środa, 24 lipca 2013

Rodział VII


*Perspektywa Harry’ego

Po tym jak napisał do mnie Louis, że jego tata szukał czegoś w jego szafce i to znalazł, wiedziałem, że będę miał przerąbane. Do tej szafki zaraz po tym jak niby wyszedłem włożyłem list wyjaśniający kim jestem i jakie niebezpieczeństwo grozi mu przebywając ze mną. Niestety się  nie dowie, bo już tego listu nie ma. Obawiam się, że będę musiał wyjechać jak najszybciej, ale najpierw sprawie, że jutrzejszy dzień dla Louisa będzie niezapomniany, a po tym zniknę już na zawsze.

*Perspektywa Louisa

Obudził mnie dzwonek o 6:30, żebym mógł uszykować się do szkoły. Wykonałem poranną toaletę, wziąłem torbę i zszedłem na śniadanie. W kuchni byli wszyscy oprócz ojca.
- Dzień dobry. – Przywitałem się.
- Dzień dobry synku. Jak się spało?
- W miarę dobrze. Mamo mam do ciebie prośbę. Czy mogłabyś wstawić mi zamek do drzwi od mojego pokoju? - Spytałem.
- Louis czemu chcesz mieć zamek w drzwiach. Przecież nikt ci nie wchodzi.
- Jesteś tego taka pewna? Wczoraj, gdy się kąpałem usłyszałem jak drzwi od mojego pokoju się otwierają. Szybko się wysuszyłem i ubrałem i zgadnij co zobaczyłem. Ojca grzebiącego w mojej szafce, po czym spytałem się czego szukał, on odparł, że już znalazł. Dlatego proszę kup mi zamek do drzwi i niech ktoś mi go zamontuje.
- Dobrze, będzie jak chcesz. - Odparła. Resztę śniadania zjedliśmy w absolutnej ciszy. Gdy wybiła godzina 7:30, odłożyłem talerz do zmywarki i wyszedłem z domu. Przy zakręcie już widziałem Harry’ego, który się kłócił z jakimś chłopakiem, którego widzę pierwszy raz na oczy. Podszedłem bliżej, ale gdy tylko tajemniczy zobaczył, że idę to odszedł. Gdy stałem już przed Harrym, chłopak mnie przytulił i pocałował w policzek.
- Cześć Lou.
- Hej Hazzuś. To jak idziemy do szkoły? - Spytałem.
- Właściwie kochanie to mam inne plany. Co ty na to abyśmy poszli na wagary i wybrali się do wesołego miasteczka?
- Harry sam nie wiem, nie chce opuszczać szkoły. Dopiero co się do niej przeniosłem i już wyciągasz mnie na wagary?
- No weź Louis nie daj się prosić. - Powiedział i zrobił oczka kota ze Shreka. Kiwnąłem głową i powiedziałem, żeby prowadził. Po drodze musieliśmy być bardzo ostrożni, żeby nie napotkać żadnego z nauczycieli bo byśmy mieli przerąbane.  Gdy dotarliśmy do wesołego miasteczka, Harry kupił nam bilety na wszystkie atrakcje i ruszyliśmy w kierunku domu strachów. Gdy siedzieliśmy już w przedziałach poczułem jak Harold się trzęsie.
- Harry, czy ty się boisz?

- Nie, czemu do ci przyszło do głowy?
- No, bo się cały trzęsiesz.
- A nie pomyślałeś, że jest mi może zimno?
- Fakt nie pomyślałem- Odparłem. Kolejka zaczęła ruszać. Gdy tak jechaliśmy w pewnym momencie wyskoczyła jakaś baba co niby miała uciętą głowę, którą trzymała w ręku. Usłyszałem jakiś pisk, który brzmiał strasznie kobieco. Zorientowałem się, że on nie należał do żadnej kobiety, tylko do Harry’ego. Z trudem powstrzymywałem się od śmiechu, ale w pewnym momencie nie wytrzymałem. Harry cały czas patrzył się na mnie jak na jakiegoś głupka, bo zaraz krzyczeć to ja się śmieję. Jak wyszliśmy z kolejki Harry mnie zatrzymał i powiedział..
- Co cię tak bawi hmm?
- Nie powiem, bo się obrazisz.
- Czemu myślisz, ze się obrażę. Wiesz, mogę się obrazić, gdy mi nie powiesz.
- No dobra rozśmieszyło mnie to, bo zacząłeś piszczeć jak baba haha. - Oznajmiłem i zacząłem się śmiać. Harry natomiast spalił się jak burak, a po chwili zaczął mnie gilgotać.
- Coś ty powiedział? Przeproś albo nie przestane.
- Czemu miałbym cię przepraszać jak to prawda.
- Wcale, że nie!
- Wcale, że tak!
- Nie!
-Tak!
- Nie!
-Tak!
- Skączyłeś już?
- Zdecydowanie tak- Powiedziałem i go przytuliłem. Chłopak trochę się zdziwił, ale oddał uścisk i ruszyliśmy w stronę kolejnych atrakcji. Dzień w wesołym miasteczku minął naprawdę dobrze. Nie obyło się bez wygłupów, lub lodów na głowie. Ale, wszystko dobre co się szybko kończy. Niestety musieliśmy wracać do domu, żeby nie było podejrzeń, że nie było nas w szkole. Tak jak zwykle Harold odprowadził mnie do skrzyżowania, po czym się pożegnaliśmy pocałunkiem. Oczywiście najpierw zobaczyliśmy czy nikt nas czasami nie zobaczy. Gdy dotarłem do domu od razu zostałem popchnięty na ścianę i poczułem mocny cios w brzuch.

Cdn..
 
 
---------------------------------------------------------------------------------------------------------
 
 
Siemka! Przepraszam, że nie dodawałam rozdziału, ale miałam małe problemy rodzinne. Rozdział jest krótki, za co bardzo Was przeprasza, ale naprawdę nie miałam czasu aby wymyślić dłuższy. Rozdział pisałam na biegu, bo obiecałam, że go dzisiaj dodam. Nie wiem kiedy pojawi się następny, za co już od razu Was najmocniej przepraszam. W sierpniu mam egzaminy poprawkowe, więc czeka mnie dużo nauki :(
Mam nadzieję, że rozdział się podoba i czekam na komentarze. Jak będą 4 komentarze to pojawi się kolejny rozdział,bo już go napisałam. Dziękuję również za wszystkie komentarze pod moimi rozdziałami, one mnie motywują do dalszego pisania. Naprawdę dziękuję i dobranoc ;*
Jak macie jakieś pytania to pytajcie na asku: http://ask.fm/Directionerka0
Mój tt : https://twitter.com/equalswallows

 

 

poniedziałek, 22 lipca 2013

3 Lata One Direction

Tak kochani dzisiaj mijają 3 wspaniałe lata One Direction.
Dzisiaj mija 3 rok odkąd był pierwszy moment Larry'ego.
Dzień, w którym pytamy siebie ' Jak to szybko zleciło?'
3 wspaniałe lata, które dały nam dużo radości, szczęścia a nawet miłości.
Dla Directionera ten dzień jest świętem, bo w tym dniu 5 chłopaków połączono w jeden wspaniały zespół.
Niall: Nasz słodki i kochany Irlandczyk oraz taki mały łakomczuszek.
Liam: Wspaniały i opiekuńczy Daddy Direction.
Louis: Ten zabawny i trochę dziecinny chłopak z Doncaster
Harry: Słodki i opiekuńczy loczek oraz najmłodszy z zespołu.
Zayn: Nasz kochany Bad Boy, który czasami jest ninja.
Tych 5 wspaniałych chłopaków odmieniło nasze życie.
Dzięki nim stajemy się uśmiechnięci.
Dążymy do własnych celów.
To dzięki nim wierzymy, że marzenia się spełniają i dążymy do ich spełnienia się.
Bardzo chciałbym ich spotkać i powiedzieć im jak dużo im zawdzięczam.
Gdyby nie oni pewnie nie było by mnie na tym świecie.
Oni uświadomili mi, że nie wolno się poddawać, trzeba walczyć do końca.
I za to bardzo im dziękuję.

