wtorek, 29 października 2013

Rozdział II cz V


*Perspektywa Louisa.

Nacisnąłem klamkę i wszedłem do domu. To co tam zobaczyłem sprawiło, że prawie pękło mi serce. Harry leżał na kanapie płacząc i przytulając jeden z moich ulubionych swetrów. Szybko do niego podszedłem i go przytuliłem najmocniej jak umiałem. Czułem się bardzo źle. Bo przecież to ja doprowadziłem go do płaczu, a on jest taką słodką niewinną istotką.  Chłopak wzdrygnął się, gdy poczuł czyjś dotyk i podniósł wzrok. Napotkałem te piękne zielone oczy, w które od razu  utonąłem.
- Louis?-  Spytał patrząc prosto w moje oczy.
- Tak kochanie to ja- Odpowiedziałem głaszcząc  go po plecach.
- Prze…  przepraszam Cię Lou
- Nie Harry. Ty nie powinieneś mnie przepraszać. To wszystko moja wina i to ja jestem winien ci przeprosiny słońce. Zachowałem się jak ostatni dupek – Powiedziałem całując go w czoło.
- Nie praw…- Nie dałem mu dokończyć, bo od razu mu przerwałem.
- Nie kłóć się, bo to prawda. Powinienem Cię wysłuchać do końca, a nie wyjść mówi ci przy okazji, to czego nie powinienem. Dlatego Cię proszę mój Harry o wybaczenie. Czy mi wybaczysz?
- Już ci wybaczyłem. Chociaż nie wiem dokładnie co. A pro po twojej przemiany – Zaczął, ale ja mu przerwałem kładąc palec na jego usta.
- Przemyślałem sobie i jak na razie, nie chcę żadnej przemiany Curly. Jeżeli to sprawia, że się kłócimy, to jestem skłonny z tego zrezygnować  dla nas. Za bardzo Cię kocham, by tak z dnia na dzień przez jakąś kłótnię Cię stracić.
- Dobra Louis teraz moja kolej – Powiedział poważnie na co pokiwałem głową – Ja dużo myślałem, po tym co mi powiedziałeś. Doszedłem do wniosku, że Cię przemienię. Tak za bardzo się nie ciesz, bo dopiero zrobię przemianę po naszym weselu.  Wiem, że bardzo tobie na tym zależy. Więc co ty na taki układ?
- Na prawdę? – Zapytałem.  Chłopak pokiwał twierdząco głową i mocno mnie do siebie przytulił. Jednak coś mi się przypomniało - Harry., a wiesz, że nawet nie poinformowaliśmy naszej rodziny o zaręczynach?
- Ej chyba to zrobiliśmy nie?- Zapytał. Od razu pokiwałem przecząco głową – no to chyba musimy to zrobić i ich powiadomić.  Mam pomysł zaprośmy ich na kolację Lou. Co o tym sądzisz?
- To świetny pomysł- Powiedziałem posyłając Harry’emu uśmiech – To ty zadzwoń do swoich rodziców i do Liama, a ja zadzwonię do mamy i Nialla.- Powiedziałem, po czym wyszedłem z pokoju. Sięgnąłem po telefon i wybrałem numer rodzicielki.  Po trzech sygnałach odebrała.
- Halo?- Zapytała.
- Dzień dobry mamo. Chcieliśmy  ciebie wraz z dziewczynkami zaprosić do nas na kolację do nas do domy. Co ty na to?
- A co to za okazja? – Spytała z nutką podejrzenia w głosie.
- Dowiesz się, gdy przyjedziecie. Proszę mamo, to dla mnie naprawdę ważne.
- Dobrze Boo przyjedziemy. To o której mamy być?- Zapytała. Od razu spojrzałem w stronę salonu i bezgłośnie spytałem się Harry’ego, który odpowiedział, że
- O 18 mamo. Będę na was czekał. Do zobaczenia.
- No dobrze synku, więc do 18. Do zobaczenia. – Odpowiedziała i się rozłączyła. By nie marnować czasu od razu wystukałem numer Niallera. Ten to odebrał po chwili.
- Hejo Tommo, co tam? – Spytał radośnie. O tak co cały blondynek.
- Siemka. Wiesz wszystko dobrze. Niall co robisz dzisiaj o 18?
- Ja nic ciekawego, a co?
- To w takim razie już masz. Zapraszamy Cię z Harrym na kolację, bo mamy cos do ogłoszenia.
- Ale jak to, że trójkącik?
- Nie głupolu haha . Będzie moja mama z bliźniaczkami i rodzina Harry’ego. To jak przyjdziesz?
-  Jasne, że przyjdę. Wiesz zawsze gdy słyszę o jedzeniu jestem, gotowy, by się zjawić lada moment.
-  Zaraz Niall, ale masz być na 18. Nie prędzej, bo musimy coś ugotować  głodomorze. – Powiedziałem chichocząc.
- Dobra, ale i tak będę przed 18 na razie! – Krzyknął i się rozłączył. Schowałem telefon do kieszeni i poszedłem usiąść na kanapę obok Harry’ego. Po chwili Harry usiadł na moich kolanach i posłał mi swój wspaniały uśmiech.
- I jak załatwione? – Spytałem.
- Oczywiście. To co teraz możemy spędzić trochę czasu razem co ty na to? -  Spytał poruszając zabawnie brwiami.
- O nie kochanie. Teraz to musimy się wziąć za gotowanie, bo jest po 15, a mają przyjść na 18. Chociaż Niall pewnie przyjdzie o 17, bo jak usłyszał o jedzeniu to mogę przysiąc, że zaczął skakać haha- Powiedziałem. – A teraz wstawaj Styles , mamy dużo do roboty. – Rozkazałem po czym poszliśmy do kuchni.
- Ej Louis?
- Tak? – Spytałem.
- Zapomniałem ci powiedzieć, że Liam przyjdzie ze swoim chłopakiem. – Powiedział na co się śmiechnąłem.
- O to dobrze. Ciekawe jaki on jest. No nic trzeba czekać, aż przyjdzie.

*Godzina 18:00

Zadzwonił dzwonek do drzwi, wiec od razu otworzyłem. Zobaczyłem moją rodzicielkę z bliźniaczkami wraz z rodziną Harry’ego. Od razu zaprosiłem ich do środka.
- Jej, ale macie tu pięknie chłopcy – Powiedziała Annie – Naprawdę jest tu wspaniale. Harry jestem z ciebie mega dumna – Oznajmiła i przytuliła Harry’ego. Chłopak odwzajemnił uśmiech i nadeszła  kolej na mnie by się przywitać. – Ty pewnie jesteś Louis. Harry dużo nam o tobie opowiadał, ale jakoś nigdy się nie spotkaliśmy.

- To prawda, ale cieszę się, że w końcu mamy okazję się poznać. A teraz zapraszam do jadalni, gdzie wszystko jest podane. – Powiedziałem i zaprosiłem wszystkich do jadalni . po chwili zadzwonił dzwonek. Gdy otworzyłem drzwi zobaczyłem Liama. Chwila i Zayna? Nie to jest  sen proszę powiedźcie , że to mi się śni. To nie może być prawda. Czemu zawsze, gdy jest dobrze wszystko musi się walić czemu?

----------------------------------------------------------------------------------------------

Witam Was z nowym rozdziałem. To jest ostatnia część 2 rozdziału.  Co do opowiadania będę go dodawać tutaj i na mojego tumblra : http://larryshipperme.tumblr.com/. Mam nadzieję, że rozdział Wam się podoba. Następny mam już prawie napisany, więc pojawi się szybko. 



piątek, 25 października 2013

UWAGA!!

