostałem kopnięty.
- Mówiłem zamknij tą mordę, to nie słuchałeś. A teraz słuchaj uważnie. Za jakąś godzinę wrócę, nie waż się robić żadnych numerów, bo pogadamy w bardziej brutalny sposób. Gdy wrócę wrócimy do rozmowy.- Powiedział i wyszedł. Położyłem się i zacząłem szlochać. Czemu zawsze mi musi się coś przydarzyć? Czemu nie mogę mieć normalnego życia?- Boże co ja ci takiego zrobiłem, że tak mnie każesz!!!- Krzyknąłem. Nagle mi się przypomniało, że mam ze sobą telefon. Włączyłem go i zobaczyłem setki wiadomości od Nialla i nieodebrane połącznia od mamy, a nawet od ojca. Wszedłem w wyszukiwarkę i wybrałem numer do osoby, która miałem nadzieję, że odbierze telefon, a co najważniejsze mnie uratuje.


*Perspektywa Nialla
Dochodziłem już do domu Tomlinsonów, gdy telefon zaczął mi dzwonić telefon. Spojrzałem na ekran i zobaczyłem ”Ciocia Jay”. Przejechałem palcem po ekranie i odebrałem.
- Halo?-Spytałem.
- Niall proszę czy wiesz może czy jest może z tobą Louis?-Spytała. W jej głosie było słychać smutek.
- Niestety nie ciociu. Właśnie szedłem do ciebie, bo myślałem, że jest w domu.
-Nie ma go Niall. Nie wiem co mam robić, boję się, że coś mu się stało.
- Zaraz u ciebie będę Jay. Dochodzę do skrzyżowania i za 5 minut będę.
- Dobrze Niall dziękuję- Powiedziała.
- Nie ma za co ciociu. Do zobaczenia.- Oznajmiłem i się rozłączyłem. Tak jak mówiłem w ciągu 5 minut doszedłem do domu cioci. Gdy podszedłem do drzwi od razu mi je otworzyła. Oczy miała całe czerwone i podkrążone. Widać, że nie spała całą noc. Podszedłem do niej i mocną ją przytuliłem. Od razu zaczęła płakać. Po paru minutach odsunęła się i zaprowadziła mnie do kuchni. Gdzie na stole czekały już dwie herbaty. Usiadłem i czekałem, aż ciocia zajmie swoje miejsce.
- Niall, naprawdę nie wiesz gdzie on jest? Przecież  rozmawialiście wczoraj. Może coś się stało?
- Nie wszystko było dobrze. A kiedy on wyszedł z domu?
-Wczoraj wieczorem. Czekałam na niego całą noc, lecz zasnęłam na parę minut. Obudziłam się i poszłam do jego pokoju, bo myślałam, że wrócił. Jednak gonie było. Nie odbiera ode mnie telefonu, to jest do niego nie podobne. Boję się, że coś mu się stało.- Powiedziała i zakryła rękoma twarz. Cała drżała naprawdę było mi jej szkoda.- Może jest u Harry’ego tak się przyjaźnili. Ciągle do nas przychodził, więc może jest u niego?- Spytała.
- Niestety Harry wyjechał wczoraj w nocy. Zostawił tylko wiadomość dla Louisa.- Odparłem.
- A co było w tej wiadomości Niall?
- Niestety nie mogę powiedzieć, bo nic nie wiem,. Jedynie wiem to, że to jest to list w którym wszystko mu wyjaśnił.
-Okey. Niall obiecaj mi, że gdy się czegoś dowiesz od razu mi po…- Nie dokończyła bo przerwał nam dzwonek do drzwi. Mama Louisa poszła otworzyć, gdy wróciła nie mogłem uwierzyć własnym oczom.
- Harry?- Spytałem.
- Hej Niall. Pani T jest może Louis?- Zapytał.
-Nie Harry nie ma Louisa. Nie wiem..

- Przepraszam muszę odebrać-Oznajmił i wyszedł.


*Perspektywa Harry’ego
Wróciłem do Dallas. Moja siostra Gemma miała straszną wizję dotyczącą  Louisa. Właśnie stałem w kuchni rozmawiając z mamą Louisa, gdy zadzwonił mój telefon. Spojrzałem na wyświetlacz i zobaczyłem ‘’ Louis”. Przeprosiłem wszystkich i wyszedłem do salonu.
-Halo? Harry?-Usłyszałem płaczliwy głos Louisa.
-Louis? Co się dzieję? Czemu płaczesz i gdzie jesteś?- Zacząłem krzyczeć nagle w salonie znaleźli się mama Louisa i Niall, więc wziąłem na głośnomówiący.
- Nie wiem Harry, gdzie jestem. Zostałem porwany Harry. Strasznie się boję.
- Jak to porwany? Louis, kto cię porwał- Zaczęła krzyczeć Jay.
- Nie wiem. Oni zaraz wrócą pomórzcie mi. Proszę !!
- Louis rozejrzyj się po pomieszczeniu i zobacz co widzisz- Po drugiej stronie usłyszałem szelest znaczący, że Louis się poruszył.
- To jest jakaś chatka w lesie. Widzę jakieś ogrodzenie z drewna. Przy furtce stoi znak jakiś dziwny nie wiem co on oznacza. Harry proszę uratuj mnie!
-Ciii Louis spokojnie. Chyba wiem, gdzie już jesteś. Zaraz tam będę. Powiedz mi tylko czy dawno oni wyszli?
- Jakieś 20 minut temu. Boję się, że zaraz wrócą. Pomóż mi Harry proszę!!! 
- Louis teraz posłuchaj mnie uważnie. Schowaj się gdzieś i stamtąd się nie ruszaj. Postaram się być jak najprędzej. Uwolnię cię zobaczysz kocham Cię Lou
- Ja ciebie tez kocham Harry.
- Teraz się rozłącz, bo oni zaraz wrócą. Tylko nie wyłaź z kryjówki Louis.
- Okey. – Powiedział i się rozłączył. Odwróciłem się do mamy Louisa i ją przytuliłem. I spojrzałem na Nialla.
- Niall musisz mi pomóc.
- Harry kto porwał Louisa?- spytała Jay.
- Louisa porwał…..

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

I tak jak obiecałam rozdział XI. Jeżeli czcionka jest za mała to napiszcie a ja ją powiększę . Chciałam podziękować za wszystkie komentarze jakie dodajecie pod rozdziałami one mnie motywują do dalszego pisania.Co do nowego rozdziału to mam n nadzieję, że się Wam podoba i liczę na szczere komentarze. Jestem ciekawa czy macie podejrzenia ko mógł porwać Louisa?
*P.s. Jeśli chcecie być informowani na tt to podajcie swoje nazwy w komentarzu. 


Jeżeli pod X rozdziałem będą 3 komentarze,to zamiast tego posta wstawię rozdział, bo już go napisałam i dałam do sprawdzenia.
Siemka! Wróciłam i chciałam Wam oznajmić, że nowy rozdział jest już w połowie skończony. Powinnam go dodać w godzinach  22-23. Niestety mam gorączkę i dalszą część pisze mi się bardzo trudno, ale Wam obiecałam i słowa dotrzymam.