czwartek, 18 lipca 2013

Rozdział VI

*Perspektywa Louisa

Lekcje w szkole skończyły się, aż za szybko. Czemu ten dzień nie mógł trwać dłużej tak to teraz muszę iść do domu i stanąć twarzą w twarz z moim ojcem. Harry w szkole się do mnie nie odzywał, bo uznaliśmy, że tak będzie lepiej nie chcemy, żeby były co do nas jakieś podejrzenia, które oczywiście były by trafne. Już jestem na zakręcie, który prowadzi do mojego domu, gdy czuję, że ktoś mnie ciągle do tyłu. Odwracam się i widzę te wspaniałe zielone tęczówki.
- Hej skarbie. - Mówi i przybliża się do mnie, by złożył czuły pocałunek na moich wargach.
- Hej miśku. - Odpowiadam.
- Wyglądasz jakbyś szedł na ścięcie głowy kochanie, widzę, że coś nie chcesz zobaczyć się z ojcem.
- Nie, nie chcę widzieć tej jego gęby, gdy tylko o nim pomyśle robi mi się niedobrze. Czemu akurat musi się zatrzymać u nas co ja mu takiego zrobiłem?- Spytałem. Harry popatrzył się na mnie i lekki uśmiech pojawił się na jego twarzy.
- A co jeśli dotrzymał bym ci towarzystwa? Poczułbyś się lepiej?
- Naprawdę mógłbyś pójść ze mną? Nie był by to dla ciebie problem?- Zapytałem.
- Oczywiście, że nie kochanie. To będzie też sposób, żeby pobyć trochę dłużej z tobą. - Odparł i mnie pocałował - A teraz chodź! – Powiedział i złączył nasze ręce. Całą drogę do domu czułem jak ktoś nas obserwuje Harry zdaje się też to wyczuł bo nagle puścił moją rękę. W sumie to nawet dobrze bo zbliżaliśmy się do mojego domu, a nie chciałbym, ze rodzina odkryła moją tajemnicę, czyli to, że jestem gejem.
- Gotowy?- Spytał się Harry.
- Szczerzę to nie, ale wolę to mieć za sobą. - Odparłem i otworzyłem drzwi. Wpuściłem Harr’ego do środka i wszedłem za nim zamykając drzwi. Z kuchni słyszałem już głos ojca, więc już u nas jest. Podszedłem do Harr’ego i pocałowałem go w policzek najpierw rozglądając się czy nikt czasami nas nie zakryje. Po czym wskazałem mu ruchem głowy, żeby ze mną poszedł do kuchni. Gdy weszliśmy wszystkie pary oczu skierowały się na nas i nastała chwila ciszy.
- Cześć, więc to jest H…- Nie dano mi dokończyć, bo Harry mi przerwał.
- Wiesz co Louis, chyba ja już pójdę.- Odparł.
- Ale obiecałeś, że zostaniesz. - Powiedziałem ze smutkiem.
- Wiem, Louis, ale coś mi się przypomniało. Do widzenia i do zobaczenia później Louis. - Powiedział po czym wyszedł szybciej niż wszedł. Spojrzałem na pozostałych po czym mój wzrok spoczął na osobie, którą nienawidzę z całego serca.
- Cześć Louis synku dawno się nie widzieliśmy. - Powiedział i wstał z miejsca żeby mnie przytulić. Odsunąłem się od niego i zmroziłem wzrokiem.
- Nie mów tak do mnie, nie jesteś moim ojcem!!- Krzyknąłem już chciałem iść na górę, ale poczułem rękę na swoim ramieniu.
- Louis obiecałeś, proszę cię nie bądź chamski. - Powiedziała mama i posłała mi smutne spojrzenie.
- Przepraszam mamo, ale ja inaczej nie potrafię, dla mnie on nie istnieje.- Powiedziałem i poszedłem na górę.Wszedłem do pokoju i mocno trzasnąłem drzwiami.
-AAAA!!!!!- Zacząłem krzyczeć i zrzucać rzeczy z biurka. Czemu on musi tu być, gdy tylko się na niego patrzę robi mi się nie dobrze. Zastanawia mnie tylko jedno czemu Harry tak nagle wyszedł? Czyżby wystraszył się mojego ojca? Takie pytania przychodziły mnie ciągle do głowy. Postanowiłem wziąć prysznic. Gdy byłem jeszcze w  łazience usłyszałem jak drzwi do mojego pokoju się otwierają. Szybko się  wysuszyłem i wyszedłem z łazienki. Zobaczyłem osobę siedzącą na moim łóżku i grzebiącą w mojej szufladzie od szafki nocnej.
- Co ty tu robisz do jasnej cholery?!- Krzyknąłem. - Czemu grzebiesz w moich rzeczach, szukasz tu czegoś?!- Spytałem i zamknąłem szufladę.
- Niczego, chciałem tylko coś sprawdzić. - Powiedział.
- Ciekawe co. – Mruknąłem. - Uważasz, że jest fair, gdy znowu pakujesz się brudnymi buciorami w moje życie i na dodatek grzebiesz w moich rzeczach?!! Co to jest do cholery!!
- Synu uspokój się chciałem tylko coś sprawdzisz, ale wydaje mi się, ze już wszystko wiem. - Powiedział.
- Nie mów do mnie synu. Jestem ciekawy co takiego wiesz.
- Spotykasz się z tym chłopakiem tak?- Spytał. Zamurowało mnie skąd on to wiedział? Może mnie śledził czy coś, ale wiem, że muszę się jakoś z tego wyplątać
- Co ci przyszło do głowy! To jest tylko mój kolega, a po drugie gówno cię to obchodzi! - Krzyknąłem.
- Louis, to nie jest odpowiedni chłopak na kolegę zaufaj mi.
- Skąd ty możesz to wiedzieć?  Nic o nim nie wiesz, więc radzę ci wyjść z mojego pokoju zamiast cię stąd wyrzucę siłą!! -  Co on sobie myśli przecież nie zna Harr’ego i nie wie jaki on jest?!!
- Zobaczysz jeszcze będziesz tego żałował. - Powiedział i wyszedł. Podszedłem do drzwi i zamknąłem je na klucz, a z biurka zabrałem telefon. Wykręciłem  numer do osoby z, którą zawsze mogłem o wszystkim pogadać. Jeden sygnał, drugi ,trzeci za czwartym sygnale odebrał.
- Halo?- Spytał swoim Irlandzkim głosem.
- Niall. Możemy się spotkać?
- Louis przecież jest godzina 23, idź lepiej spać pogadamy jutro..- Powiedział i się rozłączył. Pięknie właśnie widzę jak zawsze mogę na nim polegać. Odłożyłem telefon na szafkę i już szykowałem się do snu, gdy telefon mi oznajmił o nowej wiadomości.