PRZENOSZĘ BLOGA NA TUMBLR http://larryshipperme.tumblr.com/ I MAM DO WAS PYTANIE. CZY ROZDZIAŁY DODAWAĆ TEŻ TU, CZY TYLKO NA TUMBLR. CHODZI O TO ŻEBY WAM TEŻ BYŁO WYGODNIE. ODPOWIEDŹ PISZCIE W KOMENTARZACH!

czwartek, 24 października 2013

Rozdział II cz IV

*Perspektywa Louisa
Wręczył mi pudełeczko , a ja trzęsącymi się rękoma je otworzyłem. To co znajdowało się w środku sprawiło, że przez chwilę przestałem oddychać.  Na samym środku znalazłem srebrny naszyjnik w kształcie diamentowego serca. Po środku serca widniał napis " Kocham Cię Lou twój Harry"
- Harry, ja nie wiem co powiedzieć. Kupiłeś nam dom, a teraz wręczasz mi tak wspaniały id rogi prezent.  Nigdy nie będę miał okazji ci się za to wszystko odwdzięczyć. Powiedz mi kochanie co mam zrobić, by ci to jakoś wynagrodzić?- Zapytałem płacząc jak małe dziecko.
- Już ci mówiłem Lou, po prostu bądź ze mną. To mi wystarczy.- Powiedział rozpłakałem się jeszcze bardziej i rzuciłem się na niego tak, że przewrócił się na plecy i teraz leżałem nad nim. Wykorzystując sytuację złączyłem nasze usta w namiętnym pocałunku . Sprawie tak, że on tą noc zapamięta na zawsze. Tak samo jak ja.

*Perspektywa Harry'ego

Obudziły mnie pocałunki, które ktoś składał na mojej szyj. Przez chwilę nie dawałem znać, że się obudziłem nie ruszając się.  Postanowiłem, że poczekam aż dotknie swoimi ustami moich i oddam wtedy pocałunek. Nie musiałem długo czekać, bo po chwili usta Louisa zaczęły muskać moje. Od razu oddałem pocałunek i trwaliśmy tak, póki nie potrzebowaliśmy oddychać.
- Takie pobudki mogą być codziennie. - Oznajmiłem.
- Nie przyzwyczajaj się tak Styles, bo się rozczarujesz. - Powiedział Louis i pocałował mnie w policzek, po czym położył się na moją klatkę piersiową. Przesuwając palcami po moim brzuchu.
- Harry?
- Tak?
- Co będziemy dzisiaj robić, bo chyba najwyższa pora by odwiedzić jutro szkołę. Tym bardziej, że niedługo ją kończymy i trzeba poprawić oceny.
- Wiesz, masz rację Lou, a co powiesz jakbym ci pokazał świat tak, jak go widzą wampiry?
- Czyli mam pić krew? - Spytał wystraszony Louis. Od razu po tym pytaniem wybuchnąłem nie pohamowanym śmiechem.
- Haha, nie skarbie. Chce ci pokazać wspaniałe widoki, moje ulubione miejsca, których żadne człowiek nie może dostrzec. 
- Brzmi wspaniale. Już się nie mogę doczekać. Harry czy mógłbym się ciebie o coś zapytać? Tylko obiecuj, że się nie zezłościsz.- Powiedział Louis z poważną miną.
- Jasne kochanie, pytaj śmiało. Obiecuję, że się nie zezłoszczę, bo wtedy by było nie bezpiecznie słońce.- Oznajmiłem i pocałowałem go we włosy.
- No bo wiesz, od paru dni zastanawiam się jak to, było by być wampirem. Wiesz jakie to są czucie. - Już miałem coś powiedzieć, ale Louis mnie uprzedził - Wysłuchaj mnie zanim coś powiesz Curly. Bo ja sobie pomyślałem, że chciałbym być taki jak ty. Od razu chcę się ciebie zapytać. Dobra to głupie pytanie.
- No dalej Lou dokończ. Widzisz na razie się nie złoszczę.
- Dobra. Chciałem się zapytać, czy byś mógł mnie przemienić w wampira?- Spytał i schował głowę w moją szyję.
- Louis spójrz na mnie - Powiedziałem. Chłopak nie chętnie podniósł głowę i na mnie spojrzał niebieskimi tęczówkami. - Jak miałbym się na ciebie zezłościć za takie pytanie? Ale niestety kochanie moja odpowiedź zdecydowanie brzmi nie.
- Ale czemu? Podaj chociaż jeden powód - Zapytał. Czułem w jego głosie smutek.
- Bo z własnych doświadczeń wiem, że początki są bardzo trudne. Przykład twoja mama, widziałeś jak się zachowywała? Musiałem ją odizolować od ludzi. Chcesz przechodzić przez to samo? Następnym powodem jest to, ze nie chcę zabierać twojej wspaniałej duszyczki Lou. Nie pozwolę byś stał się taką bestią jak ja. Bez uczyć i maszyną do zabijania. Jesteś naprawdę wspaniałą osobą i nie musisz się zmieniać. Kocham Cie takiego jakim jesteś, bo jesteś najwspanialszą rzeczą jaka mnie spotkała. I nie mogę zniszczyć twojego życia kochanie. - Powiedziałem i musnąłem jego usta.
- Ale ty masz uczucia. Curly gdybyś ich nie miał byś mnie nie pokochał. Chwila chyba, że ty mnie nie kochasz.  Kochasz mnie?
- Oczywiście głuptasie, że cię kocham. Dlatego nie mogę tego zrobić. Za bardzo nie chcę ciebie skrzywdzić.
- Skoro nie chcesz mnie skrzywdzić, to zamień mnie w wampira. Bardzo Cię proszę- Poprosił
- Louis nie zrobię tego! Za bardzo Cię kocham. Już to ci mówiłem i mnie do tego nie zmusisz.
- Właśnie, że nie Harry! Gdybyś tak na prawdę mnie kochał, to byś mnie przemienił. Ja się starzeje Harry. Codziennie jestem starszy. Kiedyś umrę i zobaczymy czy będzie ci wesoło żyć beze mnie, kiedy mnie już z tobą nie będzie - Powiedział i wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami. Po chwili słyszałem trzaśnięcie drzwi frontowych. Czemu on mnie nie rozumie? Nie chcę go stracić, przez to że ubzdurał sobie, że chce być wampirem. To jest naprawdę trudne i stoję teraz pomiędzy młotem, a kowadłem. Może rzeczywiście powinienem go przemienić. Ale wtedy to nie byłby ten sam Lou, którego pokochałem. Czeka mnie trudna decyzja.

*Perspektywa Louisa.