Od Hazzuś: Przepraszam Lou, że tak wyszedłem naprawdę miałem ważną sprawę do załatwienia. Mam nadzieję, że się nie gniewasz xx

Od razu uśmiech wkradł mi się na usta. Szybko odpisałem i czekałem aż odpiszę.

Do Hazzus: Oczywiście, że nie. Jak bym mógł się na ciebie gniewać. W ogóle ojciec mnie wkurzył, bo gdy wróciłem z łazienki zastałem go grzebiącego w mojej szafce ;/

Na odpowiedź nie musiałem długo czekać.

Od Hazzuś: To dobrze. Więc, mówisz, że już jesteś wykąpany, a co masz na sobie^^? Jak to grzebał ci w szafce. Powiedział chociaż czemu?

Do Hazzuś: Zboczeniec! No dobra mam na sobie spodnie od dresu. Nie właśnie mi nie powiedział, tylko mi oznajmił, że już znalazł to czego szukał i wiedział, że się spotykamy. Oczywiście zaprzeczyłem, bo moja rodzina nie wie, że jestem gejem.

Od Hazzuś: Jaki ze mnie zboczeniec Lou? Ja chcę tylko wiedzieć co mój chłopak ma na sobie. To bardzo dziwne, a nie wiesz co on tam znalazł?

Do Hazzuś: Nie właśnie nie wiem ;/

Od Hazzuś: Oh nie denerwuj się misiu. Idź spać jutro spotkamy się na rogu twojej ulicy xx

Do Hazzuś: Okey skarbie. To do jutra dobranoc xx

Od Hazzuś: Dobranoc Lou xx

Odłożyłem telefon na szafkę, zgasiłem światło i nawet nie wiem kiedy zasnąłem.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dobry wieczór. Niespodzianką dla Was jest 6 rozdział, który napisałam przed chwilą. Mam nadzieję, że Wam się podoba . Bardzo, a to bardzo proszę Was o komentarze, bo nw czy mam dalej pisać. Nie wiem kiedy pojawi się rozdział, ale na pewno do 24 powinien już być. Dobranoc ;*
Około 22:40 pojawi się dla Was niespodzianka. Mam nadzieję, że Wam się spodoba.

Przeprosiny

Bardzo Was wszystkich przepraszam za opóźnienie z rozdziałem. Niestety rozdział pojawi się dopiero jutro wieczorem, bo mam małe problemy rodzinne w związku z czym nie miałam głowy do wymyślenia nowego rozdziału. Naprawdę bardzo mocno Was przepraszam i obiecuję, że jutro na pewno pojawi się nowy rozdział . A póki co polecam Wam mój ulubiony filmik o Larrym.

niedziela, 14 lipca 2013

Rozdział V

*perspektywa  Harry’ego

 
Gdy Louis wyszedł, nie mogłem przestać myśleć o tym pocałunku. Czemu go pocałowałem? Czemu do tego doprowadziłem?! Czemu się nie powstrzymałem?! Jestem taki głupi! - Zacząłem krzyczeć . Nie mogę sprawić, żeby się we mnie zakochał, to by go zniszczyło. Jestem cholerną bestią, mógłbym go skrzywdzić, a tego nie chcę. Zakochałem się w nim odkąd go zobaczyłem, wiem, że to będzie podłe z mojej strony, ale muszę zrobić wszystko, żeby mnie znienawidził. Tak będzie lepiej, tylko dla kogo, bo na pewno nie dla mnie. Z jednej strony chciałbym z nim być, ale to za duże zagrożenie,  nie chcę skrzywdzić. Jeszcze ukrywam przed nim tą cholerną tajemnice, którą oczywiście nie mogę mu zdradzić.  Nawet nie mogę czytać w jego myślach, w każdym mogę , ale nie w jego to jest jeszcze bardziej denerwujące.  Z rozmyślań wyrwało mnie pukanie do drzwi.
- Proszę! - Krzyknąłem. Nie miałem ochoty z nikim rozmawiać. Do pokoju weszła moja siostra Gemma.
- Harry, czemu nie jesteś w szkole, coś się stało?- Spytała.
- Nie muszę zawsze chodzić do szkoły, mogę od czasu do czasu zrobić sobie wolne czyż nie.- Odparłem, i ruszyłem w stronę drzwi.
- To ma związek z tym chłopakiem Louisem prawda? – Zapytała. – Wiesz, że nie możesz się z nim spotykać, to jest dla ciebie i dla niego bezpieczne, Harry. - Powiedziała.
- Wiem, dlatego muszę zrobić wszystko żeby mnie znienawidził. A teraz wybacz może zdążę na 3 lekcją. - Powiedziałem i wyszedłem.  Postanowiłem, że pójdę dłuższą drogą, po co mam się śpieszyć skoro jest 30 minut do 3 lekcji. Szedłem sobie szeroką uliczką, póki nie zobaczyłem trójki chłopaków z czego jeden miał brązowe włosy, które ułożyły się jakby dopiero co wstał, miał czerwone obcisłe rurki, bluzkę w paski i białe tomsy. Jeden chłopak popchnął tego pierwszego na ścianę i go przy niej przytrzymał. Trzeci natomiast wymierzył cios w brzuch, zajęło mi chwilę póki zorientowałem się, że chłopak bity i przygniatany do ściany to Louis. Widziałem, ze próbował się wyrwać, ale to nic mu dawało.
- To pięknisiu zobaczymy, czy umiesz się zabawić. - Usłyszałem myśli tego pierwszego. Zaczął sięgać  rękoma do rozporka Louisa, ale szybko podbiegłem i go powstrzymałem. Odepchnąłem ich chcieli się na mnie rzucić, ale pokazałem im moje oczy i w szybkim tempie spieprzyli. Za plecami usłyszałem pociąganie nosem odwróciłem się i zobaczyłem skulonego Louisa, który siedział przy ścianie. Usiadłem koło niego i objąłem go swoimi rękami. Chłopak się we mnie wtulił i trwaliśmy tak przez kilka minut.


*perspektywa Louisa



Szedłem sobie właśnie do szkoły rozmyślając nadal o tym pocałunku. Postanowiłem, że pójdę do szkoły na 3 lekcję, już miałem skręcać, gdy coś mnie pociągnęło w jakąś uliczkę. Zobaczyłem dwóch chłopaków, jeden z nich popchnął mnie na ścianę, drugi wymierzył mi pięścią w brzuch. Poczułem jak łzy wzbierają się w moich oczach. Pragnąłem, żeby ktoś mnie uratował, ale kto mądry by przechodził tą uliczką. Wymierzyli mi jeszcze jeden cios i jeden z nich się odezwał.
- To pięknisiu zobaczymy, czy umiesz się zabawić- Widziałem, że sięga ręką do mojego zamka od spodni. Zamknąłem oczy, ale poczułem, że ktoś mocno odepchnął napastnika ode mnie. Otworzyłem oczy i widziałem chłopaka z burzą loków na głowie, który stał tyłem do mnie. Spojrzałem na tamtych gościu, którzy patrząc na Harr’ego spieprzyli jak najszybciej. Nagle przypomniałem sobie co miało się wydarzyć, i zacząłem płakać. Poczułem jak ktoś siada koło mnie, wtuliłem się w mojego wybawcę i zacząłem się uspokajać. Czułem się przy nim naprawdę bezpieczny i niczego się nie bałem.
-Louis co robiłeś o tej porze w tym miejscu, mówiłeś, że pójdziesz do szkoły? - Spytał Harry nie wiedziałem, co mam mu powiedzieć, więc powiedziałem prawdę.
- Rozmyślałem ciągle o tym naszym pocałunku i stwierdziłem, że pójdę na 3 lekcje. Już miałem skręcać, ale ci łotry mnie pociągnęli, popchnęli mnie na ścianę i…- Nie mogłem dokończyć, bo na samo wspomnienie zaczynałem płakać. Harry wzmocnił uścisk i pocałował mnie w czoło.
- Ciii Lou, już jest dobrze, nic ci nie grozi. Jestem z tobą i nie pozwolę żeby ktoś cię skrzywdził. – Powiedział - A teraz spójrz się na mnie! - Rozkazał, a ja podniosłem głowę i spojrzałem w jego zielone tęczówki. - Też dużo myślałem o naszym pocałunku, który nie powinien się zdarzyć Lou. Zakochałem się w tobie, ale nie możemy być razem. - Powiedział.
- Możemy Harry, ja też się w tobie zakochałem. - Odpowiedziałem.
- Nie Louis nie możemy, nie jestem tym za kogo się podaje.
- Więc takim razie kim jesteś Harry? - Spytałem.
- Nie mogę, ci powiedzieć Louis, nie mogę zaryzykować twojego bezpieczeństwa żeby być z tobą. – Odparł. - Jestem potworem Louis! – Krzyknął, a ja się lekko wzdrygnąłem.
-  Nie jesteś Harry, widzę jaki jesteś naprawdę, nie skrzywdził byś mnie. Proszę Harry daj nam szansę, nie musisz mówić mi niczego, żadnej twojej tajemnicy powiesz kiedy będziesz mógł. Ale proszę cię Harry do jasnej cholery bądź ze mną! Bądź proszę!! - Zacząłem krzyczeć.
- Dobrze Lou będę z tobą, ale wiedz jedno, jeśli będę wiedział, że dłużej nie wytrzymam to damy sobie spokój okey? - Spytał. W odpowiedzi wbiłem się jego usta, zacząłem uderzać językiem o jego wargi prosząc o pozwolenie o wejście, chłopak otworzył usta od razu nasze języki w środku walczyły o dominację. Trwaliśmy w namiętnym pocałunku jeszcze przez chwilę po czym oderwaliśmy się od siebie i mocno przytuliliśmy. Nagle Harry wstał i wyciągnął w moją stronę rękę.
- Louis proszę Cię tylko o jedno, nikt nie może się o nas dowiedzieć jasne? Nie chcę żebyś cierpiał. - Powiedziałem i czekał, aż mu odpowiem.
- Zgoda, ale będę mógł pisać do ciebie smsy?- Spytałem. Chłopak pokiwał głową, ale jednak coś sobie uświadomiłem. - Ale jak mam do ciebie napisać skoro nie mam woje numeru? - Zapytałem z uśmiechem. Podałem chłopakowi mój telefon po czym wpisał swój numer, po chwili oddał mi telefon, a ja puściłem mu sygnał żeby zapisać mój numer.
- Widzisz teraz już masz. - Powiedział i musnął wargami moje usta. - A teraz chodź do szkoły! - Rozkazał i ruszyliśmy w stronę szkoły. Pod budynkiem się zatrzymał i na mnie spojrzał
- Louis to..- Miał już coś powiedział, ale usłyszałem głos Nialla
- Louis zaczekaj!- Krzyczał blondyn.
- Do zobaczenia w klasie.- Powiedział Harry i puścił mi oczko. Odwróciłem się w stronę blondyna, który szedł w moją stronę z zaciekawioną miną
- Czy ty właśnie gadałeś z Harrym Stylesem?- Spytał.
- Tak, a coś nie tak? Masz coś przeciwko?- zapytałem.
- Oczywiście, że nie możesz się kolegować z kim chcesz Lou. Tylko proszę cię uważaj na siebie, Harry nie jest odpowiednim kolegą dla ciebie. - Oznajmił. Wytrzeszczyłem na niego oczy, i mruknąłem cicho chodźmy. Niall dzisiaj miał dopiero na 3 godzinę i pierwszą lekcję miał ze mną, za to z Harrym miałem prawie wszystkie lekcje razem. Co bardzo mnie cieszyło. Ale gdy pomyślałem, że od dzisiaj będzie ze mną mieszkał ojciec to humor mi się pogorszył.


---------------------------------------------------------------------------------------------------------

Witam Was z 5 rozdziałem. Mam nadzieję, że Wam się podoba, jeśli chcecie być powiadamiani o nowych rozdziałach, to w komentarzach zostawcie linki lub nazwy tt. Następny rozdział pojawi się 16.07, a może nawet wcześniej to się jeszcze zobaczy. Dobranoc ;*

P.s. Chcecie abym zawsze pod rozdziałem dodawała zdjęcia lub gify Larry'ego czy nie za bardzo? Odpowiedź dajcie w komentarzach.

 


:)

Nowy 5 rozdział pojawi się dzisiaj około godziny 22, a 6 prawdopodobnie we wtorek (16.07)