Gdy wyszedłem z domu od razu ruszyłem w stronę miasta. Musiałem sobie wszystko przemyśleć. Kocham go, naprawdę go kocham, ale on musi zrozumieć, że ja tego pragnę najwięcej na świecie.  Szedłem tak bardzo zamyślony, że na kogoś wpadłem. podniosłem wzrok i zobaczyłem kręcone kasztanowe włosy, brązowe oczy i ciało tancerki. Patrzyła na mnie uśmiechając się i mocno mnie przytuliła. Od razu oddałem uścisk. Tak bardzo za nią tęskniłem. Po chwili odsunęliśmy się od siebie wciąż się uśmiechając.
- Danielle!!! Co tutaj robisz? - Krzyknąłem jeszcze bardziej się uśmiechając.
- Przyjechałam na parę dni, bo miałam coś do załatwienia. A ty co tutaj robisz?
- Mieszkam. Przeprowadziłem się tutaj prawie rok temu. Dani czy nie miałabyś może ochoty na herbatę. - Spytałem ze smutkiem. Daniella zawsze pomagała mi w trudnych sprawach wysłuchując mnie, a potem dając mi dobre rady. Niestety musiałem ją zostawić, bo się przeprowadziłem. Niestety nie powiedziałem jej o tym, bo wszystko działo się zbyt szybko.
- Oczywiście Lou. Z tobą zawsze, a co coś się stało prawda? - Spytała z przejęciem.
- Tak. Niestety nie miałem z kim pogadać aż do teraz. Mam nadzieję, że mi pomożesz. Jednak obiecaj mi, że to co ci powiem pozostanie między nami.
- Jasne słońce. Spokojnie mi możesz zaufać tak jak zawsze. Nikomu nic nie powiem, to pozostanie między nami. A teraz prowadź do jakiejś kawiarni, bo ja za bardzo nie znam tego miasta, a ty pewnie już dobrze się w nim orientujesz. - Powiedziała i ruszyliśmy w stronę najbliższej kawiarni. Droga minęła nam na rozmawianiu i oczywiście musiałem jej wytłumaczyć czemu ją nie oznajmiłem o mojej przeprowadzce. Dani była bardzo wyrozumiała i jednak nie miała mi tego za złe. Gdy doszliśmy do kawiarni, zajęliśmy miejsca przy oknie i złożyliśmy zamówienie.
- To co się dzieje Lou?- Spytała
- Bo wiesz,a raczej nie wiesz. Jestem zaręczony - Powiedziałem i pokazałem jej pierścionek. 
- Co?!!! Mój mały Louis jest już zaręczony? No nie wierzę, kto jest tym szczęściarzem? 
- Harry Styles chodzę z nim do szkoły. I to nie on jest tym szczęściarzem tylko ja- Oznajmiłem po czym Danielle wysłała mi złowrogie spojrzenie.- No co? Po tym co dzisiaj mu powiedziałem, za pewne nie będzie chciał mnie już znać. Wszystko spierdzieliłem Dani. Jestem beznadziejny.
- Chwila Lou, o czym ty gadasz? Jak to, nie będzie chciał cię znać? Coś ty mu powiedział?
- Bo wiesz pokłóciliśmy się, bo Harry nie jest normalnym człowiekiem.
- Jak, to nie jest normalny? O czym ty do cholery mówisz Louis? - Spytała z przerażeniem.
- Bo Harry on jest- Zacząłem i rozejrzałem się czy nikogo koło nas nie ma. By wszystko usłyszał- On jest wampirem Dani.
- Coo?! Ale jak to?
- Też się zdziwiłem.  Ale tak bardzo go kocham, ale one teraz pewnie mnie nienawidzi.
- Czemu? Powiesz mi do cholery co mu powiedziałeś?
-  Bo wiesz, dzisiaj zrobiłem mu straszną awanturę o to, że chce być wampirem i chce by on mnie przemienił.  Powiedział, że za bardzo mnie kocha, by to zrobić. A ja głupio mu wykrzyczałem, że ciekawe co by zrobił gdybym umarł i już by mnie nie było świecie. - Powiedziałem i zakryłem twarz rękoma. Po chwili poczułem jak Danielle mnie przytula i mówi.
- Powiem ci Lou , że jesteś idiotą. On chciał dla ciebie jak najlepiej. Po prostu mu zaufaj. On wie jak to się jest wampirem i przez co musiałbyś przechodzić. Ale jestem pewna, że jeżeli tylko wrócisz do domu, to wszystko sobie wyjaśnicie i będzie jak dawniej. Tylko musicie sobie wszystko wyjaśnić i Lou proszę Cie. Wysłuchaj go. on wie więcej o tym niż ty. 
- Dziękuję Danielle. Chyba masz racje, a raczej na pewno masz rację jak zawsze.  Dobrze, że cie spotkałem, bo nie wiem co bym zrobił.
- Już dobrze słońce. Teraz ruszaj ten swój zacny tyłeczek i leć go przeprosić, bo on na to zasługuje. - Powiedziała. Szybko wstałem przy okazji całując ją w policzek i biegiem ruszyłem do domu. Po jakichś 30 minutach byłem na miejscu. Nacisnąłem klamkę i .....

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Tak jak wczoraj obiecałam dodałam dzisiejszy rozdział. Po dokładnym przemyśleniu stwierdziłam, że Eleanor w tym opowiadaniu jednak się nie pojawi. Nie wiem co z Zaynem, ale mam inny plan co do dalszych rozdziałów niż miałam prędzej. Co do rozdziału, to mam nadzieję, że Wam się podobał. Wiem, że mnie zabijecie za zakończenie, ale lubię Was trzymać w ciekawości. Następny rozdział pojawi się jakoś w środę lub w czwartek, bo jeszcze go nie napisałam. Liczę na komentarze i przy okazji dziękuję za wszystkie 5 komentarzy, które pojawiły się pod poprzednim rozdziałem. Jeszcze raz dziękuję i do następnego ;**



środa, 23 października 2013

W związku z tym, że jest już 5 komentarzy to jutro pojawi się nowy rozdział. Jednak nie wiem, o której godzinie, ale postaram się dodać jak najszybciej :D