sobota, 13 lipca 2013

Rozdizał IV


Idę jakiś ciemnym korytarzem nigdy w tym miejscu nie byłem. Zauważyłem jakieś duże drzwi, zza których słychać płacz. Bez wahania otwieram je i widzę go tam, siedzi schylony szlochając. Kiedy tylko usłyszał  jak wszedłem, odwraca się w moją stronę i jedynie co widzę o kolor jego tęczówek, które ze wspaniałej zieleni zamieniły się w czerwień. Wycofuję się. Jednak cos mnie zatrzymuję, stoi za mną patrzy na mnie tym swoim wzrokiem, jego tęczówki powróciły do poprzedniego koloru. Wyciąga do mnie swoją dłoń, a ja do niego swoją. Prawie się łączą, jednak coś mnie od niego odpycha. Odwracam się i widzę jego - osobę którą strasznie nienawidzę. Słyszę strzał.
- HARRY NIE !!!! – Krzyczę z całej siły jedynie co widzę przez łzy to ciało chłopaka opadające na ziemię. W oddali widzę oddalającego się mojego ojca. Wstaje i próbuję się ruszyć, ale nie mogę.
- LOUIS ŚNIADANIE ! – Ze snu wyrwał mnie głos matki. Co ten sen oznacza? Co w śnie robił mój ojciec? Zwlekam się z łóżka i idę otworzyć okno. Wyglądając widzę po drugiej stronie Harr’ego uśmiecha się do mnie. Odpowiadam mu tym samym i odchodzę od okna, sięgam z szafki ciuchy na dzisiaj i idę wykonać poranną toaletę. Gdy wyszedłem z łazienki złapałem swój telefon oraz torbę i zszedłem na dół, gdzie moja kochana rodzinka jadła posiłek. Przywitałem się z nimi krótkim „Dzień dobry” i usiadłem do stołu. Wszyscy patrzyli się  na mnie jakoś pocieszająco, nie wiem o co chodzi, ale coś mi się wydaję, że zaraz się dowiem.
-Louis kochanie, przyjeżdża dzisiaj twój ojciec, żeby się z Wami zobaczyć.- Oznajmiła rodzicielka.
- Ja nie mam ojca!! – Warknąłem.
- Louis nie mów tak, on chciał dobrze musisz w końcu mu wybaczyć.
-Gówno muszę!! On dla mnie nie istnieje. Jest śmieciem i sukinsynem, który boi się wziąć odpowiedzialność za swoje czyny! Co może nie mam racji?!! - Zacząłem krzyczeć.
- Ale Louis proszę.- Błagała.
- Nie mamo, nie pogodzę się z nim. Nie po tym co zrobił, a teraz idę do szkoły zadzwoń jak od nas pójdzie! - Oznajmiłem i już odchodziłem od stołu, gdy mama się odezwała. To co usłyszałem zwaliło mnie z nóg .
- Synku on się do nas przeprowadza na jakiś miesiąc. Ma tutaj jakąś pracę, a nie ma gdzie się zatrzymać. Proszę Louis bądź dla niego miły.
- Chyba sobie żartujesz?!! Nie będę z nim mieszkał pod jednym dachem, nie po tym co zrobił!- Wykrzyknąłem i wybiegłem z domu. Biegnąc nie, rozglądałem się jedynie co usłyszałem to pisk opon i, ze coś w szybkim tempie odpycha mnie od samochodu. Otwieram oczy i widzę Harr’ego zatrzymującego samochód.
- Co do cholery?- Spytałem widząc lokowatego idącego w moją stronę. – Jak to zrobiłeś? Jesteś jakimś super bohaterem czy coś?- zacząłem zadawać pytania. Harry jedynie się zaśmiał i poklepał mnie po ramieniu.
-Lou chyba za mocno uderzyłeś się w głowę.- Oznajmił patrząc w moje tęczówki.
- Ale, ty zatrzymałeś ten samochód, byłeś taki silny.- Zacząłem tłumaczyć.
- Tak zdecydowanie za mocno uderzyłeś się w głowę. Chodź zabiorę cię do mnie opatrzę ci ranę, a potem pójdziemy do szkoły. - Nawet nie dał mi się odezwać, pomógł mi wstać i w ciągu 5 minut znaleźliśmy się przy drzwiach jego domu. Chłopak otworzył je i wpuścił mnie do środka. Zaprowadził mnie do kuchni, po czym wyszedł i wrócił z apteczką. Wylał wodę utlenioną na wacik i przyłożył do mojej rany
-Auć!- Syknąłem. - Może tak trochę delikatniej co?- Spytałem.
- Przepraszam księżniczko, ale chyba jakoś trzeba oczyścić ranę co nie?- Powiedział. Gdy wyczyścił moją ranę. Poszliśmy do jego pokoju, który znajdował się na górze. Był w kolorze niebieskim, na środku pokoju stało  duże łóżko, a przy nim lampka nocna. Przy ścianie stała duża półka z książkami, koło niej było biurko. Nad biurkiem wisiał telewizor. Rozmyślenia przerwał głos Harr’ego.
- Więc, co się stało Louis, że prawie co się zabiłeś?
-Mama mi powiedziała, że wprowadza mój ojciec na jakiś miesiąc, bo ma tutaj jakąś pracę, którą musi wykonać, a nie ma gdzie się zatrzymać.
- A tobie się ten pomysł nie podoba co? - Zadał pytanie.
- Aż tak to widać? – Skinął głową. - On nie jest moim ojcem Harry, prawdziwy ojciec nie zostawia rodziny w tak trudnej sytuacji w jakiej była nasza. Nigdy mu tego nie wybaczę, nigdy.- Poczułem jak łza spływa po moim policzku. Chłopak położył kciuk na moim policzku i starł łzę. Nasze spojrzenia się spotkały, zaczęliśmy się do siebie zbliżać, zbliżać, gdy nagle nasze usta się ze sobą złączyły. Trwaliśmy przez chwilę,  w krótkim pocałunku po czym się od siebie odsunęliśmy. Nasze twarze były zaskoczone. Przez jakiś czas nikt się nie odzywał. Harry postanowił to przerwać.
- Louis to nie powinno się wydarzyć. Przepraszam po prostu straciłem kontrolę.
-  Też tak uważam, może będzie lepiej jak już pójdę. - Powiedziałem Harry już wstawał, ale zatrzymałem go. - Sam trafię do drzwi, spotkamy się w szkole. - Odparłem i wyszedłem. Przez całą drogę myślałem o pocałunku. To się nie powinno zdarzyć, nikt nie może dowiedzieć się mojej tajemnicy nikt nawet Harry. Chociaż to będzie trudne bo coś czuję, że się zakochałem.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
 
Siemka! Witam Was z 4 rozdziałem, mam nadzieję, że wam się podoba. Dzisiaj zacznę pisać następny, więc może jutro się pojawi. Bardzo Was proszę o komentarze, bo dużo one dla mnie znaczą. Jak myślicie jaką Louis może mieć tajemnice? Macie jakieś pomysły?
 
 

 

piątek, 12 lipca 2013

:(

Bardzo Was przepraszam, ale dzisiaj nie dam rady dodać nowego rozdziału. Właśnie wróciłam z praktyk i nie czuje się najlepiej. Obiecuję, że jutro pod wieczór na pewno się pojawi. Naprawdę jeszcze raz Was przepraszam

środa, 10 lipca 2013

Rozdział III


Dochodziła godzina 18:00, a ja siedziałem w pokoju i się trząsłem jak cholera. Nie mogę uwierzyć , że mój koszmar będzie u mnie w domu i to jeszcze będę musiał zjeść z nim kolację. Mogę się założyć, że będzie się gapił tymi swoimi zielonymi oczyma jakby chciał mnie pożreć. Na samą myśl o tym mam dreszcze.  Co jeśli on mi coś zrobi? Jeśli mnie porwie, wywiezie do lasu i tam zostawi? – Boże Louis o czym ty myślisz?- Zapytałem sam siebie.  Wstałem z łóżka i postanowiłem się przebrać, żeby nie narobić mamie obciachu jak stwierdziła. Sięgnąłem z szafy białą koszulkę w paski i morskie rurki. Bardzo uwielbiam nosić kolorowe spodnie, mam ich naprawdę mnóstwo. Do tego założyłem białe Tomsy .Wybiła godzina 18:00 i z dołu było słychać dzwonienie do drzwi. Postanowiłem, że może się, nie zorientują, że mnie nie ma. Jednak się myliłem.
-Louis zejdź na dół mamy gości!! - Usłyszałem z dołu krzyk mamy.
- Już idę!!- Ruszyłem w stronę drzwi. Oczywiście nie był bym sobą, gdybym się nie potknął i nie przewrócił. – Co za debil postawił tutaj tą torbę? Ach tak to ja.- Powiedziałem w myślach i zacząłem się śmiać sam z siebie. Nawet się nie zorientowałem, że jestem na dole.
- O właśnie to jest mój syn Louis.- Powiedziała rodzicielka.
- Dzień dobry pani Styles.-Witając się  wyciągnąłem rękę żeby się przywitać.
- Dzień dobry Louis. Miło mi ciebie poznać, a i mów mi Annie.- Opowiedziała kobieta i odwróciła się za siebie. Spojrzałem się tam gdzie patrzyła i moje oczy spotkały się z zielonym tęczówkami. Patrzeliśmy się na siebie, póki ciszy nie przerwała Annie.- A to jest mój syn Harry.- Oznajmiła i poszła z moją mamą do kuchni. Staliśmy z Harrym w ciszy czasami na siebie spoglądając. Postanowiłem przerwać ciszę i się odezwałem.
- Cześć.- Powiedziałem i wyciągnąłem rękę, ale on spojrzał na mnie, puścił oczko i wymijając mnie poszedł do kuchni. - Boże, co za dupek!! - Pomyślałem i poszedłem do reszty. Po jakiś 10 minutach wszyscy siedzieliśmy w pokoju, oczywiście musiałem zająć miejsce koło Harr’ego bo dziewczynki zajęły wszystkie miejsca. Z rozmyślań wyrwał mnie głos rodzicielki mojego nowego przyjaciela.
- Louis i jak ci się podoba w nowym mieście?- Spytała.
- W sumie jest nawet fajnie, tylko trochę nudno, ale myślę, że się przyzwyczaję.- Odpowiedziałem.
- Louis może weźmiesz Harr’ego do swojego pokoju i się trochę poznacie co?- Zasugerowała mama.
- Dobrze- Odpowiedziałem. Wstałem z krzesła i ruszyłem w stronę mojego pokoju, obejrzałem się za siebie czy idzie Harry niestety jak na złość szedł. Otworzyłem drzwi i ruchem ręki pokazałem, żeby wszedł. Chłopak wyminął mnie i znalazł się moim pokoju. Zamknąłem drzwi i usiadłem na łóżku obok Harr’ego. Miałem już się odezwać, lecz on zrobił to pierwszy.
-Więc, to jest twój pokój.- Powiedział.
- Ymm, no tak to mój pokój.- Odpowiedziałem. Nastała znowu chwila ciszy, która zaczynała mnie już powoli denerwować.
- Słuchaj możesz mi coś powiedzieć?-Spytałem.
- Jasne, wal śmiało. - Odpowiedział z chytrym uśmieszkiem.
- Czemu mi się w szkole tak dziwnie przyglądałeś, i co było ze mną nie tak, że jak usiadłem koło ciebie to zatkałeś sobie nos. Czy ja śmierdziałem czy co?- Spytałem prawie krzycząc.  Chłopak się zaśmiał i spojrzał na mnie z rozbawieniem.
- Patrzyłem się tak na ciebie, bo nigdy cię nie widziałem, a co do drugiego pytania, to nie, nie śmierdziałeś za to pachniałeś wspaniale.- Odpowiedział, a ja poczułem jak się rumienię.
- Ymm, dzięki. Chyba.- Odpowiedziałem. Może on nie jest wcale taki zły, tylko na takiego się wydaję. Jest jednak cos co mnie w nim odstrasza tylko jeszcze nie wiem co. Wiem tylko jedno będę próbował się dowiedzieć, co to jest.
- Powiedz mi Louis dlaczego się tutaj przeprowadziliście.
- Wiesz, gdy miałem 7lat, a Lottie miała 2 mój tata nas zostawił bo dowiedział się, że moja mama jest w bliźniaczej ciąży, mama bardzo się załamana. Robiłem wszystko co mogłem, ale nie potrafiłem zrobić nic więcej bo miałem tylko 7 lat. Gdy bliźniaczki się urodziły, starałem się mamie pomagać najlepiej jak potrafiłem, ale z każdym dniem brakowało nam pieniędzy. Gdy skończyłem 15 lat podjąłem pracę dorywczą, żeby pomóc mamie finansowo. Lecz to nie wystarczało. Pewnego dnia mama dostała ofertę pracy tutaj, długo rozmyślała nad tym czy ją przyjąć, ale jak widzisz ją przyjęła i teraz jak na razie jest dobrze.- Po jakimś czasie w końcu się odezwał.
- Musiało być ci naprawdę ciężko, jesteś naprawdę wspaniałym synem i bratem widać, że ich bardzo kochasz.
- Tak kocham ich nad życie, nie mógł bym znieść gdyby coś im się stało.-  Nagle uświadomiłem sobie, że ja o nim nic nie wiem, a on o mnie sporo.- A ty powiedz mi coś o sobie.-  Chłopak wyglądał jakby czegoś się wystraszył.
- Wiesz co, ja muszę już iść. Może spotkamy się w szkole na razie.- Wyszedł. Ciekawe  co go tak wystraszyło, przecież o nic takiego się nie spytałem, Widać, że coś ukrywa i dlatego tak wyparował, cokolwiek to jest to rozwikłam tą tajemnice. Zszedłem na dół i postanowiłem pomóc mamie posprzątać, więc wziąłem się za wycieranie talerzy.
- Naprawdę fajni z nich ludzie, mam nadzieję, że się zaprzyjaźnimy. Annie jest naprawdę miła i mamy tyle wspólnych tematów. Harry też jest fajny tylko trochę tak jakby cichy. - Stwierdziła.
- Tak naprawdę są spoko.-Przytaknąłem. Jak skończyłem wycierać naczynia poszedłem na górę, wziąłem prysznic, umyłem zęby i nawet nie zorientowałem się kiedy zasnąłem. W nocy obudził mnie dziwny wiatr, otworzyłem w oczy, ale co zobaczyłem to mnie zamurowało.  W kącie mojego pokoju, na wprost mojego łóżka stał Harry i się we mnie wpatrywał. Odwróciłem się żeby zapalić lampkę, lecz gdy się odwróciłem z powrotem już go nie było. Boże to wszystko zaczyna mnie już naprawdę przerastać, ale to dopiero początek najgorsze nadejdzie niedługo….
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Hejka! Witam Was z 3 rozdziałem, miałam dodać go 13, ale pomyślałam, że za komentarze pod ostatnim rozdziałem dodam dzisiaj. Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba. Bardzo Was proszę o komentarze, bo nie wiem czy jest sens pisać dalej.  Następny rozdział się pojawi prawdopodobnie 12.