wtorek, 22 października 2013

Rozdział II cz III


*Perspektywa Louisa

Gdy się zatrzymał , zdjął mi opaskę i kazał mi się odwrócić. Gdy się odwróciłem mało co nie dostałem zawału. Łzy zaczęły spływać po moich policzkach i rzuciłem się mocno ściskając i całując Harry’ego. Nie mogę w to uwierzyć niespodzianką był duży dom Taki o jakim zawsze marzyłem.  Zastanawiało mnie tylko jedno. Skąd on wiedział jaki dom jest moim marzeniem skoro nigdy mu o tym nie mówiłem.
- I jak podoba się? - Zapytał obejmując mnie od tyłu.
- Jest przepiękny Harry . Czy to jest nasz dom? - Spytałem.
- Tak kochanie. Ten dom jest tylko i wyłącznie nasz. A z tego co się dowiedziałem to od zawsze o takim marzyłeś.
- A skąd wiedziałeś?
- Wiesz, to tajemnica kochanie. Wejdziemy czy będziemy tak tutaj stać?
- Jasne, że wchodzimy i bardzo ci dziękuję za tak wspaniałą niespodziankę Harry.- Powiedziałem i musnąłem jego usta swoimi. Następnie trzymając się za ręce i ruszyliśmy w stronę domu. Gdy byliśmy już przy drzwiach wejściowych, Harry wziął mnie na ręce i przeniósł przez próg domu.
- Harry ty wariacie. Z tego co wiem to zawsze pan młody przenosi swoją drugą połówkę po ślubie. A my ślubu nie wzięliśmy. 
- Jeju Louis jesteś taki staroświecki. Co z tego, że jeszcze nie jesteśmy po ślubie, ale niedługo będziemy.  Bądź również pewny, że wtedy ciebie również przeniosę. A teraz chodź oprowadzę cię po naszym nowy domu. - Oznajmił i zaczął mnie oprowadzać. 
- To jest kuchnia czyli miejsce, w którym będę ci pysznie gotował. 
- No mam taką nadzieję kochanie. Bo z tego co się orientujemy mi to raczej nie wychodzi.- Powiedziałem i zaczęliśmy się śmiać.
- Dlatego ja będę gotował, a ty będziesz mnie podziwiał. - Oznajmił. - A tutaj jest jadalnia, w której będziemy zajadać pyszności, które ugotuję dla ciebie kochanie - Powiedział gdy wyszliśmy z kuchni.  Jadalnia była tak samo wspaniała jak kuchnia. To wszystko musiało naprawdę dużo kosztować. W tej chwili zrobiło mi się naprawdę przykro, że ja się do niczego nie dołożyłem. Jednak nie chciałem tego pokazywać, by nie popsuć tak wspaniałego dnia.- I największy pokój na parterze czyli salon.  Czyli miejsce gdzie będziemy oglądać filmy i przytulać się na kanapie. Mam nadzieję, że ci się podoba Lou- Powiedział.
- Nawet nie wiesz jak bardzo kochanie. Wszytko tu jest wspaniałe. Jest tak jak dokładnie zawsze sobie marzyłem. Nie mogę uwierzyć, że moje największe marzenie się właśnie spełniło. Dzięki tobie - Powiedziałem i mocno go przytuliłem całując go mocno w policzek.
- Dobra Lou przestań, bo się zaraz rozpłaczę. Chodź pokażę ci górę. Jednak naszą sypialnie zostawiłem na koniec kochanie. Mam inne plany co do zakończenia zwiedzania. - Oznajmił i puścił do mnie oczko. Poczułem jak moje poliki zaczynając się robić czerwone, więc jak najszybciej ruszyłem na górę, by Harry nie zobaczył moich zarumienionych policzków.
- Poczekaj Lou, aż tak ci śpieszno? Spokojnie sypialnia nie ucieknie skarbie. Będzie na nas czekać.
- Boże Harry ucisz się wreszcie. Tobie to tylko jedno w głowie. - Powiedziałem chichocząc. 
- A co ja na to poradzę, że jesteś tak seksowny, że mam ochotę się na ciebie rzucić?- Spytał. 
- To ja ci poradzę żebyś dokończył mnie oprowadzać, a może później dostaniesz nagrodę . - Oznajmiłem i poruszałem zabawnie brwiami. 
- Trzeba było tak od razu skarbie w tedy już bym cię skończył oprowadzać. Chodź pokażę ci resztę. - Powiedział i weszliśmy na górę schodami. Przez cały czas trzymając się za ręce. - Tu jest łazienka, w której będziemy brać długie kąpiele popijając przy tym winko. A czasami może coś więcej - Powiedział po czym uderzyłem go lekko z łokcia. - Oj no dobra już tak się nie złość słoneczko. Złość piękności szkodzi pamiętasz? Dobra nie odpowiadaj, bo już się boję. Teraz pokażę ci pokój gościnny. - Oznajmił i ruszyliśmy do pokoju gościnnego.  Następnie ustaliśmy przed drzwiami do następnego pokoju, ale drzwi były zamknięte. Spojrzałem pytająco na Harry'ego.
- Co do tego pokoju, to go na razie ominiemy. Pokażę ci go w swoim czasie kochanie, ale jeszcze na to nie jest pora. Teraz najwyższy czas by pokazać ci naszą sypialnię. Jednak zanim wejdziesz muszę jeszcze raz zasłonić twoje oczy.
- Harry, naprawdę ciebie kocham i twoje wspaniałe niespodzianki, ale ponownego zasłonięcia oczu nie zniosę. 
- Oj Louis nie marudź tylko się odwróć, bym mógł ci zawiązać tą przepaskę . To zajmie góra 2 minuty i ją zdejmiesz. Proszę zrób to dla mnie.- Powiedział. Wykonałem jego polecenie i się odwróciłem by mógł mi zawiązać tą opaskę. Po chwili wprowadził mnie do sypialni. - Dobra słońce teraz możesz zdjąć tą opaskę. - Powiedział. Gdy to usłyszałem szybkim ruchem zdjąłem opaskę i to co zobaczyłem sprawiło, że trzeci raz w ciągu dzisiejszego dnia zachciało mi się płakać.  Cały pokój był wypełniony zapachowymi świeczkami. Na łóżku znajdowało się duże czerwone serce ułożone z płatków róż, a po środku serca leżało duże, czerwone i prostokątne pudełko. Szybkim krokiem podszedłem do Harry'ego i wbiłem się w jego usta krzycząc " Dziękuję" Po paru minutach odsunęliśmy się od siebie.  Harry złapał moją dłoń i zaprowadził mnie w stronę łóżka. Po czym na nim usiedliśmy patrząc się w swoje oczy, wciąż trzymając się za ręce.
- Harry samo to wszystko zrobiłeś?- 
- Nie ,z małą pomocą Lou. A co podoba ci się?-  Zapytał uśmiechając się przy tym słodko ukazując swoje cudowne dołeczki.
- Jasne, że mi się podoba misiu. Nikt nigdy dla mnie czegoś takiego nie zrobił Harry. Najpierw pokazujesz mi domu, a teraz jeszcze to? Boże, ja naprawdę nie wiem co powiedzieć Curly.
- Nic nie mów Louis. Po prostu bądź ze mną, to jest jedyna rzecz jakiej od ciebie oczekuję. Kocham Cię najmocniej na świecie i zrobię wszystko żebyś był szczęśliwy.
- Aww Harry jesteś naprawdę słodki i przestań, bo zaraz się rozpłaczę.
- To poczekaj, bo muszę coś ci jeszcze powiedzieć kochane. - Powiedział i wziął duży oddech i zaczął mówić - Louis, wiem ile prędzej przeze mnie przeszedłeś. Naprawdę na ciebie nie zasługuję, a mimo tego ze mną jesteś. Gdyby nie i moja przeszłość Zayn nigdy by cię nie porwał, ani skrzywdził. Gdybym wtedy nie wyjechał wszystko było by dobrze, ale ja jestem tchórzem. Cholernym tchórzem, który myślał, że gdy ucieknie od swojej miłości tak ją uchroni. Pozostawiając ją samą. Gdybym nie ja, miałbyś normalne życie. Nie musiałbyś przez to przechodzić lub bać się na każdym kroku, że znowu to się stanie.
- Przestań tak mówić, bo to nie prawda!- Krzyknąłem przerywając jego dialog - Harry ty naprawdę tego nie rozumiesz? Jestem z tobą bo Cie kocham! Kocham twoje oczy, które są zielone jak diamenty. Kocham twój słodki uśmiech i twoje słodkie dołeczki a najbardziej  kocham te twoje cholerne  wspaniałe loczki.  Jesteś całym moim światem. Rozświetlasz każdy mój dzień. Dzięki tobie chce mi się rano wstawać i czuje, że żyję. Naprawdę czy to ci nie wystarczy?- Spytałem, a jedna łza spłynęła po moim policzku.
- Lou ty na prawdę nie rozumiesz? I jeszcze na dodatek mi przerwałeś jakże mój piękny dialog. - Powiedział, a ja zachichotałem- Chciałbym dać ci jeszcze jeden prezent. Niech to będzie taki prezent przedślubny, tak samo jak dom. Mam nadzieję, że ci się spodoba, bo nie mogłem nic innego wybrać- Powiedział i wręczył mi pudełeczko. Trzęsącymi się rękoma otworzyłem je i oniemiałem. Na samym środku, w pudełeczku znajdował się........

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Cześć kochani! Mam dla Was niespodziankę i dzisiaj dodaje nowy rozdział. Mam nadzieję, że się Wam spodoba i liczę na nowe komentarze. Od razu pragnę podziękować wszystkim, którzy skomentowali poprzedni rozdział. Nie wiem kiedy pojawi się nowy rozdział. Może jak pod tym znajdzie się 5 komentarzy. Dacie radę dobić do tylu?






niedziela, 20 października 2013

Rozdział II cz II

*Perspektywa Harry’ego

Jak wyszliśmy z domu Louisa, to od razu z Niallem ruszyliśmy do kryjówki, w której ukrywaliśmy mamę Jay.  Znajdowała się ona po środku lasu. Jest to mała chatka ogrodzona płotem. Przed bramą stoi tabliczka ”Teren prywatny nie wchodzić!” Niestety droga do chatki była dość długa, więc musieliśmy przyśpieszyć.  Przez chwilę szliśmy w ciszy, ale Niall nie był by sobą, gdyby nie zaczął gadać. Chłopak potrafi być naprawdę straszną gadułą. Buzia rzez cały dzień czasami mu nie chcę się zamknąć. Jednak uważam, że to nie wada, lecz zaleta. Bo zawsze potrafi poprawić komuś humor. Z zamyślenia wyrwał mnie głos Nialla.
- Harry, a jak myślisz, czy mama Louisa może się na niego rzucić, gdy go zobaczy? – Zapytał ze strachem.
- Wiesz, zawsze może tak zrobić. Dlatego pod żadnym pozorem nie może sama się z nim spotkać. Jednak jestem naprawdę dobrej myśli Nialler. Nie masz się czym martwić. Jakby co zdążymy zainterweniować. – Oznajmiłem i posłałem mu uśmiech.
- Mam jeszcze jedno pytanie. Wiesz znamy się od dawna, tylko, że nasze relacje trochę się pokomplikowały z wielu powodów. Ale jakoś nigdy nie miałem się odwagi tego ciebie zapytać. Słuchaj Harry jak to się stało, że stałeś się wampirem? Jeśli nie chcesz to nie mów. Po prostu jestem ciekawy.
- Jasne, że to nie jest żadna tajemnica. Więc w roku 1367 leżałem w szpitalu umierając na raka. W tym dniu tak się złożyło, że Mark akurat wtedy miał dyżur. Zobaczył, że ze mną jest coraz gorzej. Wtedy zostało mi dobre parę godzin życia. Rodzice mnie zostawili, bo kto chciałby się opiekować chorym synem? Byłem sam jak palec Niall. Jedyne osoby, które mnie odwiedzały to były pielęgniarki , które wykonywały swoje prace i lekarze. W pewnym momencie wszedł Mark. Myślał, że śpię, ale ja udawałem. Zawsze tak robiłem, bo nie chciałem z nikim gadać. Myślałem, że przyszedł zobaczyć jak się czuje, czy ze mną wszystko w porządku. Jednak się myliłem. Mark wbił kły w moją szyję i zaczął pić moją krew. Czułem już jak odpływam, ale on zrobić coś czego żaden wampir jeszcze nie zrobił. Powstrzymał się. Pewnie chcesz wiedzieć czy bolało co? Powiem ci, że ból był straszy. Czułem jakby ktoś na żywca zrywał ze mnie moją skórę. Później jedyną rzeczą, którą czułem to pieczenie w przełyku, które dawało mi znać, że potrzebuję krwi. Ludzkiej krwi. Następnie Mark przemienił swoją żonę, która tez poważnie zachorowała. Od teraz są moją rodziną. Wspierają mnie w dobrych i złych chwilach. -  Powiedziałem. Niall patrzył na mnie w zaskoczeniu.
- Jej myślałem, że takie rzeczy to tylko się dzieją w filmach. – Oznajmił i po chwili zaczęliśmy się śmiać. – A gdyby Louis poprosił cię byś go przemienił. Zrobił byś to? – Zapytał.
- Nigdy bym się na to nie zgodził Niall. Za bardzo go kocham, by zabrać mu jego wspaniałą duszę. On jest moim narkotykiem. Jego zapach mnie do niego przyciąga. Gdy go dotykam czuję ciepło bijące od niego. Nie mógłbym tego zrobić. Nie potrafił bym.
- Ale Jay przemieniłeś. Nie myślałeś wtedy o tym?
- Wiesz w tamtym dniu wiedziałem, że jeśli czegoś nie zrobię Louis straci swoją mamę na zawsze. Widziałem jak bardzo ją kocha i to przeżywał. Dziewczynki też są za bardzo zżyte z mamą. Jedynie o czym myślałem wtedy to o tym, by sprawić, że Louis będzie szczęśliwy. I to zrobiłem, ale zapłaciłem tym, że nie długo się nie widzieliśmy. Każdy dzień bez niego, był katorgą Niall. Mam nadzieję, że teraz będzie już tylko lepiej.- Powiedziałem. Niall pokiwał głową ze zrozumieniem i szliśmy dalej. Po jakiś 2 godzinach dotarliśmy na miejsce. W oknie zobaczyłem wyglądająca nas Jay. Gdy tylko nas zobaczyła i od razu nam pomachała. Nie minęła nawet minuta, a znalazła się koło nas. Jako nowonarodzona biega o wiele szybciej i jest silniejsza od starszych wampirów.
- I jak Jay? Gotowa, by spotkać się z synem po 2 miesięcznej rozłące?- Zapytałem.
- Jasne, że gotowa. Harry proszę chodźmy chcę go zobaczyć jak najszybciej. Bardzo się za nim stęskniłam.
- No to w takim razie chodźmy, a raczej biegnijmy. Tylko pamiętaj za wszelką cenę nie rzucamy się na ludzi. Musisz się powstrzymać, a tym bardziej jeśli chodzi o Louisa. Nie chcę by stała mu się krzywda. On jest całym moim światem i nie pozwolę by mu się stała krzywda.  Nie chciałbym później wybierać czy pozwolić mu umrzeć,  czy go przemienić.