poniedziałek, 8 lipca 2013

Rozdział II


Rano obudził mnie dźwięk mojego budzika, przetarłem zaspane oczy i zsunąłem się z łóżka. Dzisiaj jest pierwszy dzień w mojej nowej szkole, na całe szczęście do klasy będę chodził z Niallem. Sięgnąłem czerwone rurki, białą bluzkę w niebieskie paski i poszedłem do łazienki wziąć prysznic. Po porannej toalecie wyszedłem zgarniając po drodze telefon i torbę z książkami. Na dole siedziała babcia, podszedłem do niej, pocałowałem ją w policzek i chwytając kanapkę ze stołu wyszedłem z domu. Przez całą drogę do szkoły czułem jakby ktoś mnie obserwował, odwracałem się, ale nikogo nie było. W pewnej chwili słyszałem jak ktoś mnie woła.
-Louis!  Louis zaczekaj.- Wszędzie rozpoznał bym ten irlandzki głos. Zanim zdążyłem się odwrócić zostałem przyciągnięty do mocnego uścisku.
- Hej Niall. Czy możesz mnie puścić?- Powiedziałem chichocząc.
- O tak sorry. Boże Louis dawno cię nie widziałem, co tam u ciebie?- Spytał.
- Wiesz Niall wszystko po staremu, z wyjątkiem tego, że mam dziwne koszmary odkąd tutaj się przeprowadziłem. - Niall miał już coś powiedzieć, ale weszliśmy do szkoły.  Na korytarzu nie obyło się bez krzywych spojrzeń, które były skierowane na moją osobę, ale przyzwyczaiłem się. Gdy weszliśmy do klasy Niall usiadł w ławce z jakimś brunetem w bluzce w kratę, a ja podszedłem do nauczyciela.
- Przepraszam jestem Louis Tomlinson i miałem się do pana zgłosić. – Powiedziałem.
- Ach tak Louis!- Powiedział nauczyciel i wstał. - Klaso!- Krzyknął klaszcząc. - To jest wasz nowy kolega Louis Tomlinson, mam nadzieję, że miło go przyjmiecie i będziecie go dobrze traktować. - Rozglądałem się po całej klasie, moje oczy nagle się zatrzymały na pewnej osobie. - No nie, to są chyba jakieś jaja, ja śnię. - Mówiłem w myślach. Znowu ten chłopak, który mi się przyśnił. Z rozmyślań wyrwał mnie głos nauczyciela.
- Louis usiądź proszę koło Harr’ego. - Powiedział nauczyciel i wskazał miejsce obok chłopaka, o którym jeszcze przed chwilą myślałem.  Skinąłem głową i ruszyłem w stronę ławki. Czułem na sobie wzrok chłopaka, więc niepewnie usiadłem. Gdy siedziałem zobaczyłem, że zatyka nos, bez zastanowienia powąchałem swoja  koszulę. - Czysta, nie śmierdzę jakiś ten koleś jest dziwny. - Stwierdziłem.  Przez załom lekcję wbijał we mnie swój wzrok. Zerknąłem w jego stronę i dopiero teraz mogłem zobaczyć jego zielone tęczówki. Patrzyłem się trochę na niego po czym wstał i zadzwonił dzwonek. Wyszedłem z klasy i poczekałem za Niallem.
- O widzę, że musisz siedzieć z Harrym. – Stwierdził.
- Tak jest jakiś dziwny. Gapił się jakby chciał mnie zabić wzrokiem. Jest straszny. – Powiedziałem.
- Harry z nikim nie gada, chyba, że z osobami ze swojej rodziny. – Powiedział i pociągnął mnie w stronę stołówki. Na stołówce wszystkie miejsca były prawie zajęte. Wzięliśmy tacę ze śniadaniem i podeszliśmy do stolika tam gdzie siedział kolega z ławki Nialla.
- Louis to jest Liam, Liam to jest Louis. - Powiedział Niall, wyciągnąłem rękę i podałem ją nowemu koledze.
- Hej miło mi ciebie poznać. - Powiedziałem i posłałem mu uśmiech.
- Ciebie również. - Odpowiedział. Usiadłem na swoim miejscu i lustrując salę napotkałem zielone tęczówki , które się we mnie wpatrywały. Odwróciłem wzrok i zacząłem jeść drugie śniadanie. Lekcje minęły bardzo szybko, w drodze powrotnej do domu znowu czułem jak ktoś za mną idzie, ale nie zwracałem uwagi tylko przyśpieszyłem i w niecałe 10 minut doszedłem do domu, zamknąłem  drzwi na klucz i poszedłem do kuchni. Tam zastałem moją rodzicielkę, która gotowała obiad.
- O cześć synku, jak tam było w szkole?- Spytała.
- Spoko jak zawsze. A ty co obiad dla wojska szykujesz?- Spytałem. Mama spiorunowała mnie wzrokiem i odpowiedziała:
- Oczywiście, że nie Louis. Dzisiaj w odwiedziny przychodzą państwo Styles ze swoim synem, który jest w twoim wieku i chodzi do twojej szkoły. – Wytłumaczyła.
- A wiesz chociaż jak ten chłopak się nazywa?
- Owszem wiem, Louis. Ma na imię Harry. - Poczułem, że przestałem oddychać.  Nie to nie możliwe, czemu zawsze mi się takie cos przytrafia, czemu?
--------------------------------------------------------------------------------------------------------



Hejka. Witam Was z nowym rozdziałem, mam nadzieję, że się wam podoba. Następny może pojawi się 13.07, a może nawet wcześniej  ;)
Ps. Jeżeli uwielbiacie opowiadania o Larrym bo bardzo Wam polecam tego bloga z opowiadaniem jest naprawdę wspaniały

niedziela, 7 lipca 2013

Rozdział I


Dzisiaj nastał ten dzień, w który wraz z moją mamą Jay i moimi siostrami Lottie, Fizzy, Daysi i Phoebe przeprowadzamy się do miasteczka Dallas. Moja mama znalazła tam dobrze płatną pracę ponieważ w domu nam się nie przelewało.  Zamieszkamy tam u mojej babci Charlotte, która jest najwspanialszą kobiet ą na świecie.  Zawsze mogę jej o wszystkim powiedzieć, to właśnie ona zna moją największą tajemnicę, o której jeszcze nikt nie wie.  Niestety musze zostawić  tutaj moich wszystkich znajomych, za którymi będę bardzo tęsknił, ale co zrobić.  Moje przemyślenia przerwał głos mamy:

- Louis chodź już bo się spóźnimy na lotnisko.

- Już idę chwila!- Krzyknąłem łapiąc za walizkę, rozejrzałem się po pokoju i zszedłem na dół. Wszyscy byli już ubrani, a taksówka stała na zewnątrz. Będzie mi tego domu bardzo brakowało. Spędziłem tu całe swoje dzieciństwo, a teraz wszystko będę zaczynać od nowa. Oczywiście u babci mam kilku znajomych, ale to nie to samo co tutaj.

- Zobaczysz synku, nie będzie aż tak źle. Podobno Niall nie może przestać o tobie gadać. – Powiedziała rodzicielka chichocząc cicho. Tak, no właśnie Niall. Niall to jest mój kolega, który mieszka dwa domki od babci, zawsze jak przyjeżdżałem na wakacje to chodziliśmy grać w piłkę nożną. Jedyną jego wadą  jest to, że dużo gada, a jedzenie wchłania kilogramami.  Zanim się zorientowałem siedziałem już w samolocie koło Lottie, która nie wyglądała na bardzo zadowoloną. Jest jej trudno zostawić przyjaciółki, z którymi spotykała się praktycznie codziennie.

- Zobaczysz Lottie będziesz miała nowe koleżanki, nie przejmuj się. – Powiedziałem i ją przytuliłem. Zawsze dbałem o moje siostry, jako jedyny mężczyzna w domu musiałem sprawić aby czuły się bezpiecznie.

- Wiem, Lou. Wiem, ale co jeśli tam mnie nie polubią bądź będą mnie obrażać. Boję się Lou - Powiedziała. Poczułem jak jej łzy moczą moją koszulkę.

- Ciii, biedroneczko, nie płacz. Zobaczysz polubią cię, bo przecież ciebie nie da się nie lubić. Jesteś miła, zabawna i bardzo mądra. zaufaj mi. - Powiedziałem i pocałowałem ja w czoło.

- Dziękuję Louis jesteś najwspanialszym bratem na świecie. - Powiedziała i jeszcze bardziej się we mnie wtuliła.

- Proszę zapiąć pasy przystępujemy do lądowania. -  Usłyszałem głos stewardessy i jak reszta pasażerów wykonałem jej polecenie.

 

Lot minął bezpiecznie. Obyło się bez zbędnych turbulencji. Tak jak większość pasażerów opuściłem maszynę i wsiadłem do autobusy, który miał zawieść nas pod drzwi lotniska. Później odebraliśmy nasze bagaże i w oddali zauważyłem moją kochaną babcię. Mimowolnie uśmiech pojawił się na mojej twarzy. Szybko do niej podbiegliśmy i jako pierwszy obdarowałem ją ciepłym uściskiem.

- Boże Louis jak ty urosłeś i wyprzystojniałeś wnusiu. -  Powiedziała szczypiąc moje policzki, nigdy nie lubiłem gdy tak robiła i za pewne nie tylko ja.