- Dobrze Harry. Obiecuje, że nic mu nie zrobię. Przyrzekam – Powiedziała i ruszyliśmy w stronę domu Louisa.

*Oczami Louisa
Oglądałem właśnie jakiś program w tv póki nie usłyszałem dzwonku drzwi. Szybko wstałem i ruszyłem w stronę drzwi. Gdy je otworzyłem zobaczyłem w nich moją kochaną mamę. Już miałem do niej dojść i ją przytulić, gdy nagle zakręciło mi się w głowie i zemdlałem. Jedynie co pamiętam to krzyk mojej mamy, która wołała Harry’ego i Nialla.
Gdy się ocknąłem na dworze było już ciemno. Rozejrzałem się i zorientowałem się, że leże w salonie na kanapie. Z kuchni dochodziły dźwięki rozmowy i trochę śmiechów. Szybko się podniosłem by jak najszybciej znaleźć się w kuchni, ale zakręciło mi się w głowie i musiałem z  powrotem usiąść na kanapę. Już miałem zamiar znowu wstać, w pokoju pojawił się Harry siadają koło mnie i dając mi całusa w policzek.
- Jak się czujesz LouLou? – Spytał. W jego głosie było słychać zmartwienie.
- Dobrze, a Harry co się stało? – Zapytałem.
- Tak się podekscytowałeś, że zobaczyłeś swoją mamę, że aż zemdlałeś kochanie – Powiedział chichocząc.
- Właśnie mama. Czy ona jeszcze jest?
- Jasne, że jest czeka aż wstaniesz. Jednak za nim pójdziemy do kuchni chciałem ci oznajmić, że mam dla ciebie niespodziankę. Jednak za nim ci ją pokażę , chodź przywitasz się ze swoją mamą. Tylko postaraj się  nie zemdleć kochanie. – Dwa razy nie trzeba było mi powtarzać, więc jak najszybciej pobiegłem do kuchni. Zobaczyłem ją siedząca przy stoliku. Nagle się odwróciła. Zacząłem się powoli do niej zbliżać z obawy, że znowu mnie zaatakuje. Ona szeroko się uśmiechnęła rozkładając ręce i powiedziała:
- Boże Lou. Chodź się ze mną przywitać, a nie robisz jakieś podchody. Nie skrzywdzę cię obiecuję. Panuję już nad sobą i nic ci nie zrobię synku. – Gdy usłyszałem ostatnie słowa podbiegłem do niej i mocno ją przytuliłem.
- Tak bardzo za tobą tęskniłem mamo. – Powiedziałem i poczułem jak łza zaczyna spływać po moim policzku. Spojrzałem na mamę i ona też płakała, więc jeszcze mocniej ją przytuliłem.
- Ja za tobą też syneczku. Tak bardzo cię przepraszam za tą sytuację w szpitalu.  Naprawdę nie chciałam Lou nie wiedziałam co się dzieję. Czy mi wybaczysz kochanie? – Spytała nadal płacząc.
- Nie mam ci czego wybaczać mamo. To co się stało, to nie była twoja wina. Tylko wina twojego pragnienia jakim był głód. Nie mógłbym się od ciebie odwrócić mamo . Tak bardzo cię kocham.
- Też Cię kocham słoneczko. I dziękuję Louis. Twoje słowa naprawdę dużo znaczą.- Nagle usłyszałem, że ktoś pociąga nosem. Odwróciłem się i zobaczyłem Nialla płaczącego i wcinającego popcorn.
- Boże to takie smutne. Normalnie jak w jakimś dramacie z dobrym zakończeniem.- Oznajmił. Wszyscy nagle zaczęliśmy się śmiać jak opętani. Niall na początku był zdezorientowany , ale po chwili wybuchnął śmiechem. Wieczór mijał nam na rozmowach i oglądaniu różnych filmów. Na razie z Harrym nie powiedzieliśmy, że się zaręczyliśmy. Czekamy na odpowiedni moment. Teraz nadszedł czas na niespodziankę, którą Harry dla mnie przygotował. Jestem strasznie ciekawy, co on takiego wymyślił.
- No to jak Louis gotowy na niespodziankę?- Zapytał.
- Jeszcze się pytasz? Jasne, że tak. Przez cały czas odkąd mi o niej powiedziałeś, myślę co to może być.- Odpowiedziałem entuzjastycznie.  Mama z Niallem zostali w domy, a my z Harrym wyszliśmy z domu złączając razem nasze dłonie. Szliśmy ze złączonymi dłońmi co chwilę za zatrzymując by się pocałować.  Wreszcie czuję się najszczęśliwszą osobą na świecie.  
- Bardzo mi brakowało tych naszych spacerów Curly. – Oznajmiłem ze smutkiem.
-  Mi też Lou, nawet nie wiesz jak bardzo. Cały czas o tobie myślałem, ale wiesz co ? Było naprawdę warto, a wiesz czemu? – Zapytał. Pokiwałem przecząco głową, a on się zatrzymał uśmiechając się szeroko. – Było warto, bo mogłem dokończyć tą wielką niespodziankę. I mogłem po tej przewie przeżyć najcudowniejszą noc w całym moim życiu. Bo spędziłem ją tobą. –Na wspomnienie o naszej poprzedniej nocy, poczułem jak moje policzki robią się czerwone. Harry chichocząc pocałował mnie w policzek i ruszyliśmy dalej . Zaciekawiła mnie jedna rzecz. Co to jest za niespodzianka, która znajduje się w lesie.  Po Harrym można się naprawdę wszystkiego spodziewać.

- No dobra kochanie. Teraz zawiązujemy  tobie na oczy opaskę, bo znajdujemy się blisko niespodzianki. A niespodzianka, to niespodzianka Lou. I nie przyjmuję sprzeciwów, że nie chcesz zawiązać oczu. – Powiedział. Niestety, albo stety pozostało mi pozwolenie na to, by zawiązał mi oczy. Loczek od razu po założeniu przepaski złapał mnie za rękę i zaczął mnie prowadzić jednocześnie ostrzegając o korzeniach bym się nie przewrócił. Gdy się zatrzymał , zdjął mi opaskę i kazał mi się odwrócić. Gdy się odwróciłem mało co nie dostałem zawału. Łzy zaczęły spływać po moich policzkach i rzuciłem się mocno ściskając i całując Harry’ego..

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Siemanko! Witam Was z następnym rozdziałem. Akcja  pomału będzie się rozkręcać. Mam nadzieję, że rozdział Wam się podoba i liczę na komentarze.




środa, 16 października 2013

Rozdział II cz I


OSTRZEGAM WYSTĘPUJĘ SCENA +18 MIĘDZY DWOMA CHŁOPAKAMI!

*Perspektywa Louisa

- Powiedz o co prosisz kochanie- Powiedział liżąc  płatek mego ucha przez co przeszedł mnie dreszcz.
- PIEPRZ MNIE HARRY!!! –Krzyknąłem. Jestem pewien, że całe miasto słyszało mój krzyk.
- Jak pan sobie życzy manie Tomlinson- Oznajmił i złączył nasze usta w kolejnym namiętnym pocałunku.  Po chwili Harry zaczął pocałunkami schodzić coraz niżej aż dotarł do moich bokserek. Podniósł wzrok i patrząc prosto w moje oczy i złapał za gumkę od moich bokserek, po czym je ściągnął.  Dotknął palcem czubka mojego członka, a następnie złapał go w rękę i zaczął poruszać ręką w górę i w dół.  Po pewnym czasie rozsunął moje nogi i zaczął palcem naciskać na moje wejście . Włożył jeden palec. I zaczął nim poruszać. Nagle Harry trafił w mój czuły punkt, po czym wygiąłem się w łuk.
- Osz kurwa jeszcze raz proszę! - Krzyknąłem i lokowaty powtórzył uderzenie w te miejsce jeszcze kilka razy.
- Dobra jestem ughh jestem już go…towy -  Oznajmiłem.
- Jesteś pewny Lou?- Spytał.
- Tak Harry jestem pewny. Chcę cię już poczuć kochanie.
-  W takim razie okey. Masz lubrykant i prezerwatywę?- Zapytał. Po chwili jego policzki przybrały odcień różu co znaczyło, że mój Harry się zarumienił.
- No nie wierze , czyżby Styles się  zarumienił. Trzeba zapisać to  kalendarzu. - Oznajmiłem, a on jeszcze bardziej się zarumienił- Z tymi rumieńcami wyglądasz jeszcze bardziej uroczo skarbie.
- Lou zamknij się w końcu podaj mi ten cholerny lubrykant i prezerwatywę, bo zaraz się rozmyśle.
- Jej Hazz nie denerwuj się tak. Złość piękności szkodzi, czyż nie? – Zapytałem chichocząc. Chłopak wystawił mi język i już miał się ode mnie odsuwać, ale sięgnąłem ręką do szafki nocnej i sięgnąłem lubrykant, który mu podałem.
- A prezerwatywa? – Zapytał. Uśmiechnąłem się do niego czule i powiedziałem.
- Kochanie, chcę cię poczuć bez tego lateksowego gówna. Chyba nie jesteś na nic chory co?- Teraz to ja zapytałem.
- Oczywiście, że nie.
- No więc z czym problem skarbie? – Spytałem. Harry wzruszył ramionami i uśmiechnął się tak, że pokazały się jego te wspaniałe dołeczki. Wycisnął sobie trochę lubrykantu na rękę i posmarował całą swoją długość.
- No to w takim razie odwróć się kochanie – Powiedział przy moim uchu, aż znowu przeszły mnie dreszcze.
- Chcę cię widzieć – Oznajmiłem. Harry przez chwilę się zastanawiał po czym kiwnął twierdząco głową . Chłopak pocałował mnie jeszcze namiętnie i zacząłem we mnie powoli wchodzić.  Poczuł, że się spinam, więc składał pocałunki na mojej twarzy by mnie rozluźnić, i szepcząc czułe słówka. Na początku się nie poruszał bym mógł się trochę oswoić. Ból był okropny, ale zarazem przyjemny.
- Możesz się poruszyć tylko powoli – Oznajmiłem. Po chwili Harry wykonał moje polecenie i zaczął po woli wchodzić i wychodzić. Pochyliłem się w jego stronę i złożyłem na jego ustach czuły pocałunek, który od razu przerodził się w namiętny. Po chwili z kochania się czerpałem już tylko i wyłącznie przyjemność. – Harrrry szybciej … Aaaaaaa…. Szybciej kochanie …. O tak kochanie jeszcze szybciej… -  Zacząłem krzyczeć . Harry wyczuł, że jestem już blisko, więc złapał mojego penisa i zaczął poruszać ręką według ruchów jego bioder.  W pokoju było tylko słyszeć nasze jaki założę się, że wszyscy na osiedlu nas słyszeli. Jednego jestem pewny, my teraz nie uprawialiśmy seksu my uprawialiśmy coś więcej miłość.- HARRRRY JA ZARAZ DOJ….. – Nie zdążyłem dokończyć, bo doszedłem krzycząc imię Harry’ego i  sperma wytrysnęła na nasze klatki piersiowe. Harry wykonał tylko jeszcze jedno mocne pchnięcie i doszedł wykrzykując moje imię. Wyszedł ze mnie i położył się na moją klatkę piersiową, a ja zacząłem się bawić jego lokami.
- Jej to było…
- Wspaniałe – Dokończył za mnie Harry, a ja pocałowałem go w czoło.
- Chodź Harry musimy iść się wykąpać – Oznajmiłem. Chłopak wstał po czy poszliśmy się odświeżyć. Po kąpieli położyliśmy się do łóżka i po powiedzeniu sobie ”Dobranoc” zasnęliśmy w swoich obięciach.
Rano obudziły mnie jasne promienie słoneczne. Chciałem się przesunąć, ale coś mi przeszkodziło. Odwróciłem się i zobaczyłem jeden z najsłodszych widoków jakie kiedykolwiek widziałem. Harry tak słodko spał, że musiałem wziąć telefon i zrobić mu zdjęcie . Już miałem to zrobić lecz usłyszałem dzwonek do drzwi. Wstałem i zszedłem na dół by kto tak rano  zechciał mnie, a raczej nas odwiedzić. Otworzyłem drzwi, a w progu zobaczyłem uśmiechającego się blondynka. No tak o tej godzinie to tylko mój kochany kuzyn mógłby przyjść.
- Hej Lou, czy widziałem może Harry’ego? Bo byłem u niego w domu i tam gdzie jest twoja mama , ale go tam nie było. – Spytał się.
- Tak jest u mnie wejdź- Powiedziałem i gestem ręki pokazałem by wszedł i poszliśmy do kuchni.
- Napijesz się herbaty?
- Jasne – Odparł. Podszedłem do szafki i sięgnąłem 3 kubki, po czym włożyłem w nie torebki z herbatą. Pewnie zastanawiacie się skoro Harry jest wampirem to czemu może pić herbatę? Szczerze, to mnie też to zaskoczyło gdy pewnego razu sobie zrobić. Harry widząc wtedy moje zdziwienie  wytłumaczył mi, że to nie jest tak jak filmach i może normalnie pić i jeść tylko musi też pić krew by uzupełnić pokarm.
- I jak Louis gotowy by dzisiaj spotkać się z mamą?
- Szczerze? To trochę tak, ale jednak trochę się boje po tym zdarzeniu w szpitalu. Jednak Harry mówi, że wszystko będzie dobrze , więc będzie dobrze. – Odpowiedziałem i usłyszałem jak czajnik zaczął gwizdać.  Nie minęło nawet kilka minut, a w kuchni pojawił się Harry z ręcznikiem zawiązanym wokół bioder. Podszedł do mnie i cmoknął mnie lekko w usta.
- Dzień dobry kochanie i cześć Nialler. Byłeś sprawdzić jak tam Jay.?- Spytał Harry.
- Dobry słońce – Odpowiedziałem na powitanie.
- Hej Harry! Z Jay wszystko w porządku. Powiem ci nawet, że nie chciała się na mnie rzucić haha..- Powiedział ze śmiechem Niall.
- To znaczy, że na pewno ją dzisiaj zobaczę? – Zapytałem z nadzieją. Harry się na mnie spojrzał i uśmiechnął się czule.
- Jasne kochanie. Zjem śniadanie, a następnie pójdę po twoją mamie , ale najpierw zabiorę ją na polowanie, a następnie przyprowadzę do ciebie i będzie mogła zostać w domu. – Powiedział, a ja cmoknąłem go w policzek.
- Dziękuje!- Krzyknąłem i pocałowałem go w usta. Po pewnym czasie wstałem i zacząłem robić omlety z małą pomocą Harry’ego. No dobra nie z taką małą , bo Harry robił prawie wszystko. Po chwili  śniadanie znalazło się na stole i zaczęliśmy jeść.  Niall oczywiście nałożył sobie 6 żeby wiedział, że to już jego i nikt mu nie zje. Cały Niall.
- Louis wiesz może czemu ostatnio Liam chodzi taki zamyślony i jest tak jakby nie obecny? – Spytał Niall.
- Wiem, ale nie powiem niech ci powie Liam. Ja nie mam zamiaru plotkować na jego temat  Niall. To było by nie fair w stosunku do  niego. – Odparłem.
- Kochanie, czyli masz przede mną jakieś tajemnice? – Spytał podejrzliwie Harry.
- Skarbie każdy je ma. Mogę się założyć, że ty też masz i to nie jedną. – Oznajmiłem i pocałowałem go w usta.
- Proszę wymieniajcie się śliną gdzie indziej, bo ja tu próbuję jeść. – Powiedział Niall.
- Przepraszamy- Powiedzieliśmy równocześnie z Harrym i zaczęliśmy się śmiać . I tak nam minęło całe śniadanie na gadaniu i śmianiu się.  Po śniadaniu Harry się ubrał i w końcu tak jak obiecał poszli po moją mamę. Mam tylko nadzieję, że z tego nie wyniknie nic złego.


 ---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Hejka! Wróciłam wcześniej niż się spodziewałam i dodaje nowy rozdział. Mam nadzieję, że się Wam podoba i liczę na komentarze. Widzę, że komentujecie coraz mniej, więc rozdziały będą krótsze. 