- Oj babciu nie przesadzaj.- Powiedziałem i odsunąłem się żeby mogła się przywitać z rodziną . Gdy już skończyli wyszliśmy z lotniska i weszliśmy do jej samochodu. Po jakiś 20 minutach drogi byliśmy na miejscu. Nic się tam nie zmieniło, jak zwykle cały ogródek był pełen kwiatów o przeróżnych barwach i figurek, które kupowała na targach. Charlotte lubiła pracować w swoim ogrodzie, a rośliny traktowała jak swoje własne dzieci. Kiedy przyjeżdżałem z odwiedzinami zawsze byłem gotów aby jej pomóc.
- Dobrze kochani wejdźcie do środka, i rozgośćcie się. Ja zaraz zrobię herbaty i poopowiadacie co tam u was. - powiedziała babcia znikając w kuchni.
- To ja pójdę zanieść moje bagaże do pokoju i się rozpakuje. - Powiedziałem i ruszyłem na górę. Drzwi do mojego pokoju były całe białe w paski, a na nich widniał napis „Louis”. Otworzyłem je i od razu w oczy rzuciło mi się moje stare łóżko na którym spałem, gdy przyjeżdżałem do babci na wakacje. Na ścianach wisiały plakaty The Fray. Po jednej stronie  łóżka stała mała lampka, a po drugiej mała półeczka, na której stało moje zdjęcie i Nialla. W rogu pokoju znajdował fotel a koło niego półka z książkami i różnymi gratami, które zbierałem w dzieciństwie. W drugim końcu pokoju stało biurko, a na nim komputer. Sięgnąłem po walizkę i zacząłem rozpakowywać rzeczy do wszystkich szafek. Po pewnym czasie  byłem już rozpakowany i postanowiłem, że się trochę zdrzemnę. Położyłem się na łóżku i zasnąłem.
Jest bardzo ciemno, nie wiem gdzie jestem jedynie co widzę to drzewa i osobę która szybko zmierza w moją stronę. Próbuję uciec, ale coś jakby przykleiło mnie do ziemi, krzyczę ile mogę. Czuje, że zaraz głos mi wysiądzie, łzy zaczynają mi spływać mi po policzkach. Bardzo się boję. Osoba jest bardzo blisko mnie, coraz bliżej i bliżej z oddali widzę tylko fryzurę loków i czerwone oczy. Jest coraz bliżej już dochodzi…(Bez skojarzeń ^^)
- Louis kolacja! - Szybko się zerwałem i rozejrzałem po pokoju. Ufff. To był tylko sen, tylko głupi sen. -Zacząłem mówić do siebie. Wstałem i zszedłem na dół gdzie rodzina siedziała przy stole i jadła posiłek.
- Kochanie co ty taki blady jesteś? Wystraszyłeś się czegoś? - Spytała babcia.
- Nie, miałem koszmar, ale już wszystko okey. - Odpowiedziałem i zacząłem konsumować spaghetti. Po zjedzonej kolacji postanowiłem, że posprzątam i tak zrobiłem. Zmywając naczynia wyjrzałem, przez okno.  To co tam zobaczyłem wystraszyło mnie. Poczułem jak momentalnie ciarki przeszły mi po plecach. Na wprost mojego okna  stał chłopak z mojego snu i się we mnie wpatrywał.
- O nie to nie możliwe, to się nie dzieje naprawdę. Louis obudź się no już. – Zacząłem gadać do siebie i się szczypać. Miałem zrobić to jeszcze, ale ktoś mnie powstrzymał. Wystraszyłem się i zacząłem krzyczeć.
- Louis spokojnie, co się dzieję? - Usłyszałem zatroskany głos mojej matki
- On… On…. Tam jest. – Ledwo powiedziałem.
- Kto? I gdzie jest?- Spytała.
- Ten chłopak z mojego koszmaru, mamo. Stoi tam, na wprost okna. – Wskazałem miejsce.
- Skarbie, ale tam nikogo nie ma, musiało ci się przewidzieć. - Powiedziała i mnie przytuliła. Spojrzałem się w okno i go już nie było. Może naprawdę wariuję?
- Lou kochanie, jesteś jeszcze pewnie zmęczony idź się połóż skarbie. – Oznajmiła.
- Dobrze mamo dobranoc. - Powiedziałem i ucałowałem ją w policzek. Poszedłem na górę wziąłem prysznic i położyłem spać z myślą, że znowu przyśni mi się ten koszmar.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
 
Siemka! Witam Was z pierwszym rozdziałem mam nadzieję, ze się wam podoba i czekam na komentarze. Następny powinien się pojawić za góra 2 dni.
 
 

 

Prolog


Życie jest pełne przeróżnych tajemnic, które tylko czekają jak je ktoś odkryje. Na świecie istnieją ludzie, którzy chcą za wszelką cenę je rozwikłać, a swoją ciekawością nie raz sprowadzają na siebie kłopoty.  Czasami narażają swoje życie, by zdobyć dowody, które są im potrzebne do odkrycia prawdy. Niektóre tajemnice potrafią zaskoczyć, i w nie zawsze dobrym znaczeniu, ale życie nauczyło mnie, aby zawsze dążyć do wyznaczonego, i nigdy się nie poddawać, nawet jeśli robi się trudno. Moje życie odmieniło się, za sprawą tajemniczego chłopaka, który skrywał w sobie tajemnicę, o której nawet bym nie śnił. Nazywam się Louis Tomlinson, a oto moja historia….



------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Siemka! Witam Was z prologiem, mam nadzieję, że opowiadanie przypadnie wam do gustu. Już niebawem pojawi się pierwszy rozdział, a w tym czasie proszę Was o komentarze.

sobota, 6 lipca 2013

Zapowiedź


Tytuł: Tajemnica Dallas
Miejsce:  Dallas
Paring : Louis/Harry
Ostrzeżenie: Pojawia się wątek homoseksualny i treści erotyczne oraz użycia przemocy.
Opis: Louis wraz  mamą i siostrami przeprowadza się do ponurego miasteczka Dallas, w którym mają miejsca różne zdarzenia. W noc przeprowadzki śni mu się tajemniczy chłopak co się wydarzy, gdy pewnego dnia wpada na chłopaka ze swoich snów, który odmieni jego życie. Co się stanie jeśli nowo poznany chłopak kryje w sobie bardzo ciekawą tajemnice i nie podaje się za kogo kim tak naprawdę jest? Czy Louis dowie się prawdy o tajemniczym chłopaku? Czy to czego może się dowiedzieć nie odstraszy go od chłopaka, bądź co gorsza nie wprowadzi go w kłopoty?

Od autorki: Opowiadanie będzie na podstawie zmierzchu i chodzi mi po głowie od miesiąca, więc postanowiłam go napisać. Stecy w opowiadaniu są fikcją, żadne wydarzenia nie miały miejsca w rzeczywistości. 

Bohaterowie

 
 
Louis Tomlinson

 
Stojąc nad rzeką wy­boru nie bój się zaczer­pnąć ob­ce­go zdania,
nie ma bo­wiem nic piękniej­sze­go od przy­jaciel­skiego zaangażowania...
  
 
Harry Styles
 
 
  
Ta­jem­ni­ce by­wają po­ciągające, ale cza­sem nie war­to roz­wiązy­wać supłów za­wiąza­nych przez życie. 
 
 
Niall Horan
 
 
 
Na­wet jeśli już daw­no zwątpiłeś w szczęście, nie pod­da­waj się. Na­wet jeśli ono nie spo­tyka Ciebie, możli­we że przy­nosisz je innym 
 
Liam Payne
 
 
 
Nie żałuj te­go, cze­go prag­niesz. Żałuj marzeń, których bałeś się spełnić...