sobota, 12 października 2013

Sezon II rozdział I


2 miesiące później
*Oczami Louisa

Od tej przemiany mojej mamy  minęły 2 miesiące. Niestety nie mogła z nami przebywać, bo to póki co było nie bezpieczne. Dziewczynki ciągle się o nią pytały. Musiałem kłamać, że mama musiała wyjechać do kliniki żeby poprawić zdrowie. Na szczęście wierzyły. Naprawdę nie wiem jak to będzie od tego całego zdarzenia w szpitalu minęły 2 miesiące, a ja nadal nie mogę zapomnieć jak moja własna matka mnie zaatakowała. Jednak wiem, że to nie był jej wina, bo to wina jej pragnienia na ludzką krew. Teraz opiekuje się nią Harry, który nie odstępuję jej na krok. Kontaktujemy się jedynie telefonicznie. To jest naprawdę ciężki czas dla nas. Na szczęście mój narzeczony mi oznajmił, że jak dobrze pójdzie to jutro będę mógł zobaczyć się z mamą, ale póki co na razie bez dziewczynek. Nie chcę ryzykować, bo nie wiadomo jak mama się zachowa. Gdybym miał jeszcze raz wybierać jak w tamtym dniu, wybrałbym to samo. Gdybym utracił moją ukochaną mamę nie wiem czy bym sobie poradził. Z zamyślenia  wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Podszedłem i je otworzyłem. W progu stali Liam i Niall. Blondynek podszedł do mnie i od razu mnie przytulił na przywitanie. Po chwili to zrobił Liam, gestem ręki wskazałem by weszli do domu. Od razu skierowaliśmy się z Liamem do salonu, a Niall oczywiście do kuchni. Widziałem, że Liama coś gryzie, więc postanowiłem się dowiedzieć co to takiego dręczy mojego przyjaciela.
- Liam co się stało? – Spytałam. Ten spojrzał na mnie i posłał mi słaby uśmiech.
- Nic Lou naprawdę. Tak tylko się zamyśliłem.
- Liam mnie nie oszukasz. Powiedz co jest grane?
- Nie odpuścisz prawda?
- Nie. Gadaj
- Okey. Miałeś tak kiedyś, że zakochałeś się w osobie dopiero co poznanej?
- Tak a tą osobą był Harry- Odparłem.
- Ja właśnie tak mam i nie wiem co mam robić Louis.
- A kim jest ten szczęściarz hmm?
- Wiem tylko, że ma na imię Jack. Poznałem go wczoraj w klubie pracuje tam jako barman. Bardzo fajnie się nam rozmawiało.  Niestety nie wziąłem od niego numeru telefonu, bo się wstydziłem. On był taki przystojny i zabawny. Nigdy nikogo takiego nie spotkałem. Z nim czułem się jak najszczęśliwsza osoba na świecie, chodź znałem go od 3 godzin.
- A powiesz jak wygląda?
- Jasne. Ma czarne włosy i brązowe oczy. Jego uśmiech jest wspaniały.
- Uuu po twoich opisach to można powiedzieć, że jest niezłym ciachem Liam- Powiedziałem Liam nie zdążył nic powiedzieć bo do salonu wszedł Niall z miską fryek.
- Niall serio? Dopiero co byliśmy na obiedzie. – Powiedział Liam ze śmiechem.
-Boże odczepcie się ode mnie co? Ja lubię jeść, bo jedzenie mnie uszczęśliwia i przy nim zawsze mogę się zrelaksować. A jak wam cos nie pasuje to się nie patrzcie!
- Ej spokojnie Niall nie mamy nic przeciwko twojemu ciągłemu głodowi.
- To dobrze. Co tam u Harry’ego Louis- Na imię Harry’ego od razu się uśmiechnąłem.
- Piszemy ze sobą i dzwonimy do siebie. On cały czas opiekuje się moją mamą i pilnuje jej, by nie zrobiła głupot. Bardzo mi go brakuje. A najbardziej tego jak mnie przytulał.
- Louis zobaczysz będzie dobrze. Z tego co wiem to twoja mama robi duże postępy. – Oznajmił Niall.
- Skąd to wiesz?- Spytałem z zaciekawieniem.
- Obserwuje ją zza krzaków wiesz by mnie nie widziała.
- Czy ty szpiegujesz moją mamę Niall?- Zapytałem i zacząłem się śmiać. Chłopak po chwili wyglądał jak pomidor.
- Nie źle mnie zrozumiałeś Lou. Harry mnie prosił bym był na czatach. Wiesz w razie nieproszonych gości lub jakby twoja mama chciała się na kogoś, że tak powiem rzucić. Nie zdążyłem nic powiedzieć, bo mój telefon dał znać, że dostałem wiadomość.
Od Harry: Kochanie mam dobrą wiadomość. Jutro przyprowadzę twoją mamę do domu, póki dziewczynki są u twojej cioci. Nie będziemy ryzykować, bo nie wiem jak ona zareaguje na ciebie. Jednak jestem dobrej myśli Boo xx
Do Harry: Nawet nie wiesz jak się cieszę  skarbie J W końcu się spotkamy . Tak bardzo za tobą tęsknie L
Od Harry: Ja też Lou, ja też. Wytrzymasz do jutra słońce wiem, że dasz radę xx Zadzwonię wieczorem muszę iść z twoją mamą na polowanie. Kocham Cię xx
Do Harry: Ja ciebie bardziej xx
Odpisałem i schowałem telefon  z powrotem do kieszeni. Spojrzałem na chłopaków i posłałem im szeroki uśmiech.
- Jutro będę mógł zobaczyć moją mamę i Harry’ego. Tak bardzo się cieszę!- Krzyknąłem. Liam i Niall od razu się na mnie rzucili i przytulili. Po chwili oderwaliśmy się od siebie i postanowiliśmy, że obejrzymy film.  Oczywiście nie obyło się bez zatrzymywanie gdyż Niall umiał iść do kuchni po jedzenie. Dziwi mnie to, że on tyle jest, a wcale nie tyje. Gdy głodomorek wracał od razy włączaliśmy play i oglądaliśmy dalej. Jakoś około 21 chłopcy opuścili moje mieszkanie, a ja musiałem posprzątać ten bałagan jaki Niall pozostawił po sobie . Zajęło mi to dobre pół godziny. Po sprzątnięciu poszedłem na górę wziąć prysznic.  W pewnej chwili poczułem w łazience chłód i zorientowałem się, że drzwi od łazienki są otwarte. Szybko wyszedłem spod prysznica, sięgnąłem ręcznik zawiązałem go sobie wokół bioder. Rozejrzałem się, ale nikogo nie było . Wyszedłem z łazienki i wszedłem do pokoju. Na dole słyszałem jakieś dźwięki, więc sięgnąłem do szafki po młotek. Po chwili z młotkiem w ręku ruszyłem w stronę salonu. Rozejrzałem się i pusto. Nagle coś od tyłu złapało mnie w pasie. Podskoczyłem i już miałem wziąć zamach by ta osobę uderzyć, ale zobaczyłem te wspaniałe zielone oczy, które się we mnie wpatrywały. Od razu rzuciłem młotek na podłogę i rzuciłem się na tą osobę namiętnie ją całując. Odsunęliśmy się od siebie, a Harry schylił się by wziąć w rękę młotek, który rzuciłem na podłogę.
- Czy ty właśnie Louis chciałeś zaatakować mnie młotkiem? – Spytał Harry. W jego głosie było słychać rozbawienie.
- A coś ty myślał?! Bardzo się wystraszyłem. Co ci przyszło do głowy by otworzyć mi drzwi od łazienki i się chować po kontach?!
- Jak to co? Chciałem cię przestraszyć kochanie. Nawet byłeś tak zajęty myciem, że nie widziałeś, że za tobą stałem- Powiedział. Po chwili poczułem jak moje policzki mnie pieką. – Oj mój Louis się rumieni. Kocham twoje rumieńce kochanie. Wyglądasz w nich bardzo słodko- Oznajmił i wbił się w moje usta. Poczułem jak przejeżdża po nich językiem i prosi mnie o dostęp. Nie zastanawiając się wpuściłem jego język do środka i nasze języki zaczęły walkę o dominacje. Musieliśmy odsunąć się od siebie by złapać oddechy. Harry po chwili zaczął ssać moją szyje robiąc przy tym dorodną malinkę. Gdy skończył przyjrzał się swojemu dziełu i się uśmiechnął.
- No teraz każdy będzie wiedział, że do mnie należysz.
- Już o tym wiedzą Harry- Oznajmiłem i wbiłem się w jego usta. Nawet nie pamiętam kiedy znaleźliśmy się w mojej sypialni w samej bieliźnie.  Leżałem na łóżku a Harry siedział na mnie okrakiem całując mnie namiętnie. Po chwili ruszył się tak, ze nasze miednice się o siebie otarły. Z mojego gardła wyrwał się krótki jęk i Harry powtórz ruch jeszcze kilka razy. Po chwili wiłem się pod nim od czasu do czasu pojękując.
- Harry proszę !- Krzyknąłem
- O co mnie prosisz Lou? – Zapytał seksownym tonem.
- Harry no!
- Powiedz o co prosisz kochanie- Powiedział liżąc  płatek mego ucha przez co przeszedł mnie dreszcz.
- PIEPRZ MNIE HARRY!!! –Krzyknąłem. Jestem pewien, że całe miasto słyszało mój krzyk.
- Jak pan sobie życzy manie Tomlinson- Oznajmił i złączył nasze usta w kolejnym namiętnym pocałunku…… C.D.N



 ----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Witam Was po przerwie. Bardzo przepraszam, że rozdział jest krótki postaram się by następny był dłuższy. Kolejny rozdział nie wiem kiedy dodam, bo na tydzień wyjeżdżam do koleżanki bo muszę sobie coś poukładać w głowie. Specjalnie przerwałam w jakże dobrym momencie by was trochę podroczyć. Co do rozdziału mam nadzieję , że się Wam podoba i liczę na komentarze.